Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W moje ręce trafiły dwa monograficzne albumy z muzyką Petera Eötvösa, wybitnego dyrygenta specjalizującego się w interpretacjach muzyki nowej oraz bardzo dobrego kompozytora. Eötvös to typ racjonalisty, z żelazną konsekwencją przeprowadzającego swe artystyczne zamysły. Logika, całkowite panowanie nad muzyczną materią, precyzja i staranność - takie są jego utwory i dyrygenckie kreacje. Główna tajemnica Eötvösa tkwi jednak w umiejętności uwznioślania: potrafi tchnąć w dźwięki ducha, omijając przy tym jakikolwiek patos, łatwą efektowność, oczywisty kicz. Komponuje muzykę środka: wyrosłą z jednej strony z nurtu zachodnioeuropejskiej moderny spod znaku francuskich spektralistów, z drugiej zaś - holenderskich postmodernistów i dźwiękowych przestrzeni Karlheinza Stockhausena. Nie bez znaczenia są też doświadczenia zdobyte przez kompozytora w studiach muzyki elektroakustycznej oraz fascynacja czasem zatrzymanym i kulturą Dalekiego Wschodu.
To muzyka osobna; mimo tak licznych i rozmaitych korzeni, z jakich się wywodzi - nieeklektyczna. Eötvös dobrze czuje się zwłaszcza w długich kontemplatywnych przestrzeniach (“Intervalles-Intérieurs" na taśmę i pięć instrumentów, 1974-81), które pulsują brzmieniowymi rozmaitościami, drobinkami splecionymi w konsekwentny, a zarazem swobodny strumień. Potrafi też wyzyskać naturalną ekspresyjność instrumentów, np. trąbki, która pod palcami Markusa Stockhausena niczym kameleon zmienia kształty przybierając rozmaite muzyczne postaci - od łagodnej zadumy po jaskrawe skowyty (“Jet stream" na trąbkę i orkiestrę).
Jako znany w kręgach muzyki współczesnej autorytet, bez problemu namówił do udziału w nagraniach najlepsze zespoły muzyki nowej: niemiecki musikFabrik, austriacki Klangforum Wien, Orkiestrę Symfoniczną BBC, jazzowych muzyków węgierskich czy wspomnianego Markusa Stockhausena. Efekt: fonograficzna rewelacja.