Nowy patriarcha, stare problemy

Wybierając na swojego zwierzchnika biskupa Porfiriusza, serbska Cerkiew chce zostawić za sobą przeszłość – tyleż trudną, co nierozliczoną.

22.03.2021

Czyta się kilka minut

Patriarcha Porfiriusz (w środku) błogosławi wiernych po mszy inauguracyjnej. Belgrad, 19 lutego 2021 r. / ANDREJ CUKIC / EPA / PAP
Patriarcha Porfiriusz (w środku) błogosławi wiernych po mszy inauguracyjnej. Belgrad, 19 lutego 2021 r. / ANDREJ CUKIC / EPA / PAP

Epidemia mocno doświadczyła Serbską Cerkiew Prawosławną. Jesienią 2020 r. zmarli jej najbardziej wpływowi duchowni: 82-letni metropolita Czarnogóry Amfilochiusz oraz 90-letni patriarcha Serbii Ireneusz.

Gdy wierni opłakiwali odejście duchowych przewodników, w kuluarach zaczęła się już rywalizacja o przywództwo. Swojego kandydata miał nie tylko prezydent Aleksandar Vučić, ale także Rosja. Decyzja, kto ma zostać nowym zwierzchnikiem serbskiego prawosławia, wykraczała bowiem swymi skutkami daleko poza Serbię.

Wpływy w kraju i za granicą

Na tle Rumunów, Chorwatów czy Greków Serbowie nie są szczególnie religijni. W badaniach Pew Research Center z 2018 r. tylko 34 proc. z nich deklarowało, że religia odgrywa w ich życiu ważną rolę, a jedynie 19 proc., że przynajmniej raz w miesiącu uczestniczy w mszy. Jednocześnie Cerkiew jest jedną z najbardziej szanowanych instytucji w kraju i elementem serbskiej tożsamości. Jest też postrzegana jako główny obrońca Serbów w krajach sąsiednich: Czarnogórze, Bośni i Hercegowinie, a zwłaszcza w Kosowie.

Wpływy serbskiego patriarchatu wykraczają daleko poza granice byłej Jugosławii. Licząca ok. 12 mln wiernych Cerkiew posiada parafie na całym świecie, w tym w Niemczech i USA. Srdjan Cvijić – stypendysta Instytutu Nauk o Człowieku w Wiedniu i ekspert Balkans in Europe Policy Advisory Group – mówi w rozmowie z „Tygodnikiem”, że serbska Cerkiew ma zdecydowanie większe wpływy w świecie prawosławnym niż państwo serbskie na arenie międzynarodowej.

Stanowisko patriarchy Belgradu ma też szczególne znaczenie w kontekście konfliktu Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej z Ekumenicznym Patriarchatem w Konstantynopolu. W 2018 r. Moskwa zerwała stosunki z Konstantynopolem, gdy patriarcha ekumeniczny Bartłomiej I zaczął procedurę przyznawania autokefalii Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej.

Walka o Czarnogórę

Swój potencjał mobilizacji wiernych serbska Cerkiew pokazała w zeszłym roku w sąsiedniej Czarnogórze, gdzie większość wiernych należy do parafii podległych Belgradowi.

Promowana przez miejscowe władze Czarnogórska Cerkiew Prawosławna, która nie jest uznawana przez inne Kościoły prawosławne, nigdy nie zdobyła znacznego zaufania społecznego. Gdy więc w obliczu problemów wewnętrznych prezydent Milo Djukanović postanowił przed wyborami zagrać kartą tożsamościową i zaatakował serbską Cerkiew – jako wrogą odrębnej czarnogórskiej tożsamości narodowej – jego dni były policzone. W obronie swojego Kościoła na ulice wyszły tysiące wiernych. Metropolita Amfilochiusz, zanim jesienią zmarł, zdążył zaapelować o głosowanie przeciw rządzącym i nawet wytypował kandydata na przyszłego premiera.

Srdjan Cvijić mówi mi, że atak na serbską Cerkiew był wielkim błędem Djukanovicia: doprowadził do tego, że jego Demokratyczna Partia Socjalistów, rządząca w Czarnogórze od ponad 30 lat, przegrała wybory w sierpniu 2020 r. Skład nowego rządu ustalano – z udziałem metropolity – w słynnym prawosławnym monastyrze Ostrog.

Czyja władza, tego religia

Dla serbskich elit, a zwłaszcza dla prezydenta Vučicia, wydarzenia w Czarnogórze były dowodem, jakie znaczenie ma kontrola instytucji kościelnych przez państwo. Tym bardziej że przed Vučiciem stoi konieczność wypracowania porozumienia z Kosowem. Na terenie tej byłej serbskiej prowincji są nie tylko najstarsze prawosławne monastyry, ale też historyczna siedziba serbskiego patriarchatu w Peć. Stanowisko Cerkwi od lat jest niezmienne: „Kosowo to Serbia” i nie ma tu miejsca na ustępstwa. Nieoficjalnie Cerkiew żąda eksterytorialnego statusu dla swoich miejsc kultu w Kosowie. Bez zgody Cerkwi – zapewne milczącej – serbskie społeczeństwo nie zaakceptuje żadnej ugody z Prisztiną.

Tymczasem, jak tłumaczy w rozmowie z „Tygodnikiem” Andreja Bogdanovski – badacz współczesnych Kościołów prawosławnych, związany z Uniwersytetem w Buckingham – Cerkiew to jedyna instytucja w Serbii, której Vučić sobie jeszcze nie podporządkował. Choć zmarły patriarcha Ireneusz był przychylny prezydentowi, to w samej Cerkwi w ostatnich latach narastał wobec niego krytycyzm. Liberalne skrzydło, którego liderem jest biskup Düsseldorfu i całych Niemiec Grzegorz (ulubieniec belgradzkich elit intelektualnych), zarzuca Vučiciowi autokratyzm. Z kolei skrzydło radykalne ma pretensje za ustępstwa wobec Kosowa i bierność w czasie kryzysu w Czarnogórze. Vučić, jak mówi mi Srdjan Cvijić, nie chciał ryzykować przejęcia władzy w Cerkwi przez osobę mu nieprzychylną.

Kolejna kwestia to koncepcja stosunków państwo–Kościół w wydaniu Vučicia. Bogdanovski uważa, że prezydent jest zwolennikiem „symfonii” państwa i Kościoła oraz rosyjskiego modelu relacji między obiema instytucjami. W tym modelu Cerkiew ma realizować politykę władz świeckich: wzmacniać autorytet prezydenta wśród narodu i wspierać jego działania za granicą.

Było więc dość powodów, aby Vučić włączył się w proces wyboru nowego patriarchy. Spędził Wigilię w serbskim klasztorze na Górze Atos, a prorządowe tabloidy zaczęły zwalczać kandydatów krytycznych wobec władz.

Nowe pokolenie

System wyboru serbskiego patriarchy jest specyficzny: zgromadzenie biskupów wyłania spośród swojego grona trzech kandydatów, którzy muszą uzyskać poparcie ponad połowy hierarchów. Ostatecznie jednak, jak mówią Serbowie, to „Duch Święty decyduje”: koperty z trzema nazwiskami wkładane są do Ewangelii i patriarchą zostaje ten, kto zostanie wylosowany (zasadę tę wprowadzono w latach 60. XX w., gdy obawiano się ingerencji władz komunistycznych; wtedy się jednak nie przydała – po raz pierwszy zastosowano ją w 1990 r.).

Los najwyraźniej sprzyjał Vučiciowi: nowym patriarchą został Porfiriusz, bis- kup diecezji lublańsko-zagrzebskiej, postrzegany jako sojusznik prezydenta. Natomiast Moskwa stawiała na dwóch pozostałych kandydatów.

59-letni Porfiriusz symbolizuje zmianę pokoleniową w serbskiej Cerkwi. Odchodzi generacja zaangażowana w konflikty w Jugosławii w latach 90. XX w. Jej uosobieniem był metropolita Amfilochiusz, który przyjaźnił się ze zbrodniarzami wojennymi i wspierał działania środowisk skrajnie nacjonalistycznych. Tym samym Cerkiew zostawia za sobą przeszłość – tyleż trudną, co nigdy nie rozliczoną.

Nowy patriarcha znany jest jako wielbiciel muzyki rockowej i osoba przywiązująca dużą wagę do działalności charytatywnej i pomagania najsłabszym. Jest też ulubieńcem mediów, sprawnie posługuje się nowoczesnymi technologiami. Może to otworzyć Cerkiew na młodych ludzi i oznaczać większe skupienie się na potrzebach zwykłych wiernych.

Srdjan Cvijić zwraca uwagę, że w pierwszym wywiadzie telewizyjnym Porfiriusz stwierdził, iż rozumie problemy, z jakimi się spotyka na co dzień społeczność LGBT. Pozytywnie odniósł się do kwestii wprowadzenia związków partnerskich dla osób tej samej płci (prace nad taką ustawą są prowadzone), zastrzegając, że sprzeciwia się, by nazywano je małżeństwem, bo ten termin jest zarezerwowany dla związku kobiety i mężczyzny. Może to oznaczać, że Cerkiew nie będzie sprzeciwiać się już przyjęciu takich regulacji.

Między Moskwą a Konstantynopolem

Zbliżeniu serbskiej Cerkwi z Cerkwią rosyjską sprzyjają podobne problemy na terytoriach, które obie uznają za kanoniczne.

Problemem dla Belgradu jest nie tylko wspomniana już Cerkiew czarnogórska, ale też Macedońska Cerkiew Prawosławna. Choć nie jest uznawana przez inne Kościoły, to należy do niej zdecydowana większość Macedończyków. W sporze o autokefalię dla Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Belgrad opowiedział się więc jasno po stronie Moskwy. Obawiano się, że działania patriarchy Bartłomieja zachęcą obie te Cerkwie – i władze świeckie obu krajów – do intensyfikacji zabiegów o autokefalię. Tak się zresztą stało.

Mimo wszystko, jak podkreśla Bogdanovski, serbska Cerkiew wciąż stara się balansować między oboma prawosławnymi ośrodkami: Moskwą i Konstantynopolem. Otwarty konflikt z tym drugim mógłby bowiem skutkować poparciem patriarchy Bartłomieja dla starań macedońskich i czarnogórskich. Pod przywództwem Porfiriusza taka polityka będzie zapewne kontynuowana.

Nadzieja na dialog

Podczas inauguracji patriarcha Porfiriusz stwierdził, że Chorwacja stała się jego drugą ojczyzną. Rezydując w Zagrzebiu, miał on bardzo dobre relacje zarówno z hierarchami katolickimi (większość Chorwatów to katolicy), jak też z lewicowymi intelektualistami. Działał na rzecz dialogu ekumenicznego i pojednania chorwacko-serbskiego.

To może być dobry prognostyk dla poprawy relacji Zagrzebia i Belgradu, a także dla nowego otwarcia serbskiej Cerkwi na współpracę z Kościołem katolickim. O zgodę na wizytę papieża w Serbii zabiegano już za pontyfikatu Jana Pawła II, spotykając się jednak z odmową (także pod presją Moskwy).

Srdjan Cvijić mówi, że choć kwestia wizyty papieża w Serbii jest trudna, to nie dotyka dziś tych obszarów, które są obecnie dla Cerkwi głównym wyzwaniem – jak sytuacja w Kosowie czy Czarnogórze. Jako biskup Porfiriusz spotkał się już z papieżem Franciszkiem w Rzymie, a władze serbskie od lat sygnalizują, że chętnie gościłyby papieża.

Na pierwszej wspólnej konferencji prasowej prezydenta z patriarchą Vučić podkreślił, że gdy państwo i Kościół dążą do tego samego celu, Serbia jest pierwsza w Europie pod wieloma względami, a gdy tak się nie dzieje, staje się łatwą ofiarą przeciwników. Jak jednak będą wyglądać relacje między władzą świecką a kościelną? Trudno przesądzać. Srdjan Cvijić uważa, że gdy teraz Porfiriusz jest patriarchą, jego poparcie dla prezydenta nie ma już tak wielkiego znaczenia, co daje mu o wiele większą swobodę działania. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 13/2021