Pod wozem historii

Były, owszem, takie czasy, żeśmy wszyscy, jak tu stoimy, wzdymali się, gdy ktokolwiek próbował wytłumaczyć nam swój program polityczny.

26.05.2014

Czyta się kilka minut

Były to próby, wydawało się, oczywiste, ale nie kryliśmy, że nuda z tych opowieści biła tak silnie, że słuszne były obawy o kondycję rynku środków nasennych. W okresach kampanii wyborczych człowiek zasypiał na stojąco. Straszne to były nudy i marzyło się nam, by kandydaci mówili nieco ciekawiej albo o czymś innym. I oto doczekaliśmy się, marzenia bowiem lubią się spełniać.

Rzec trzeba, że w tej kampanii nikt nie mówił nic, co by w zarysie choćby przypominało projekt polityczny rozumiany antycznie. Banalne byłoby tu żalenie się, że kampania w znacznej mierze była pokazem agresywnych ćwierćinteligentów, a w lepszych wypadkach – mozołem słuchania ludzi zgoła mocno zdezorientowanych bądź gruntownie oderwanych od bardzo szeroko pojętego meritum. Kilka przypadków skłaniało do zastanowienia się, czy aby ci ludzie znają nazwę kontynentu, na który los rzucił ich jestestwo. Niebanalne w tej kampanii było jedno: oto przez miesiąc przedstawiciele wszystkich sił politycznych przedstawiali swe spostrzeżenia na szeroko pojętą aktywność płciową człowieka. Mniej lub bardziej dyskretnie. Gdyby ktokolwiek wieszczył w owych czasach śmiertelnej nudy, że kiedykolwiek starania o wyborcę będą opierać się na tych sprawach, zostałby najpewniej skierowany na detaliczne badania u profesora Starowicza.

Wobec poważnych problemów kontynentu i jego peryferii analizowanie, kto z kim może leżeć w łożu, kto powinien, a kto nie nosić brodę, jest pozornie nowe. Kompulsywne wplatanie tej tematyki do każdej dyskusji świadczy być może o obsesji, ale być może o rzeczywistym czuciu tematu. Zjawisko to może świadczyć takoż o procesie, co do którego w zadufaniu mieliśmy przekonanie, że się odbył. Przekonania, że rewolucja – ta obyczajowa i ta ogólnie rzecz biorąc modernizująca ogląd świata – jest za nami, okazały się prostym mitem. Zbiór głoszonych dziś opinii, nie tylko na tematy płciowe, jest zestawem jakby wyjętym z XIX-wiecznych broszur. Wydawanych licznie i w całkiem sporych nakładach.

Jest coś wzruszającego w przywiązaniu do opinii tak dawnych, że trzeba przytoczyć choćby ze dwa tytuły ilustrujące aż nadto, z czym mamy do czynienia. Pierwszy to wydany w 1900 r. nakładem Gebethnera, a pióra „F.R. rolnika nadwiślańskiego” utwór pod tytułem: „Kanalizacja miasta Warszawy jako narzędzie judaizmu i szarlatanerii w celu zniszczenia rolnictwa polskiego oraz wytępienia ludności słowiańskiej nad Wisłą”. Jest to całościowe ujęcie naszych dzisiejszych problemów i bez uciekania w nadinterpretacje może służyć do cytowania na wiecach wyborczych obecnej doby. Próbka z „rolnika nadwiślańskiego” winna przekonać sceptyków: „Na Słowiańszczyźnie, gdzie grasuje epidemicznie absolutyzm oświecony, obskurantyzm grecko-katolicki, utylitaryzm pogański i kapitalizm żydowski, wszystkie uwagi przyrodników i rolników polskich, przekonywujące o ważności nawozów miejskich w gospodarstwie przyrody i kultury, zagłuszone zostały przez dzikie teorie i doktryny łotrowskie, odwiecznych kłamców i pogromców wszelkiego stworzenia, pismaków żydowskich i ich pupilów, wyznawców wiedzy czystej, udekorowanych tytułami higienistów, gazeciarzy, finansistów i inżynierów”. Któż to mógłby dziś powiedzieć? Otóż spora doprawdy grupa spośród kandydatów do Parlamentu Europejskiego.

Inny tytuł: „O krzyczącej niedorzeczności i strasznej szkodliwości szczepienia ospy – przyczynek do historyi kultury europejskiej”, jest ściągą bardzo podobną. Można więc rzec śmiało, bez uciekania w brawurę, że w Polsce trwa walka z Wolterem, a nie jest to walka skończona. Seria najbliższych wyborów będzie rozwinięciem i dalszym głoszeniem takich tez, za pomocą najnowszych technologii.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2014