Poczucia humorów

Podczas gdy my tutaj czopujemy okna przecudnej urody paramozaiką, na polu międzynarodowym dzieją się rzeczy może mniej fenomenalne estetycznie, ale wielce znaczące.

22.10.2018

Czyta się kilka minut

Oto Władimir Putin po raz nie wiadomo który wykazał się wielce niepowszednim poczuciem humoru. Tym razem objawił swój absolutnie ponadczasowy dowcip w Soczi, rozśmieszając świat do łez pogodną dykteryjką na temat wojny nuklearnej. „Agresor musi wiedzieć, że zostanie zniszczony, a my będziemy ofiarami agresji i jako męczennicy udamy się do raju, podczas gdy oni po prostu zdechną (śmiech, owacje). Bo nawet się nie zdążą wyspowiadać”. Cóż, pożyjemy, zobaczymy.

Natomiast drugi biegun świata, czyli Donald Trump, już zobaczył, a właściwie dzięki niemu świat ujrzał jeden z najbardziej niezwykłych obrazów w dziejach relacji władca-mecenas. Tak, tak, nie przesadzam ani o jotę, od czasu piramid i ód Horacego oko nie widziało czegoś takiego. Czegoś, co wisi w Białym Domu. Wypisz-wymaluj martwi amerykańscy prezydenci – ale nie na banknotach, tylko w towarzystwie Donalda Trumpa. Biesiadujący, beztrosko dowcipkujący, wymieniający się anegdotkami i dykteryjkami z czasów swoich prezydentur. Ronald Reagan pije drinka sex on the beach, Richard Nixon czerwone wino, a Donald Trump dietetyczną colę. Nie do końca wiadomo, co pije Abraham Lincoln, bo siedzi tyłem i już chyba wypił. Bushów oczywiście dwóch, junior i senior, George Dablju chyba nic nie powinien pić, ale pije, gdyż jest to jednak optymistyczna wizja, a nie bolesna rzeczywistość. Nie muszę chyba pisać, że jeśli wizja ma być optymistyczna, to przedstawia jedynie prezydentów republikańskich. Obecny gospodarz Białego Domu patrzy na nas (w przyszłość?), jednocześnie zerkiem spozierając na Lincolna, a może za jego plecy – przecież tam może czaić się niebezpieczeństwo.

Eschatologiczna impreza u Donalda w Białym Domu maluje się doprawdy niesamowicie, trzeba specyficznej wyobraźni, żeby coś takiego sobie w ogóle wyobrazić, a co dopiero namalować, nie mówiąc już o tym, żeby to sobie powiesić. No, ale Donald Trump posiada akurat na swoim punkcie bezkres wyobraźni. Kto, jak nie on? Prezydent Trump tak sobie upodobał biesiadne dzieło, że aż z rozpędu zadzwonił do malarza. Prezydent zwierzył się telefonicznie, że oglądał w życiu już bardzo dużo obrazów, że obrazy mu się generalnie nie podobają, ale ten akurat mu się bardzo spodobał, sam sobie się na nim spodobał jak nigdy, w związku z czym go zawiesi w Białym Domu i będzie na siebie patrzył. Więc tak to teraz wygląda. Piękna wizja. Barwna przeszłość spotyka świetlaną przyszłość przy drinkach.

Być może warto dodać, że artysta o imieniu Andy, a nazwisku Thomas wyrobił sobie markę malując dotąd znaczne ilości kowbojów. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44/2018