Paul McCartney

Czekaliśmy na tę płytę od wielu lat. Nie na płytę McCartneya jako taką oczywiście, ale na płytę naprawdę udaną. Od czasu gdy w 2002 r. ukazał się album koncertowy Back In The World, któremu towarzyszyło dvd z amerykańskiego tournée artysty, ostrzyliśmy sobie zęby na równie dobry materiał premierowy (na Back In The World Sir Paul grał piosenki z dawnych czasów). I doczekaliśmy się: Chaos And Creation In The Backyard to powrót w wielkim stylu.

30.10.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Powrót, bo mimo iż McCartney od czasu rozpadu Beatlesów co kilka lat wydawał nowe płyty, to po znośnej “Tug of War" z 1982 r. bodaj żadna nie zasługiwała na większą uwagę. Sir Paul koncertował, eksperymentował z komponowaniem utworów na orkiestrę symfoniczną (“Liverpool Oratorio"), flirtował z muzyką pop (“Pipes of Peace"), a wierni fani wciąż czekali na odzyskanie formy z lat 70. i albumy klasy “Band On The Run" czy “Venus And Mars".

Podczas triumfalnej trasy sprzed kilku lat McCartney zrozumiał, zdaje się, w czym leży jego największa siła. Na okładce “Chaos And Creation..." widzimy liverpoolskiego szesnastolatka z gitarą, sfotografowanego Zanim To Wszystko Się Wydarzyło. Tegoroczny album to powrót do korzeni, beatlesowskie w gruncie rzeczy piosenki, choć w uwspółcześnionych aranżach. Sir Paul, jak na pierwszym solowym albumie z 1970 r., gra na niemal wszystkich instrumentach. Nad całością przedsięwzięcia czuwa Nigel Godrich, producent znany choćby z opieki nad Radio-head. W gruncie rzeczy ten młody człowiek niewiele musi robić. Pomysły aranżacyjne z “At The Mercy" czy “Promise To You Girl" to przecież kalki z rozwiązań stosowanych przez George’a Martina na ostatnich płytach The Beatles. “Jenny Wren" to gitarowa ballada, przypominająca “Blackbird" z “Białego Albumu", choć wzbogaca ją brzmienie ormiańskiego instrumentu duduk. Gitara w “Friends To Go" brzmi, jakby trzymał ją George Harrison.

“Backyard" to ogródek z tyłu domu. Właśnie w takim ogródku zrobiono zdjęcie z okładki. “Looking through the backyard of my life / Time to sweep the fallen leaves away" - śpiewa McCartney. Zwiędłe liście poprzednich płyt zostały odgarnięte. Są nagrania, przy których każdy przymiotnik wydaje się o jeden za dużo.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, redaktor wydań specjalnych i publicysta działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w pisaniu o piłce nożnej i o stosunkach polsko-żydowskich, a także w wywiadzie prasowym. W redakcji od 1991 roku, był m.in. (do 2015 r.) zastępcą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2005