Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wiemy wszyscy, że walka z ,,dziką" lustracją, szczególnie z tą toczoną w mediach, jest konieczna. Wiemy, że wybiórcze korzystanie z archiwum IPN przez osoby niekompetentne czy wręcz owładnięte przez idée fixe może wywołać nieobliczalne szkody i krzywdy ludzkie. Zastosowana jednak obecnie blokada dostępu jest więcej niż nieporozumieniem: jest utrąceniem jedynej skutecznej metody walki z ,,dziką" lustracją. Oszczerstwa, pomówienia, plotki i przecieki niestety są i będą. Przeciwstawić im można, poza drogą sądową, właśnie rzetelne i wyczerpujące opracowania naukowe oparte o wiarygodne źródła. Nie sensacji, lecz właśnie takim badaniom mają przede wszystkim służyć archiwa IPN i tak chyba należy rozumieć dostępność do ,,teczek": nie wszystko wszystkim, lecz pokrzywdzonym i tym, którzy sine ira et studio potrafią przybliżyć nam historię.
Nieodpowiedzialne posługiwanie się osławioną “listą Wildsteina" grozi dziś popadnięciem w drugą skrajność, bowiem niezbędna ochrona archiwów IPN nie może oznaczać monopolu dla grupy ,,wtajemniczonych", a archiwista nie może wyrokować o winie bądź niewinie, bo jest to mylenie ról. Niech więc przynajmniej prezes IPN nie mówi na przykład: ,,dam iksowi status pokrzywdzonego", a pracownicy Instytutu niech nie sądzą, że następnym prezesem może być jedynie ktoś spośród nich.