Po złości

Panowie, śmiało, róbcie tak dalej, a doczekam się jeszcze rządu fachowców posła Palirury...

24.07.2012

Czyta się kilka minut

"Ożeń się, będziesz tego żałował; nie żeń się, będziesz tego także żałował; żeń się lub nie żeń, będziesz i tego, i tego żałował; albo się ożenisz, albo nie ożenisz, będziesz żałował i tego, i tego". Słynna fraza Kierkegaarda nie dotyczy, jak wiadomo, polityki – w każdym razie nie dotyczy jej wprost – pasuje jednak do niej jak najściślej. Cokolwiek uczynisz przy urnie wyborczej, będziesz tego żałował; do wyborów nie pójdziesz, będziesz żałował w dwójnasób; pójdziesz czy nie pójdziesz – żal pewny.

Długo się wahałem, czy pisać o kolejnym nagraniu z ukrytej kamery, które wstrząsnęło polską polityką. Prawdę mówiąc, nie pisałbym, gdyby wstrząs był rzeczywisty, gdyby ziemia rzeczywiście zadrżała, gdyby ktoś padł na kolana i błagał o wybaczenie, gdyby ktoś inny w pierś – swoją, nie cudzą – się uderzył. Jeszcze wierzę w takie rzeczy, jeszcze moje sumienie, bo już nie wyobraźnia, podpowiada mi, żeby od czasu do czasu w takie rzeczy uwierzyć. Ale nic takiego nie nastąpiło i powiedzmy sobie szczerze: ujawnianie tego rodzaju spraw w środku letniej kanikuły musiało się tak skończyć, jak się skończyło. No bo cóż wielkiego się stało? Premier został ministrem rolnictwa?

Jeden niezawodny poseł Palirura skorzystał z okazji i zaproponował w tej sytuacji stworzenie rządu fachowców. Jestem zwierzem apolitycznym, ośmielę się powiedzieć – nawet bardziej apolitycznym od Mariana Stali, ale nawet ja wiem, że jak któryś z polityków ogłasza, że przydałoby się stworzyć rząd fachowców, to znaczy, że nie ma nic, ale to zupełnie nic do powiedzenia. Kadzidełko (zamiast obiecanej trawki) wypalone, wypiska z Kościoła ogłoszona – i szlus, paliwa starczyło na parę miesięcy. Czas na rząd fachowców; w ławach zajmowanych przez Ruch Palirury siedzi ich całe mnóstwo.

Przykład powyższy jest może zabawny, ale dalej nie jest już tak wesoło. Piszę o tym, co nie wstrząsnęło polską polityką, bo od dawna miałem pewne podejrzenia. Od dawna mianowicie podejrzewałem, że nazwa Najwyższej Izby Kontroli nie jest przypadkowa. Ściślej mówiąc – nie jest przypadkowy skrót tej nazwy. I to się potwierdziło w omawianej sprawie. Raportów, które NIK sporządza, NIKT też nie czyta. Nie czyta prezydent, nie czyta premier, nie czyta rada ministrów, nie czytają posłowie koalicji, nie czytają posłowie opozycji, nie czytają ci, którzy afery powodują, i nie czytają ci, którzy je tropią – nie czyta w ogóle nikt. Pisanie raportu to, jak się okazuje, twórczość w najwyższym stopniu niszowa, o wiele bardziej niszowa niż pisanie wierszy. Wiersze czytają przynajmniej inni poeci; tu nie można liczyć nawet na tyle. Raport NIK poświęcony firmie Elewarr zawierał konkretne wnioski, kto ile pieniędzy powinien zwrócić skarbowi państwa. Bezzwłocznie. Zwrócili? Jak mieli zwrócić, skoro nikt nie przeczytał?

Panowie, śmiało, róbcie tak dalej, a doczekam się jeszcze rządu fachowców posła Palirury. Ja rozumiem, że trzeba zabezpieczyć rodzinę, i nawet potrafię zrozumieć to, że trzeba ją zabezpieczyć w państwowych spółkach. Rozumiem też, że luksusowe samochody kuszą – w końcu nieprzypadkowo są luksusowe – i że przejechać się takim samochodem za państwowe pieniądze to jest pokusa tak ogromna, że być może nie oparłby się jej nawet św. Antoni Pustelnik. Rozumiem wreszcie, że lojalność wobec „swoich” to jest jeden z filarów polityki, nawet jeśli się nie umie odróżnić lojalności od zwyczajnej hipokryzji. Ale na litość boską – nie czytać?! I to nie czytać tego, co się samemu zamówiło?! Cała Polska czyta dzieciom, „Tygodnik Powszechny” „Lekcje czytania” organizuje, w całym kraju jak grzyby po deszczu wyrastają kluby czytelników – a tam beztrosko nie czyta nikt. NIKT!

Co? Że różnica jednej litery? Podłóżcie sobie pod „T”, co chcecie. Choćby „terefere”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2012