Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Według ekologów, leśnicy białowiescy zamierzają złamać zapewnienia ministra środowiska: przypomnijmy, że po nieudanej próbie rozszerzenia granic Białowieskiego Parku Narodowego minister Andrzej Kraszewski obiecał wprowadzenie zakazu wycinki w najcenniejszych terenach położonych poza parkiem, oraz ograniczenie wyrębu, tak by zaspokajał wyłącznie potrzeby lokalnej społeczności. Według ekologów na zapewnieniach się kończy. Przeanalizowali oni dokładnie plany wycinki na 2011 rok - okazało się, że na terenach przeznaczonych do wyrębu znajduje się 40 obszarów, które powinny zostać z nich wyłączone. Według Greenpeace leśnicy chcą również prowadzić "cięcia sanitarne" na obszarach - według zapewnień ministra - wyłączonych z gospodarki leśnej. "Cięcia sanitarne", czyli usuwanie martwych lub chorych drzew, przez przyrodników uważane są za wyjątkowo szkodliwe - to, co z punktu widzenia leśnika groźne lub bezużyteczne, dla dzikiej przyrody często okazuje się bezcenne.
Jeśli ekolodzy obejrzeli właściwe mapy, nasuwa się kilka pytań: jaki wpływ na działalność Lasów Państwowych ma organ nadzorujący, czyli ministerstwo środowiska? Czy to leśnicy lekceważą ministra, czy też minister obietnice bez pokrycia? Dlaczego leśnicy za największego wroga lasu uważają drzewo zjedzone przez kornika?
I w końcu: jak to możliwe, że po tylu latach dyskusji i starań przekonanie o niezwykłej wartości Puszczy Białowieskiej nie jest powszechne? Czy to ekolodzy nie potrafią się
przebić ze swoją argumentacją, czy też opór lokalnych społeczności białowieskich jest tak silny, że nie złamią go żadne argumenty? Jeśli to drugie, patrol Greenpeace powinien wylądować w puszczy na stałe.