Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
10-procentowy podatek dotyczy przychodu z działalności gospodarczej (pomniejszonego o państwowy podatek) oraz z wynajmu kościelnych nieruchomości (nie dotyczy to mieszkań wynajmowanych księżom oraz pracownikom parafialnym – np. organistom czy zakrystianom). Podatek dotyczy więc przede wszystkim parafii, także sanktuariów diecezjalnych, np. Sanktuarium Jana Pawła II – ale już nie tych prowadzonych przez zakony. Jeśli Uniwersytet Papieski Jana Pawła II prowadzi działalność gospodarczą, także będzie musiał płacić. Z takiego obowiązku zwolnione są natomiast publiczne stowarzyszenia wiernych, jak np. Arcybractwo Miłosierdzia.
Jeśli pominąć kwestię, czy opodatkowany nie powinien być raczej dochód, a nie przychód (bo niektóre kościelne przedsięwzięcia mogą wskutek nowej daniny stracić rentowność), dekret jest krokiem w dobrym kierunku. W każdej diecezji powinien funkcjonować przejrzysty system niwelowania różnic w zamożności parafii. W ten sposób te borykające się z kłopotami finansowymi szybko otrzymywałyby wsparcie, a wśród księży przestałby mieć takie znaczenie „ranking parafii”. Problem w tym, że nie bardzo wiadomo, na jakich zasadach ma być rozdzielane wsparcie z pieniędzy otrzymanych dzięki nowemu podatkowi. Szkoda, że dekret przy okazji nie wprowadza zasady: więcej pieniędzy, większa transparentność.