Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Serce Europy Środkowej nie bije w miastach, nie bije w Krakowie czy Wiedniu, ale na prowincji, w tej czarnej materii, którą się mija, gdy się jedzie do Babadag, na poboczu tych wszystkich głównych szlaków” – zaczął spotkanie Stasiuk. Pobocze, wątek, który powracał przez całą rozmowę, można rozumieć dosłownie – jako miejsce przy drodze, na którym okazji wyczekują autostopowicze. Podróżowanie w ten sposób to bardzo ważny element życia i pisarstwa Stasiuka – okazja do spotkania i rozmowy z kimś zupełnie obcym, platforma do wymiany opowieści. Pobocze w tym kontekście to jednak przede wszystkim metafora przestrzeni – a właściwie sposobu myślenia o niej. Żeby dowiedzieć się czegoś konkretnego o świecie, trzeba zjechać z głównej drogi i trochę pobłądzić po miejscach mniej oczywistych, gdzie nasza wyobraźnia może zyskać nieco swobody. O sile opowieści snutych przez Stasiuka może świadczyć to, że w jego przypadku ta metafora gubi gdzieś całą swoją banalność.
„Chciałem jeździć, nie obchodziło mnie nic innego” – mówił Stasiuk, wspominając swoje podróże autostopem w młodości. Jak podkreślił, w jeżdżeniu nie jest aż tak ważne „gdzie” – kluczowe jest pytanie „dlaczego”, a konkretniej – jakie opowieści ma się w głowie, gdy przemierza się przestrzeń. „Jadąc ze Szczecina w Bieszczady, przy odrobinie wysiłku, można poczuć się jakby się przemierzało Stany od oceanu do oceanu” – przekonywał autor.
Dalej pojawił się wątek związany z najnowszą książką Stasiuka, czyli podróżowanie w głąb Azji. „Po co jeździć tam, gdzie nikt nawet cię nie zauważa? W takim Kazachstanie człowiek czuje się obco, ale dlatego właśnie jest ciekawie” – przekonywał autor. Azja, olbrzymia przestrzeń, której nie da się łatwo objąć umysłem, jego zdaniem jest jedynym sensownym celem podróży. Podróżowanie na Wschód ma jeszcze jeden cel – tam można zobaczyć to, co Zachód, do którego pretendujemy od kilku dekad, wypiera, a co jest dla nas jest wciąż (oczywiście – wstydliwym i wypieranym) punktem odniesienia. Gdyby nie było Stasiuka, bylibyśmy ubożsi o wiele opowieści – nie tylko o świecie, ale i o nas samych.