Emocje rozgrzane do czerwoności

W Filharmonii Narodowej zakończył się trwający dwa tygodnie karnawał fortepianu, w którym był czas na ekstazę, wzruszenia i refleksję.

02.09.2008

Czyta się kilka minut

Jan Lisiecki i Howard Shelley, Warszawa 2008 / fot. Julian Multarzyński /
Jan Lisiecki i Howard Shelley, Warszawa 2008 / fot. Julian Multarzyński /

Fortepian: sam instrument i jego skomplikowany mechanizm, rezultat pasji i marzeń konstruktorów od wielu pokoleń. Brzmienia: harfowe, klawesynowe, gitarowe, perkusyjne, i takie, w których dźwięki przechodzą przez liczne fazy - od grzmotu aż po opalizujące alikwotami, rozpływające się w ciszy wybrzmienia. Współczesne koncertujące kolosy - steinway, yamaha, i intymne mini-fortepiany, instrumenty dawne bądź ich współczesne kopie - Erarda, Pleyela, Grafa, Weimesa. I fortepianowa muzyka: od wieku XVIII po współczesność, z Chopinem w centrum. Muzyka wykonywana zgodnie z kanonami, intrygująco bądź obrazoburczo; nowocześnie, awangardowo i historycznie. Mylą się ci, którzy sądzą, że fortepian i fortepianowa muzyka to domena skostniałej, konserwatywnej publiczności. Trudno o dziedzinę, w której toczyłaby się bardziej otwarta dyskusja na temat zachodniej kultury, mozaiki tradycji, w której żyjemy.

Chopin nie jest przecież polską własnością... Grigorij Sokołow (Rosja), Dina Yoffe (Łotwa), Janusz Olejniczak (Polska), Sergio Tiempo (Ekwador), Kristian Bezuidenhout (RPA/Europa), Julianna Avdeeva (Rosja), Gilles Vonsattel (Szwajcaria), Ivo Pogorelich (Serbia/Chorwacja). To w ich interpretacjach toczyła się rozmowa o muzyce jako sztuce. Jednomyślny zachwyt wzbudzała na festiwalu pianistyka muzycznych mnichów. Zapisany tekst jest dla nich wartością absolutną, zachowują idealnie wyważone proporcje między intencjami kompozytora a własną kreatywnością. Nie wzbudzają kontrowersji, jedynie zachwyt. Niektórzy z nich to geniusze fortepianu. Bezuidenhout, Yoffe oraz Sokołow - obcowanie ze sztuką tego ostatniego to doświadczenie wręcz ekstatyczne.

Pianistycznych typów, z jakimi mieliśmy na festiwalu do czynienia, jest oczywiście dużo więcej, np. melodyści i moderniści. Żywiołem melodystów jest plastycznie formowana narracja, melodia po prostu. Potrafią za jej pośrednictwem wyrażać wszystko, od lirycznej zadumy po szaleńczą ekstazę, to oni najlepiej czują się w muzyce Chopina. Największymi melodystami festiwalu byli Sergio Tiempo i Janusz Olejniczak, a także wspomniana już Dina Yoffe oraz młody geniusz, 13-latek z Kanady, Janek Lisiecki. Przy czym Olejniczak, choć mija się niekiedy z literalnie zapisanymi dźwiękami, idealnie trafia w chopinowskiego ducha i styl. Zaś Tiempo, dla którego zapisany tekst również nie jest świętością, to muzyczny ekstrawertyk, odkrywający w chopinowskiej muzyce frazy, które mało komu przyszłyby do głowy - pianisty tak żywo wchodzącego w relacje z publicznością dawno nie słyszałam! Melodyści, choć nie wzbudzają już tak jednogłośnego zachwytu, są w moim odczuciu prawdziwymi arystokratami fortepianowej sztuki.

Z kolei żywiołem modernistów (Yulianna Avdeeva, Gilles Vonsattel, Aleksiej Lubimov) jest dźwiękowa konstrukcja i płynąca z niej energia. W pamięci zostanie mi zwłaszcza diabelska, elektryzująca interpretacja Sonaty h-moll Liszta, jaką dała Avdeeva.

I najbardziej kontrowersyjna grupa - awangardyści, burzyciele, rewolucjoniści, obrazoburcy. Olli Mustonen, Ivo Pogorelich, wzbudzający najsilniejsze emocje - od zachwytu po skrajną niechęć, zwłaszcza znawców i krytyków. Mustonen fenomenalny talent techniczny wykorzystuje do jednak zwyczajnego dziwaczenia. II Koncert fortepianowy Rachmaninowa pod palcami Pogorelicha był z kolei festiwalowym skandalem: grubo ciosane bloki klasterów bardziej przypominały wstrząsającą, modernistyczną ekspresję muzyki awangardowego architekta dźwięków, Iannisa Xenakisa, niż wirtuoza, jakim był Rachmaninow. Partytura Rachmaninowa stała się tylko pretekstem do przelewania w dźwiękach własnych, skrajnych emocji, rozgrzanych do czerwoności. Taki artysta jak Pogorelich zawsze będzie się wystawiał na obstrzał krytyki, ale dla niektórych - w tym dla piszącej te słowa - słuchanie jego gry było doświadczeniem wstrząsającym w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu.

***

Współczesna pianistyka, w wydaniu jakie proponował festiwal, jest zatem pianistyką o ogromnej technologicznej i estetycznej rozpiętości; nie ogranicza, otwiera, jest wnikliwą debatą na dźwięki. A fakt, że debata rozgrywa się między wielkimi indywidualnościami, zawdzięczamy dyrektorowi artystycznemu festiwalu, wielkiemu kreatorowi pianistycznych wydarzeń - Stanisławowi Leszczyńskiemu. Następny festiwal za rok...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2008