PiS nie przegra na ulicy

Prowokacyjne zachowanie PiS budzi gniew i rozpacz, a władzy o nic innego nie chodzi. Bo w gniewie i rozpaczy nie sposób dostrzec jej słabych punktów.

24.07.2018

Czyta się kilka minut

Protest Obywateli RP pod Sejmem otoczonym kordonem policji, Warszawa, 20 lipca 2018 r. / Fot. Grzegorz Banaszak / Reporter /
Protest Obywateli RP pod Sejmem otoczonym kordonem policji, Warszawa, 20 lipca 2018 r. / Fot. Grzegorz Banaszak / Reporter /

Władzy bardzo się spieszyło, żeby dokończyć dzieła przed wakacjami. Głosowania w Sejmie w zeszłym tygodniu znaczą ważny etap procesu zawłaszczania państwa i symbolicznie domykają fatalny sezon ustawodawczy.

Dobrze niedawno naoliwiona – przy okazji ekspresowego odkręcania ustawy o IPN – maszynka do głosowania zadziałała i tym razem. Trudno o lepszy kontrapunkt do pompatycznej farsy urządzonej tydzień wcześniej z okazji okrągłej rocznicy parlamentaryzmu. Konieczność przepychania naprędce skleconych poprawek do reform, które – jako kluczowe dla sanacji państwa – zostały rzekomo gruntownie przemyślane, pokazuje skądinąd, że rządzą nami nie geniusze zła, lecz drugorzędni prawnicy bez politycznej wyobraźni. W ostatnich zmianach chodzi przecież tylko o to, by wobec możliwej obstrukcji środowisk sędziowskich zapewnić szybkie obsadzenie wakatów w Sądzie Najwyższym i możliwość wyboru prezesa-dublera. Kiedy tak się stanie, PiS będzie miał w garści wszelkie środki nacisku na sądy wszystkich instancji. Zbigniewowi Ziobrze pozostanie tylko zaczekać, aż zadziała najlepszy sojusznik każdego zamordysty: oportunizm poddanych mu urzędników.

Jest to potencjalnie niebezpieczne dla swobód i równości obywatelskiej, sprawiedliwego stosowania prawa. Dalekosiężnie psuje i tak marną jakość państwa, bowiem skłonność do nadużywania złego prawa jest w Polsce ponadpartyjna i następcy PiS-u raczej nie będą mieli skrupułów, żeby w opanowywaniu instytucji i struktur iść na skróty drogą wyrąbaną właśnie przez partię Kaczyńskiego i Piotrowicza.

Tak się może stać, o ile ewentualni następcy znajdą sposób na wygranie wyborów – czego wydarzenia wokół Sejmu raczej nie zapowiadają. Wbrew temu, co głoszą najostrzejsi krytycy PiS, jakoby partia ta sięgnęła po kontrolę nad SN, żeby móc fałszować wybory – ona tego wcale nie potrzebuje. Bo co miałaby fałszować przy tak stabilnie wysokim poparciu i przy tak niskiej energii politycznej oraz braku charyzmy po stronie opozycji?

Marna frekwencja na protestach wokół Sejmu może mieć wiele powodów – należy do nich sprytne zamulenie rozgrywki wokół SN przez PiS, wsparte poniekąd niejasnością sędziowskiej reakcji. Ale ważniejsza od szukania przyczyn i wytykania sobie bierności jest przestroga, by topniejące grono uczestników demonstracji nie popadło w politycznie zabójczy narcyzm ostatnich sprawiedliwych. Bo nie wolno zawężać pola rozmowy z tą większością obywateli, którzy są potrzebni, by wygrać wybory. Ostatecznym beneficjentem spirali złych emocji jest tylko władza. Prowokacyjne zachowanie czołowych polityków PiS, cyniczny rechot miernych marszałków, którzy jak dzieci dręczące kota „czołgają” sejmową opozycję – wszystko to budzi gniew i rozpacz, a o nic innego PiS-owi nie chodzi. Choćby po to, by wobec własnych szeregów uzasadnić rosnącą paranoję, na przykład te fortyfikacje wokół Sejmu godne stanu wyjątkowego w republice bananowej.

W gniewie i rozpaczy nie sposób dostrzec słabych punktów obecnych rządzących, które mogłyby posłużyć do pozbawienia ich władzy za nieco ponad rok. Po wakacjach władza wróci do przerwanego demontażu kolejnych hamulców ustrojowych, opozycja dobrze zaś, żeby wróciła ze świeżymi pomysłami. Bo na razie nie ma pojęcia, jak zbudować skuteczną politycznie alternatywę.

Władzy z rąk PiS-u nie odbije się na ulicy. Ostatnie zdjęcia z Wiejskiej dobrze pokazują stosunek sił. Władzę nadal – i, miejmy nadzieję, zawsze – odbierać się będzie w lokalu wyborczym.      

Czytaj także: Andrzej Stankiewicz: Prezes wraca po sędziów

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 31/2018