Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Z Księgi nie dowiadujemy się, czym tak się Bogu sprzykrzyli, iż zapałał strasznym gniewem. Wiemy tylko, że wszyscy wyjątkowo przejęli się zapowiedzią katastrofy, rabini powiadają, że w mieście zapanował duch chciwości, kradzieży i korupcji. Musiały ich samych te grzechy męczyć, bo zdecydowali się na tszuwę – naprawę i założyli wory pokutne.
Najważniejsze jest nie tylko to, co działo się w ich sercach, ale i w życiu samym. Wiemy, że zmiana postaw mieszkańców była głęboka i autentyczna. Ale możemy pytać, jak to się stało, że uwierzyli nie swojemu Bogu czy swoim bożkom, a Bogu Izreala, którego zapewne wcześniej nie znali.
Jest midrasz opowiadający o historii statku, którym płynął prorok Jonasz uciekając przed swoim przeznaczeniem. Podobno gdy Jonasz już dotarł do Niniwy, stał tam w porcie ów statek, a marynarze chodząc po mieście opowiadali o cudzie, jaki się zdarzył na morzu, i o swojej głębokiej przemianie duchowej. Jak pamiętamy (z pierwszego rozdziału księgi), gdy tylko zaczął wzmagać się sztorm, majtkowie wołali każdy do swojego boga o ocalenie. Nie przyniosło to rezultatów, ale gdy wrzucili Jonasza do morza, burza się uciszyła i prosili tylko o jedno, by nie odpowiadali za grzech zabójstwa proroka, i wtedy zwrócili się już nie do wielu bożyszcz, ale do tego Jedynego, który był Bogiem Izraela. Jednym głosem wołali do niego o litość i wybaczenie. Rzeczywiście nie spadła na nich żadna kara, choć nie mogli wiedzieć, że Jonasza połknęła wielka ryba i ocalał w jej brzuchu. Marynarze chodzili po Niniwie i opowiadali o swoim nawróceniu. Mówili o potędze Boga Jedynego, który panował nad ludzkim życiem, przyrodą i utrzymywał ład moralny dostępny wszystkiemu, co żywe.
Historia skruchy Niniwy robi wrażenie opowieści paralelnej, niemal bliźniaczej. Lud obcy miał uwierzyć w groźby Boga. Musiał uwierzyć w potęgę skruchy. Ale nie oznacza to, że stali się podobni Żydom i przyjęli ich wiarę. Zachowując swoje wierzenia stanęli po stronie Boga, który ofiarował im nadzieję i drogę ocalenia. W tym przypominali już teścia Mojżesza Jetro. On to dostrzegł potęgę Boga kierującego losem Izraela, ale nie poddał się obrzezaniu i nie wybrał wspólnoty losu narodu wybranego. Zachował swoją odrębność, swoją tożsamość nie stając się ludem podobnym do Hebrajczyków, pierworodnego dziecka Boga samego. Znalazł się w sytuacji kogoś, kto poznał Boga, ale ostatecznie i w pełni Go nie wybrał. Tacy byli mieszkańcy Niniwy i takie było plemię Jetro. Nie jest to sytuacja unikalna. Takich ludzi jest wielu pośród nas. Wierzą, ale nie potrafią stać się jednym w obliczu Jedynego. ©