Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W kwietniu do Polski może trafić nawet 7 mln dawek szczepionki. W tym niedawno dopuszczony do użytku w Unii preparat firmy Johnson & Johnson. Jest on jednodawkowy, co może zapewnić akcji dodatkowy booster, wzmocnienie.
Przyspieszenie wiąże się z rewolucją w Narodowym Programie Szczepień. Ten obecny (dodajmy: nieprzejrzysty i niesprawiedliwy) zostaje odesłany do lamusa. Rząd rezygnuje z II i III etapu na rzecz szczepień populacyjnych. W kwietniu będą mogły zapisać się roczniki 1962-73, a minister Dworczyk nie wykluczył, że „uwolnienie szczepień dla wszystkich chętnych nastąpi w maju”. Uproszczona będzie kwalifikacja, zwiększy się liczba punktów i szczepiących (odpowiednie szkolenia kończą m.in. farmaceuci i ratownicy). Wyzwaniem pozostaje to, o czym na konferencji mowy nie było w ogóle, czyli logistyka. Dawki są przechowywane w jednym, centralnym magazynie. Decentralizacja tego systemu wydaje się warunkiem sine qua non wypełnienia planu „10 mln w miesiąc”.
Premier i ministrowie przedstawili zwiększenie transportu szczepionek jako swój sukces („nie ma dnia, by Polska nie ponaglała instytucji unijnych w kwestii zakupu szczepionek”). Bliżej prawdy będzie stwierdzenie, że po tym, jak producenci nie zdołali wywiązać się w pierwszym kwartale z kontraktów zawartych z Komisją Europejską, wraca po prostu na właściwe tory mechanizm zakupu i rozdziału szczepionek do krajów członkowskich. Unia chce zaszczepić do końca lata 70 proc. populacji.
CZYTAJ WIĘCEJ: AKTUALIZOWANY SERWIS SPECJALNY O KORONAWIRUSIE I COVID-19 >>>
„Obiecaliśmy na początku roku, że wykonamy 6 mln szczepień do końca pierwszego kwartału. To 6-milionowe szczepienie właśnie dziś zostało wykonane” – powiedział z dumą Morawiecki. Władze chętnie posługują się liczbą wstrzyknięć, ale trzeba pamiętać, że 6 mln dawek to nie 6 mln zaszczepionych Polaków. Dotychczas w Polsce przynajmniej 1 dawkę przyjęło 10,3 proc. populacji, obie – 5,3 proc. Takie wskaźniki (nieco poniżej średniej unijnej) nie stanowią niestety zapory dla koronawirusa, co widać po wysokości wciąż wzbierającej u nas trzeciej fali.
Pełna pompatycznych zdań konferencja miała zapewne służyć przynajmniej chwilowemu odwróceniu uwagi opinii publicznej od faktu, że w wojnie z koronawirusem rząd znajduje się, eufemistycznie rzecz ujmując, w defensywie. Personel szpitali jest na skraju wytrzymałości, przed izbami przyjęć stoją kolejki karetek, a pogotowie nie jest w stanie przyjechać do wszystkich potrzebujących pomocy.
Nabierająca tempa akcja szczepień to jedyna nadzieja, żeby te obrazy już więcej nie wróciły.
CZYTAJ TAKŻE
DAWKA NADZIEI: Szczepionki trzech producentów: Pfizera, Moderny i AstraZeneca, podawane są w Europie milionom osób. Co dziś o nich wiemy? >>>