Plan odnowy

Benedykt XVI obawiał się, że ze świata do Kościoła przesiąka relatywizm. Franciszek wychodzi z założenia, że o wiele groźniejszy jest faryzeizm.

10.03.2014

Czyta się kilka minut

 / Fot. OSSERVATORE ROMANO / AFP/ EAST NEWS
/ Fot. OSSERVATORE ROMANO / AFP/ EAST NEWS

Przed rokiem Namiestnik Jezusa Chrystusa, Następca Księcia Apostołów, Najwyższy Kapłan Kościoła Powszechnego i Suwerenny Władca Państwa Watykańskiego opuścił najwyższe piętro Pałacu Apostolskiego i wprowadził się do hotelu. Rezyduje pod numerem 201.

Chociaż w Domu św. Marty jest 105 apartamentów dwupokojowych i 26 pojedynczych, do papieża trafić łatwo. Tylko przed jego drzwiami stoi szwajcarski gwardzista. Słyszałem taką historię: raz Franciszek niespodziewanie wyjrzał na korytarz, wręczył oficerowi jedno euro i poprosił o kawę z automatu. Gdy tylko gwardzista zdołał ochłonąć, zreflektował się, że przecież nie może opuścić posterunku. I co teraz? Zapukać i oddać monetę nie uchodzi, bo papieskim życzeniom się nie odmawia. Wreszcie przez radiotelefon wezwał innego gwardzistę. Ten zszedł do automatu, ale zapłacił z własnych drobnych. A Franciszkowe euro polecił zachować. Na pamiątkę.

FUNDAMENTALIŚCI ŻUJĄ POPIÓŁ

Na czym polega Franciszkowa zmiana? Jaką zwrotnicę przełożył papież z dalekiego kontynentu, że pociąg gwałtownie przyspieszył i wjechał na nowe tory? Otóż zmieniło się przede wszystkim jedno. Jego poprzednik obawiał się, że ze świata do Kościoła przesiąka relatywizm. Franciszek wychodzi z założenia, że o wiele groźniejszy jest faryzeizm.

Wbrew stereotypowym wyobrażeniom faryzeusze nie byli zepsuci do szpiku kości. Na kartach Ewangelii nie ma też śladu, że to akurat oni brali udział w spisku na życie Nazarejczyka. Ale – jak pisał zmarły przed rokiem wybitny historyk i biblista Geza Vermes – nie ulega wątpliwości, że konflikt był nieunikniony. Pierwszy punkt zapalny to drobiazgowo przestrzegane zwyczaje, które dla faryzeuszy miały pierwszorzędne znaczenie. Tymczasem Jezus nie przywiązywał wagi do zakazu biesiadowania z grzesznikami czy siadania przy stole bez umycia rąk, ale głosił i praktykował nadrzędność ducha Bożego prawa. Siłą rzeczy więc prowokował i demaskował obłudę i pustkę, którą generowała faryzejska moralność. Bywa, że religia nadyma się do takich rozmiarów, iż nadgorliwym wyznawcom przysłania zarówno człowieka, jak i Boga. Ale faryzeuszy – konstatował Vermes – irytował przede wszystkim Jezusowy nonkonformizm.

Nonkonformizm, czyli – mówiąc Franciszkiem – raban. Nieustanne wychodzenie ku coraz dalszym peryferiom; zrywanie z religijną rutyną i tanim moralizatorstwem na rzecz radości i ryzyka, które niesie Ewangelia. Oto plan odnowy made by Jorge Mario Bergoglio. Realizowany z żelazną konsekwencją od chwili, gdy zaraz po wyborze oczarował świat bezpretensjonalnym „Dobry wieczór, bracia i siostry”. W Wielki Czwartek w więzieniu dla młodocianych obmywał i całował stopy w obrzędzie mandatum – nie tylko mężczyzn i nie tylko katolików. W lipcu wywołał burzę pytaniem, kimże jest, żeby oceniać gejów. Zresztą tamte obawy i oburzenie ze strony niektórych katolików były znamienne, bo papież przecież tylko sparafrazował ewangeliczną zasadę: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni”. W styczniu konserwatyści znowu uderzyli na trwogę, gdy w Sykstynie Franciszek ochrzcił dziecko rodziców bez ślubu kościelnego.

To wszystko nie wzięło się znikąd. Tak Bergoglio myślał i działał od lat. W 2011 r. jako metropolita Buenos Aires, gdy już na dobre wypadł z rankingów papabili, mówił podczas jednego z kazań: „Nie wystarczy, aby nasza prawda była prawowierna, a nasze działanie duszpasterskie skuteczne. Bez radości piękna prawda staje się zimna, a nawet bezlitosna i pyszna, jak to widzimy w wypowiedziach wielu zgorzkniałych fundamentalistów. Wydaje się, jakby przeżuwali popiół, zamiast smakować pełną chwały słodycz Prawdy Chrystusa, która rozświetla łagodnym światłem całą rzeczywistość, przyjmując ją taką, jaka jest każdego dnia”.

Co jednak istotne, Franciszkowi nie chodzi o zmiany dla zmian, reformy dla reform. O bolszewickie przekonanie, że tylko na totalnych gruzach starego można budować nowe. Zrozumieć papieską logikę pomaga anegdota, którą kard. Bergoglio przywołał w rozmowie z rabinem Abrahamem Skórką. Koledzy kpili z pewnego świeżo wyświęconego księdza, bo po staroświecku nosił sutannę. Zdesperowany postanowił zapytać o zdanie mądrego kapłana. Ten odpowiedział: „Nieważne, czy nosisz sutannę. Ważne, byś umiał ją zakasać, gdy trzeba pracować dla innych”.

WIELKA ENCYKLIKA O MAŁYCH RZECZACH

Reformy organizacyjne i strukturalne są wtórne – oświadczył Franciszek w głośnym wywiadzie dla jezuickiego pisma „La Civiltà Cattolica”. Każda prawdziwa odnowa Kościoła zaczyna się od postawy, od nawrócenia, powrotu do Ewangelii. Oczywiście pod taką deklaracją podpisałby się każdy papież, ale co to oznacza dla Franciszka?

Jego głośne wyznanie podczas pierwszego spotkania z dziennikarzami w Auli Pawła VI, że marzy o Kościele ubogim i dla ubogich – zwykło się interpretować bardzo wąsko, sprowadzając całą rzecz do ubóstwa materialnego. Papież dał zresztą dość sygnałów, że w tym właśnie kierunku powinniśmy podążać – począwszy od czarnych, znoszonych butów, które w pierwszych dniach pontyfikatu kontrastowały ze śnieżnobiałą sutanną. Ale za Franciszkowym marzeniem kryje się też prostota nauczania, która ożywić ma zrytualizowaną wiarę i skostniały język Kościoła. To pierwszy papież, dla którego najważniejszą katedrą stała się skromna kaplica w Domu św. Marty, gdzie odprawia poranną Mszę. Każdego dnia pisze tam wielką encyklikę złożoną z małych kazań poświęconych małym rzeczom o wielkim znaczeniu. Przekładając fundamentalną naukę na konkret codzienności, idzie w ślady Jezusa, który sens Bożego sądu nad człowiekiem wyraził w sekwencji zwyczajnych obrazów: byłem głodny, spragniony, nagi, chory, w więzieniu...

I – powtórzmy – Bergoglio czyni tak od dawna. W 2011 r. podczas Mszy w intencji Obrony Życia wygłosił homilię. O czym była mowa? O aborcji, in vitro i eutanazji? O obowiązkach katolickiego parlamentarzysty? O międzynarodowym lobby producentów pigułek antykoncepcyjnych? Argentyńczyk po prostu pytał: „Czy kiedykolwiek zastanowiłem się, że to, co wydaję na jakąś maskotkę, mogłoby być pokarmem i edukacją innego dziecka, które tego nie ma? Czy dbam o życie dzieci, gdy rosną? Czy interesuje mnie ich towarzystwo? Czy troszczę się o to, aby wzrastały dojrzałe i wolne? Czy umiem wychowywać w wolności moje dzieci? Czy dbam o ich rozrywki? Jak się czują twoi rodzice? Jak czują się twoi dziadkowie? A twoi teściowie? Czy towarzyszysz im? Czy troszczysz się o nich? Czy ich odwiedzasz? Czasami jest to bolesne, ale nie ma innego wyjścia i trzeba umieścić ich w zakładach opieki ze względu na stan zdrowia lub na sytuację rodzinną... Ale gdy to się zdarzy, czy poświęcam sobotę lub niedzielę, żeby być z nimi? Czy troszczysz się o to życie, które powoli gaśnie, a które dało życie tobie?”.

A już jako papież wyjaśniał: „Nie możemy kłaść nacisku tylko na kwestie związane z aborcją, małżeństwami homoseksualnymi i stosowaniem metod antykoncepcyjnych”. Jasne, że nauczanie Kościoła nie zmienia się tu ani o jotę, ale Franciszek podkreśla, że duszpasterstwo autentycznie misyjne „nie jest ogarnięte obsesją przekazywania wielu oderwanych od siebie doktryn po to, by je narzucać z całą mocą. Przekaz typu misyjnego skupia się na tym, co istotne, konieczne, co zresztą budzi najsilniejsze uczucia i najmocniej przyciąga, rozpala serca – tak jak uczniom w Emaus”. Porównał też Kościół do szpitala polowego po bitwie. Nie ma sensu pytać ciężko rannego o poziom cukru czy cholesterolu. Wpierw trzeba opatrzyć rany.

OPERACJA TRWA

Kiedyś Regina Bergoglio weszła do pokoju syna i zobaczyła na biurku podręczniki do teologii. A przecież mówił, że zamierza studiować medycynę...

– I zamierzam, mamo – wyjaśnił Jorge.

– Czemu mnie okłamujesz? – zdenerwowała się matka.

– Nie kłamię – odparł syn. – Będę studiował medycynę duszy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2014