Pod szczęśliwą gwiazdą

Rok 2021 może być dla Wielkiej Brytanii brzemienny w wydarzenia. Brexit i pandemia to tylko początek długiej listy.

28.12.2020

Czyta się kilka minut

Młyn w Caithness nad rzeką Thurso, zdjęcie Olliego Taylora / OLLIE TAYLOR
Młyn w Caithness nad rzeką Thurso, zdjęcie Olliego Taylora / OLLIE TAYLOR

Dom z fotografii to stary młyn nad rzeką Thurso w Caithness, w północnej Szkocji. Scena wygląda magicznie: rzeczne fale przypominają kłęby dymu, niebo rozświetla zieleń zorzy polarnej, a nad wszystkim unoszą się niezliczone gwiazdy. Autorem jest brytyjski fotograf Ollie Taylor, specjalizujący się w nocnych obrazach. Jego prace ukazywały się w mediach na całym świecie.

Zdjęcie młyna w Caithness, które w listopadzie 2020 r. Taylor opublikował na Twitterze, spodobało się nie tylko miłośnikom nocnego nieba. Przyciągnęło też uwagę Iana Blackforda, jednego z liderów Szkockiej Partii Narodowej (SNP). Choć nie z powodów artystycznych.

Niebo nad Szkocją

Blackford zaatakował Taylora, zarzucając mu, że złamał obowiązujące w pandemii restrykcje dotyczące podróży i przyjechał do Szkocji z Anglii, by fotografować.

Jednak polityk najwyraźniej nie dość dokładnie śledził losy fotografa. Ten już wcześniej opisał w mediach społecznościowych, jak to epidemia skomplikowała mu życie, uniemożliwiając m.in. zaplanowany wyjazd do Islandii. W tej sytuacji postanowił przeprowadzić się na północ i tu pracować nad albumem o Szkocji i jej nocnym niebie. Gdy robił spektakularne zdjęcie zorzy polarnej nad starym młynem, przebywał zaledwie pięć mil od swojego nowego domu – właśnie w Caithness.

Nieprzyjemne nieporozumienie koniec końców przysporzyło Taylorowi w Szkocji nowych fanów: przepraszali artystę na Facebooku i zapewniali, że Szkoci to naród gościnny i przyjazny. Na swój sposób to jednak sytuacja symptomatyczna. Bo podobne spięcia zdarzają się ostatnio wcale często, a przybysze nie zawsze są na północy mile widziani. Powodem jest oczywiście pandemia i lęk przed wzrostem zakażeń w odludnych częściach kraju, gdzie do lekarza trzeba nieraz jechać kilkadziesiąt kilometrów.

Swoje dokłada też polityka: narastające napięcie na linii Edynburg–Londyn.

Rozedrgane Królestwo

Każdy z czterech krajów Zjednoczonego Królestwa może decydować o restrykcjach, w tym o podróżach i kwarantannie. Pandemia, z którą szefowa szkockiego rządu autonomicznego Nicola Sturgeon radzi sobie lepiej niż brytyjski premier Boris Johnson, sprawia więc, że łatwiej jest dziś podkreślać odrębność Szkocji. Sturgeon nie omieszka co i rusz przypominać, że granica między Anglią a Szkocją, choć w terenie niewidoczna, jednak istnieje.

Ian Blackford szybko przeprosił Olliego Taylora, tłumacząc się, że wyborcy z jego okręgu w szkockich Highlands (regionie odludnym i górzystym) boją się, iż łamanie zakazu podróży niesie ryzyko. Nie uchroniło go to od zarzutu, że nakręca antyangielskie nastroje.

Tymczasem w 2021 r. napięć szkocko-angielskich będzie raczej więcej niż mniej. W maju w Szkocji odbędą się wybory parlamentarne. Jeśli SNP wygra je z dużą przewagą – a na to wskazują wszystkie sondaże – Szkoci zażądają kolejnego referendum w sprawie niepodległości. Poparcie dla niej od miesięcy rośnie i stale przekracza 50 proc. Sprawa jest więc poważna i nawet rząd w Londynie jest już świadomy, że odmawianie Szkotom prawa do nowego głosowania nie rozwiązuje problemu.

Co mogłoby złagodzić napięcia wewnątrz Zjednoczonego Królestwa? Być może przyjęcie bardziej federalnego systemu. Do tego jednak trzeba dalekowzroczności i woli brytyjskich polityków. A ponieważ tych brakuje, nie można wykluczyć, że na Wyspach narastać będą zgoła inne nastroje, nacjonalistyczne, za które odpowiedzialny jest inny z tutejszych problemów – brexit.

Bez pracy i pieniędzy

Od początku 2021 r. Wielka Brytania już nie tylko formalnie, ale też praktycznie znajdzie się poza Unią Europejską. Gdy w połowie grudnia kończyłam ten tekst, nie było jeszcze wiadomo, czy ostatecznemu rozwodowi – po zakończeniu 31 grudnia 2020 r. okresu przejściowego – towarzyszyć będzie umowa regulująca na nowo relacje między Londynem a kontynentem.

Z umową lub bez, brexit to dla brytyjskiej gospodarki wyzwanie. Przynajmniej na początku. Pandemia sprawia, że w nową epokę Brytania wchodzi osłabiona. Bezrobocie w ostatnich miesiącach wzrosło i będzie rosnąć – według rządu liczba bezrobotnych może sięgnąć 2,6 mln (7,5 proc.). Obecnie bez pracy jest 1,6 mln Brytyjczyków. A co z tymi, którzy z powodu pandemii zostali „urlopowani”, czyli objęci programem pomocy dla przedsiębiorców, w ramach którego rząd płaci 80 proc. pensji „zawieszonego” pracownika? Program miał skończyć się w październiku, został przedłużony do marca 2021 r., ale nie będzie trwać wiecznie. Nie wiadomo, czy „urlopowani” będą mieli do czego wracać.

Rok 2020 był ciężki także dla Olliego Taylora. Jak wielu małych przedsiębiorców, freelancerów i artystów pracujących na własny rachunek, przepadł on w sicie państwowej pomocy. – Rząd zignorował trzy miliony ludzi takich jak ja. Nie otrzymaliśmy żadnego wsparcia, choć musieliśmy przestać pracować – opowiada fotograf „Tygodnikowi”.

– Nie mogłem zarabiać, bo w mojej pracy muszę podróżować. Moi przyjaciele sprzedawali auta i domy, ja też musiałem sprzedać wiele z mojego sprzętu fotograficznego, żeby przeżyć – mówi artysta. – Rząd ma dla nas radę: przekwalifikujcie się, znajdźcie inną pracę. Przez ponad 10 lat budowałem moją firmę. Mam się teraz poddać?

Taylor ma drugi zawód, z wykształcenia jest architektem. Ale dla architektów też pracy nie ma.

Wyżywić Wyspy

Przez pandemię zwiększyła się liczba brytyjskich rodzin dotkniętych ubóstwem. Według niektórych szacunków nawet dwukrotnie. To oznacza, że 2 mln rodzin może nie mieć dość pieniędzy, by kupić żywność czy ogrzać mieszkanie. Między kwietniem a czerwcem 2020 r. aż 100 tys. osób było zmuszonych po raz pierwszy skorzystać z banku żywności. Od tego czasu zapotrzebowanie na taką formę pomocy się zwiększyło.

Tymczasem z powodu brexitu ceny żywności w sklepach zapewne wzrosną – jeśli uda się podpisać umowę handlową, wtedy tylko trochę (produkty importowane z Unii średnio o 4,7 proc., według London School of Economics), ale jeśli nie uda się porozumieć z Brukselą, wówczas znacznie (o 12,5 proc.).

Epidemia wepchnęła tysiące ludzi w ubóstwo żywnościowe, brexit może ich sytuację pogorszyć. Obawy budzi też ciągłość dostaw żywności importowanej z Unii, w tym warzyw. Szczególnie na początku należy spodziewać się opóźnień i utrudnień.

Może to takie prognozy, a może również potrzeba oderwania się od przygnębiającej codzienności zwiększyły zainteresowanie Brytyjczyków komunalnymi ogródkami działkowymi. Przeciętny czas oczekiwania na przyznanie ogródka zwiększył się do 18 miesięcy, a listy oczekujących w niektórych regionach liczą po kilkaset osób.

Obecnie w Anglii jest 330 tys. ogródków działkowych, w większości zarządzanych przez władze samorządowe. Ale mogłoby być ich więcej. Już latem apelowano, by grunty pod uprawy udostępniły ministerstwo obrony i Kościół anglikański. W końcu podczas II wojny światowej, gdy w ramach akcji „Kop dla zwycięstwa!” rząd propagował własne uprawy, aż jedna piąta warzyw i owoców pochodziła z przydomowych ogrodów i działek (w latach 2017-18 było to tylko 3 proc.).

Na Nowy Rok

Kalendarz Olliego Taylora na rok 2021 wypełniają fotograficzne wyjazdy i warsztaty, które chciałby prowadzić w całej Europie: na Wyspach Kanaryjskich, w Grecji, Islandii. Wygląda to optymistycznie. Ale czy będzie możliwe? – Musiałem je zaplanować, bo musiałem przesunąć moich klientów z roku 2020 na kolejny – tłumaczy fotograf.

Jednak nikt dziś nie wie, czy i kiedy podróże będą znów możliwe. Tym bardziej że w czasie pandemii wjazd do Unii dla obywateli państw trzecich (czyli po 1 stycznia także obywateli Wielkiej Brytanii) może być utrudniony.

Taylor planuje zostać w Szkocji na dłużej. – Może uda im się uzyskać niepodległość i ponownie dołączyć do Unii? – zastanawia się, bo brexit bardzo go martwi. A poza tym, jak mówi: – Caithness i sąsiednie Sutherland bez wątpienia mają najciemniejsze niebo w Wielkiej Brytanii.

W takich miejscach najlepiej widać gwiazdy. Również te szczęśliwe. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 1-2/2021