Peter Eötvös

Jeszcze niedawno wydawało się, że kilka wytwórni płytowych już na zawsze zajęło całą przestrzeń przeznaczoną dla muzyki. Ale wszystko się zmienia, rynek płytowy też. Na Węgrzech wystarczyło kilku wybitnych muzyków (wśród nich Zoltán Kocsis i Peter Eötvös), dobry pomysł, profesjonalna strategia promocyjna i - co najważniejsze - płynące szerokim strumieniem publiczne pieniądze, by niekomercyjne płyty wydawane przez Budapest Music Center stały się rewelacją na europejską skalę.

19.09.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

W moje ręce trafiły dwa monograficzne albumy z muzyką Petera Eötvösa, wybitnego dyrygenta specjalizującego się w interpretacjach muzyki nowej oraz bardzo dobrego kompozytora. Eötvös to typ racjonalisty, z żelazną konsekwencją przeprowadzającego swe artystyczne zamysły. Logika, całkowite panowanie nad muzyczną materią, precyzja i staranność - takie są jego utwory i dyrygenckie kreacje. Główna tajemnica Eötvösa tkwi jednak w umiejętności uwznioślania: potrafi tchnąć w dźwięki ducha, omijając przy tym jakikolwiek patos, łatwą efektowność, oczywisty kicz. Komponuje muzykę środka: wyrosłą z jednej strony z nurtu zachodnioeuropejskiej moderny spod znaku francuskich spektralistów, z drugiej zaś - holenderskich postmodernistów i dźwiękowych przestrzeni Karlheinza Stockhausena. Nie bez znaczenia są też doświadczenia zdobyte przez kompozytora w studiach muzyki elektroakustycznej oraz fascynacja czasem zatrzymanym i kulturą Dalekiego Wschodu.

To muzyka osobna; mimo tak licznych i rozmaitych korzeni, z jakich się wywodzi - nieeklektyczna. Eötvös dobrze czuje się zwłaszcza w długich kontemplatywnych przestrzeniach (“Intervalles-Intérieurs" na taśmę i pięć instrumentów, 1974-81), które pulsują brzmieniowymi rozmaitościami, drobinkami splecionymi w konsekwentny, a zarazem swobodny strumień. Potrafi też wyzyskać naturalną ekspresyjność instrumentów, np. trąbki, która pod palcami Markusa Stockhausena niczym kameleon zmienia kształty przybierając rozmaite muzyczne postaci - od łagodnej zadumy po jaskrawe skowyty (“Jet stream" na trąbkę i orkiestrę).

Jako znany w kręgach muzyki współczesnej autorytet, bez problemu namówił do udziału w nagraniach najlepsze zespoły muzyki nowej: niemiecki musikFabrik, austriacki Klangforum Wien, Orkiestrę Symfoniczną BBC, jazzowych muzyków węgierskich czy wspomnianego Markusa Stockhausena. Efekt: fonograficzna rewelacja.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2004