Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Choć w tym roku skończy 80 lat, jego wybór pozytywnie zaskoczył tych, którzy obserwują życie kościelne na Bałkanach i tutejszą politykę - jedno z drugim jest ściśle związane. Ireneusz (imię świeckie Miroslav Gavrilović) do niedawna był wprawdzie mało znany. Ale, co istotne, nie ciążą na nim żadne skandale z czasów wojen, które przetaczały się przez kraje byłej Jugosławii od roku 1991 do 1999. Od 35 lat biskup Niszu - ubogiego miasta na południu kraju, przepełnionego serbskimi uchodźcami z Kosowa - jest uważany za zwolennika umiarkowanych reform w serbskiej Cerkwi.
Zaproszenie dla Watykanu
Ireneusz jest zwolennikiem unowocześnienia liturgii, opowiada się za wprowadzeniem kalendarza gregoriańskiego i słynie z ekumenicznych poglądów. Na konferencji prasowej zaraz po swym wyborze (było to pierwsze takie wystąpienie zwierzchnika serbskiej Cerkwi od 1946 r.) zapowiedział zorganizowanie spotkania ekumenicznego prawosławnych i katolików, na które chce zaprosić Benedykta XVI. Miałoby to się stać podczas obchodów 1700. rocznicy edyktu mediolańskiego, które odbędą się w Niszu - rodzinnym mieście cesarza Konstantyna (ogłoszony w 313 r. edykt ustanawiał wolność wyznania w Cesarstwie Rzymskim). Ireneusz ma nadzieję, że obchody będą okazją do odnowienia relacji między wyznaniami. Wcześniej Watykan otrzymał już od rządu w Belgradzie zaproszenie do Serbii, ale dotąd Cerkiew - wzorując się na Cerkwi rosyjskiej - blokowała papieską wizytę.
Serbska Cerkiew skupia ok. 11 mln wiernych - w samej Serbii i w krajach byłej Jugosławii (a także na Zachodzie). Ireneusz będzie się musiał zmierzyć z wieloma problemami - nie tylko z korupcją w Cerkwi czy z oskarżeniami o molestowanie przez duchownych. Zaogniony jest konflikt z Cerkwią macedońską i Cerkwią czarnogórską, których odrębności Cerkiew serbska nadal nie uznaje.
Ireneusz popiera starania rządu Serbii o wejście do Unii Europejskiej. W sytuacji, gdy Cerkiew zawsze opierała się na narodowych przywódcach - kiedyś królach, potem prezydentach - nowoczesny i otwarty patriarcha może poprawić w świecie wizerunek kraju, na którym cieniem kładzie się pamięć o niedawnych wojnach i zbrodniach.
Ireneusz wyłoniony został drogą tzw. apostolskiego wyboru: między kartami Ewangelii umieszczono koperty z nazwiskami tych trzech kandydatów, którzy zdobyli najwięcej głosów Synodu, a następnie wylosowano jedną z nich. Co ciekawe, przed wyborami biskup Niszu nie był wymieniany nawet jako potencjalny kandydat: walka o "serbski tron" miała rozegrać się między biskupem diecezji Tuzla-Zvornik Vasilijem a metropolitą czarnogórskim Amfilohijem.
Biskup-diabeł i pop-okupant
Rzeczywiście, Duch Święty musiał kierować ręką tego, kto losował: bo gdyby któryś z tej dwójki został wybrany, bez wątpienia wybuchłby międzynarodowy skandal - obaj mają niechlubne karty z czasów wojny.
Władyka Vasilije Kačavenda z Bośni i Hercegowiny ma w Cerkwi mocną pozycję: popierała go ponad połowa Synodu (tzw. lobby bośniackie). Nieoficjalnie wiadomo, że sam wycofał się z walki - i poparł Ireneusza. Złośliwi powiadają, że uczynił tak, bo ciężko byłoby mu rozstać się ze swym "serbskim Wersalem": wspaniałym dworem, który zbudował dla siebie w Bijelinie. Do tego miasta - pod opiekuńcze skrzydła Radovana Karadžicia, lidera bośniackich Serbów - władyka uciekł w 1992 r. z frontowej Tuzli, zabierając kosztowności i dzieła sztuki, a zostawiając swych wiernych.
Podczas wojny Vasilije był świadkiem mordowania i wyrzucania Bośniaków z Bijeliny, a swe kościelne obiekty zbudował na miejscu zburzonych domów muzułmańskich - za co już po wojnie gmina musiała zapłacić milionowe odszkodowania. Zwany władyką-diabłem, przyjaciel zbrodniarzy wojennych (Karadžicia i Ratka Mladicia, dowódcy armii bośniackich Serbów, do dziś ukrywającego się przed ekstradycją do Hagi), błogosławił serbskich żołnierzy i świętował z nimi - np. po zdobyciu Srebrenicy. Jest oskarżony o gwałt, szerzenie nienawiści, defraudacje środków z pomocy humanitarnej. A także o sprzedawanie fałszywych świadectw chrztu: kupowali je muzułmanie, którzy chcieli tak ochronić się przed serbskim wojskiem (dokument kosztował 500 marek). W książce Bože Vukušicia "Strażnicy Jugosławii" został też wymieniony jako konfident służby bezpieczeństwa z czasów komunistycznych.
Z kolei czarnogórski władyka Amfilohije Radović najdelikatniej charakteryzowany jest jako "kontrowersyjny". Orędownik wojny, dodawał odwagi czarnogórskim rezerwistom wyruszającym do Dubrownika, wspierał Karadžicia i bośniackich Serbów, gościł zbrodniarza wojennego Arkana. Miłośnik Slobodana Miloševicia i przeciwnik Trybunału Haskiego, zasłynął stwierdzeniem, że lepiej byłoby honorowo rozstrzelać Miloševicia w centrum Belgradu, niż wydać go haskim "Piłatom". Prowadząc pogrzeb matki Miloševicia, w płomiennej mowie dziękował jej za urodzenie "największego syna narodu serbskiego". W Czarnogórze ma przydomek "popa-okupanta" - jako przedstawiciel serbskiej Cerkwi zwalcza Cerkiew czarnogórską, przyrównując ją do "chorobliwej narośli, która zbiera śmieci Kościoła".
***
Obserwatorzy podkreślają, że Ireneuszowi będzie trudno wydobyć się spod wpływu Synodu, a tym bardziej Kačavendy i Radovicia. Jego poprzednik patriarcha Paweł - charyzmatyczny, ascetyczny, uwielbiany przez Serbów - dawał się nieść społecznym nastrojom. Nie tylko święcił nową cerkiew na gruzach spalonej i zakrwawionej Foczy, ale udzielał bezwarunkowego poparcia Miloševiciowi.
Nowy patriarcha zaczął nie najlepiej. W przemówieniu podczas intronizacji w Belgradzie mówił wyłącznie o obronie "serbskiej Jerozolimy - świętego Kosowa". Wkrótce po wyborze naraził się muzułmanom stwierdzeniem, że "można z nimi współpracować i koegzystować, gdy są w mniejszości, ale gdy stanowią większość, zbytnio naciskają". Po protestach gminy muzułmańskiej w Serbii przeprosił muzułmanów i wyraził żal za niefortunne sformułowanie. Zirytował także Czarnogórców, gdy - być może pod wpływem Amfilohija - stwierdził, że wszyscy Czarnogórcy są przecież Serbami i powinni wrócić do swojej macierzy.
Choć więc Ireneuszowi uda się, być może, poprawić wizerunek Serbii za granicą, zasadne wydaje się pytanie, czy starczy mu sił, aby odnowić samą Cerkiew.