Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Politycy, partie, po trosze i media wydają się tego nie dostrzegać. Zajęte swymi grami i zabawami, prestiżami i rewanżami - nie zwracają uwagi na to, że przyglądają się im ludzie. Ludzie, dla których i w imię których to wszystko rzekomo się dzieje.
Ludzie, w których jest coraz więcej zdumienia i coraz mniej nadziei.
Wieczór
Wieczorem, w Dzień Zaduszny, mogliśmy obejrzeć film “Oskar" w reżyserii Marka Piwowskiego. Piękny, przejmujący film o sprawach najważniejszych i najprostszych, o miłości, przyjaźni i śmierci. I ten niezwykły dar reżysera, ten sam, co w niezapomnianym “Rejsie" - umiejętność wydobycia ze zwykłych ludzi tego, czego nie zagraliby najznakomitsi nawet aktorzy.
Po filmie kilku mądrych ludzi rozmawiało o tym, jak w kulturze, która panicznie boi się śmierci, próbować tę śmierć ze spokojem przyjąć.
Po rozmowie, kilku dobrych ludzi mówiło o swojej pracy wolontariuszy w hospicjach.
Chwała telewizyjnej Jedynce za to, że w czasie niedobrym, szarpiącym i rozjątrzonym, potrafiła zdobyć się na taki wieczór.
Niezwykłe
Niezwykłe były tegoroczne cmentarze w te dwa dni, w których żywi przypominają sobie o Umarłych. Niezwykła jak na listopad pogoda: niemal letnia, bezwietrzna, z jaskrawym słońcem. Niezwykłe w tym słońcu barwy - na ziemi chryzantem, a wyżej złotych, purpurowych, ale i całkiem jeszcze zielonych drzew. Niezwykłe ulice miasta - bez korków, bez terkocących pojazdów, przestronne, pustawe. Niezwykli ludzie - nie lecieli dokądś pędem, roztrącając innych, ale chodzili sobie wolno, zamyśleni, a nawet czasem się do siebie uśmiechali.
Minęły dwa niezwykłe dni - i będzie tak jak zwykle.