Pochodnie

Przypadek sprawił (nie ma przypadków), że w tych dniach, kiedy wypadła 40. rocznica samospalenia Ryszarda Siwca na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie, czytałem słynny esej Jeana Améry'ego "Podnieść na siebie rękę (w przekładzie Bogdana Barana). Został on opublikowany w 1976 roku. Dwa lata później Améry - były więzień obozów w Oświęcimiu, Buchenwaldzie i Bergen-Belsen - odebrał sobie życie.

09.09.2008

Czyta się kilka minut

Esej Améry'ego jest pełną pasji polemiką z rozmaitymi naukowymi interpretacjami samobójstwa, a także z jego umiejscowieniem w kulturze. Zresztą autor niechętnie posługuje się pojęciem "samobójstwa" (Selbstmord); woli mówić o "dobrowolnej śmierci" (Freitod). Nie rozważa przy tym szczególnego przypadku tej śmierci, który by nas tu interesował - jako ofiary z siebie lub jako formy protestu. Stawia jednak kluczowe i dla tego przypadku pytanie: czy zadający sobie śmierć jest rzeczywiście wolny? "Faktem jest - pisze (jak tylu innych przed nim, ale kiedy czytamy jego słowa, nie ma to znaczenia) - że dopiero w swobodnie wybranej śmierci w pełni dochodzimy do siebie. Ona i tylko ona jest la minute de vérité. Myślę, więc jestem: można zwątpić w sens tego zdania. Uczynił to ktoś tak wielki jak Wittgenstein. Umieram, więc mnie już nie będzie: tego nie można podważać, to jest opoka naszej subiektywnej prawdy, która stanie się obiektywna, gdy się o nią roztrzaskamy".

Można powiedzieć, że esej Améry'ego to mowa obrończa we własnej sprawie. Otwiera ją znamienny cytat ze wspomnianego Wittgensteina: "Świat szczęśliwego jest inny niż świat nieszczęśliwego. Tak jak ze śmiercią świat się nie zmienia, lecz kończy". Améry nie oczekuje od swoich czytelników niczego poza uznaniem prawa do wyboru. Na razie nie mówi o sobie; mówi o tych, którzy już zdecydowali się podnieść na siebie rękę. "Każdy widzi, jak pożałowania godne jest nasze postępowanie - pisze w zakończeniu. - Pochylmy więc głowy i z pokorą oraz uszanowaniem wyraźmy żal za tymi, którzy nas opuścili w wolności".

Samospalenie Ryszarda Siwca stawia problem dobrowolnej śmierci w nieco innym kontekście. Améry odrzuca religijną interpretację śmierci. "Niekiedy myślę, że samobójstwo musi być mniej absurdalne od wszelkich tych śmierci, o których się mniema, że są przejściem do absolutu" - pisze. Z tego, co wiemy, dla Ryszarda Siwca wiara religijna była ważnym wymiarem jego życia, w tym także - decyzji, którą podjął. "Jest mi tak dobrze - pisał w ostatnim liście do żony - czuję taki spokój wewnętrzny - jak nigdy w życiu! (...) Niech Was Bóg ma w swojej opiece". Améry nie widzi żadnego innego kontekstu dla śmierci, jak tylko śmierć sama. W ulotkach, które przygotował Siwiec, prócz słów protestu przeciwko napaści na Czechosłowację znajdowało się zdanie: "Ginę po to, żeby nie zginęła wolność, prawda i człowieczeństwo".

Nie zestawiam tych dwóch śmierci - i "filozofii" śmierci - aby którąkolwiek z nich oceniać. Chcę raczej zasygnalizować problem, który mnie nurtuje, odkąd po raz pierwszy zobaczyłem znakomity film Macieja Drygasa "Usłyszcie mój krzyk". Co zrobić z tym płonącym człowiekiem - wewnątrz chrześcijaństwa? Czy jedyną drogą, która pozwala "usprawiedliwić" jego czyn w świetle etyki chrześcijańskiej, jest droga uznania go za niepoczytalnego? Ale w ten sposób czyn ten pozbawiony by został swego najistotniejszego wymiaru - wymiaru wolności i poniesionej w imię wolności ofiary. Ks. Tischner, z którym Drygas nagrał dłuższą rozmowę na ten temat (w filmie wykorzystał tylko fragment), stwierdził, że Siwiec był jakby "świętym innej religii": nie w tym sensie, że porzucił własną wiarę, ale w tym, że próbował zaszczepić chrześcijaństwu inną wizję heroizmu. Kościół nie może uznać tej wizji za swoją, ale może uznać ją za godną podziwu. Wtedy na tym stadionie płonęła wolność, dodał Tischner. "Ale nie płonęła w sensie zniszczenia, tylko w sensie światła. Zapaliło się jakieś ogromne światło wolności. To był w istocie rzeczy człowiek wolny od ziemskich uwarunkowań i ta wolność była ciosem w totalitaryzm".

Historia Ryszarda Siwca to jeden z tych przypadków, do których wracam, ilekroć zastanawiam się nad tym, czym jest i czym nie jest chrześcijaństwo. Gdzie mamy prawo wytyczyć granicę? Gdzie wytyczył ją Bóg? Czy dobrze odczytujemy Jego słowa? I - co zrobić z sumieniem?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2008