Pastorał z wiosła

Był dowodem, że można na co dzień żyć ewangelią. W Brazylii zmarł biskup ubogich Pedro Casaldáliga.

24.08.2020

Czyta się kilka minut

Biskup Pedro Casaldáliga, São Félix do Araguaia, Brazylia, zdjęcie niedatowane. / MENSAJEROS DE LA PAZ
Biskup Pedro Casaldáliga, São Félix do Araguaia, Brazylia, zdjęcie niedatowane. / MENSAJEROS DE LA PAZ

Choć wielokrotnie grożono mu śmiercią, dożył 92 lat. Prześladowany przez wojskową dyktaturę, nękany przez wielkich właścicieli ziemskich, podejrzewany przez Watykan o brak ortodoksji, został doceniony dopiero pod koniec życia – Franciszek konsultował z nim encyklikę „Laudato si”, a niedawny synod poświęcony Amazonii mówił jego głosem.

Pedro Casaldáliga urodził się w 1928 r. w miejscowości Balsareny niedaleko Barcelony w Katalonii. Księdzem postanowił zostać wcześnie – w wieku 17 lat, a już jako dziecko odebrał ważną lekcję. „W czasie wojny w Hiszpanii – opowiadał – nauczyłem się słuchać starszych ludzi, którzy rozmawiali o bardzo poważnych sprawach. Nauczyłem się też milczeć, jak oni. W starym domu ojca nieraz musiałem to robić – wobec upojonych winem milicjantów i ich pytań – o miejsce pobytu sióstr zakonnych, kryjówkę dezerterów albo pojawienie się księdza czy zakonnika o zmienionym nazwisku lub w podejrzanym ubraniu”.

Święcenia otrzymał w 1952 r. Marzył o Kościele ubogim. W 1968 r. wyjechał na misję do Brazylii. Osiadł w odludnym regionie wielkości połowy Polski – Mato Grosso, nad rzeką Araguaią. Była to opuszczona przez państwo kraina bez szkół i służby zdrowia, gdzie jedynym obowiązującym prawem był „artykuł 38”, pozbawiający ziemi miejscowych na rzecz wielkich latyfundystów.

W 1970 r. został administratorem apostolskim prałatury, którą założył, a rok później biskupem São Félix do Araguaia. Święcenia nie odbyły się w katedrze, tylko na brzegu rzeki Araguaia. Świadkami byli okoliczni mieszkańcy. Zamiast mitry, pastorału i biskupiego pierścienia ksiądz Pedro dostał słomkowy kapelusz, wiosło plemienia Tapirapé i pierścień z orzeszka amazońskiej palmy tucum – symbol solidarności z ubogimi. Usłyszał wtedy: „Twoją mitrą będzie słomkowy kapelusz, który ochroni cię przed żarem słońca i deszczem. Dzięki niemu upodobnisz się do ubogich”.

Misja wśród ubogich

Święcenia biskupie stały się początkiem jego walki: tamtego dnia ogłosił dokument zatytułowany „Kościół w Amazonii w konflikcie z wielkimi posiadłościami i marginalizacją społeczną”. W analizie, którą przygotował ze swoimi współpracownikami, opowiadał o przypadkach wyzysku i złego traktowania Indian i chłopów w Mato Grosso. Wskazywał przyczyny i winnych. Dokument do dziś uważany jest za jeden z ważniejszych w historii walki o ziemię w Brazylii, wówczas kraju dyktatury, cenzury, więzień, tortur i niewyjaśnionych śmierci.

W 1972 r. uczestniczył w założeniu Indiańskiej Rady Misyjnej (CIMI). Jej celem była zmiana sposobu ewangelizacji Indian. Kiedy po latach zapytano biskupa, ilu Indian nawrócił, odpowiedział: „Żadnego. Ja po prostu z nimi jestem”.

Jednak Casaldáliga na deklaracjach i dokumentach nie poprzestał. Kiedy wielcy właściciele ziemscy przy pomocy policji wyrzucali chłopów z ich ziem, stawał w ich obronie. Szybko zaczął otrzymywać pogróżki, z groźbami śmierci włącznie. Najpierw od latyfundystów, potem od ludzi władzy. Wojskowa dyktatura nie dawała biskupowi spokoju. Księża z jego prałatury trafiali do więzień. Świeckich przetrzymywano w koszarach. Byli tam torturowani. Jego samego przetrzymywano w areszcie domowym. W końcu władza chciała go wydalić z Brazylii. Ale wówczas rwetes podniosła brazylijska i zagraniczna prasa. W jego obronie stanęli niektórzy biskupi (inni domagali się jego wydalenia z diecezji), stanowczy głos zabrał też papież. „Kto dotknie Piotra, ten dotknie też Pawła” – powiedział publicznie Paweł VI.

Casaldáliga został nad Araguaią. Już nigdy jednak nie odwiedził rodzinnej Hiszpanii. Nawet wtedy, gdy umarła mu matka. Nie chciał zostawić Indian bez ochrony, był też przekonany, że dyktatura nie pozwoli mu wrócić do Brazylii.

List do Jana Pawła II

W czasach, gdy niewielu jeszcze stawało w obronie Amazonii, biskup podczas konferencji Episkopatu Brazylii wzywał do dyskusji o problemach tego regionu. Zakładał i promował organizacje broniące ludzi przed zabieraniem im ziemi: Komisję Duszpasterską Ziemi (Comissão Pastoral da Terra), Indiańską Radę Misyjną (Conselho Indigenista Missionário) czy Ruch Pracowników Rolnych bez Ziemi (Movimento dos Trabalhadores Rurais Sem Terra).

Z czasem jego działanie spotykało się z coraz większą opozycją także w episkopacie. Niektórzy biskupi nazywali go komunistą. Następcy Pawła VI także nie byli już mu tak życzliwi.

Aby wyjaśnić nieporozumienia, Casaldáliga w 1986 r. napisał list do Jana Pawła II. „Przez cały ten czas nigdy nie brałem urlopu – pisał. – Od siedemnastu lat nie opuszczałem Brazylii. Mieszkałem i pracowałem w północno-wschodniej części stanu Mato Grosso, jako pierwszy ksiądz, który osiedlił się na stałe w tym regionie. (...) To obszar dużych majątków ziemskich, krajowych i międzynarodowych, z gospodarstwami rolnymi liczącymi setki tysięcy hektarów, z pracownikami żyjącymi w reżimie przemocy i półniewolnictwa. Od dawna towarzyszę tu dramatycznemu życiu rdzennej ludności. (...) Moje życie oraz życie kilku księży i ​​duszpasterzy prałatury jest zagrożone. Kilkakrotnie ci księża i ja byliśmy aresztowani; kilku z nich było także torturowanych”.

Dalej objaśniał papieżowi, że na olbrzymich terenach, na których wielcy właściciele zarabiają miliony, chłopi i robotnicy żyją w biedzie i wyzysku. Nie ma dróg i opieki zdrowotnej. Dopiero niedawno pojawiły się telefony. Już pięć razy władze próbowały wydalić go z kraju. Czterokrotnie wojskowi i policjanci brutalnie przeszukiwali siedzibę prałatury. Jeden z jego księży trafił do więzienia na dziesięć lat. W 1976 r. na jego oczach policjanci zastrzelili jezuitę João Bosco Penido Burniera, gdy podczas wizyty w więzieniu stanęli w obronie torturowanych kobiet. Wspomniał też papieżowi o wielu innych zabójstwach: Indian, chłopów, świeckich zaangażowanych w działanie diecezji.

Tłumaczył, że wstawiennictwo za ubogimi wcale nie jest skierowane przeciw bogatym – przecież do zbawienia powołani są wszyscy. Ale należy przeciwstawiać się nędzy i wyzyskowi ubogich oraz systemowi akumulacji przywilejów, z których korzystają tylko bogaci, marginalizując olbrzymią część ludzkiej rodziny.

Bp Casaldáliga błagał Jana Pawła II o wysłuchanie i zrozumienie (zapewniając o codziennej modlitwie za niego). Liczył na zrozumienie papieża pochodzącego z tak dotkniętego przez historię kraju: nieustannie najeżdżanego i okupowanego. Polskę nazwał „bliźniaczką Ameryki Środkowej i Karaibów”, ciągle uciskanych z kolei przez Stany Zjednoczone.

Przy okazji zwrócił też uwagę na inne problemy Kościoła: marginalizację i dyskryminację kobiet, celibat, etnocentryzm Europy kosztem Ameryki Łacińskiej, Afryki i Azji. Pozwolił sobie nawet na „braterską krytykę” pod adresem samego papieża: zastanawiał się, czy – bez względu na tradycję i obowiązujące zwyczaje – nie warto zrezygnować z tytułów kościelnych w stylu „Przenajświętszy Ojcze”. Pytał, czy nie są one ekstrawaganckie i nieewangeliczne. Wzywał też do bliższego Ewangelii, przystępniejszego dla dzisiejszej wrażliwości, uproszczenia ubiorów hierarchów. Zastanawiał się nawet, czy dalekie i częste podróże papieskie („heroiczne pod wieloma względami”) nie wymagają zbyt wielkich nakładów finansowych ze strony państw i lokalnych Kościołów, co obserwatorom wydawać się może nadmierną arogancją i uprzywilejowaniem Kościoła katolickiego. Zachęcał wreszcie Wojtyłę do głębokiej odnowy Kurii Rzymskiej.

Obrońca ubogich przyznał ponadto, że rozumie ból, jaki sprawiła papieżowi wizyta w Nikaragui (w 1983 r., kiedy kazanie Jana Pawła II zagłuszane było okrzykami tysięcy zgromadzonych na mszy, a wizyta doprowadziła do pogłębienia konfliktu w kraju), ale musi wiedzieć, że pielgrzymka ta, zamiast ewangelizować, otwarła rany w sercach wielu Nikaraguańczyków.

Przypominał, że Kościół powinien prowadzić poważny dialog ze świeckim światem. Ale dlaczego papież robi to z Ronaldem Reaganem, a nie chce tego robić z socjalizmem czy sandinizmem? „Niebezpieczeństwo komunizmu nie usprawiedliwia naszych zaniedbań ani zmowy z kapitalizmem” – napisał, przestrzegając, że w przyszłości może się to obrócić w bunt, obojętność religijną, a nawet ateizm kolejnych pokoleń.

Na koniec zapewnił o oddaniu i szczerym trwaniu „w Kościele Jezusa w służbie Królestwu Bożemu”.

Wiara w Kościół

Seria donosów wiążących biskupa Casaldáligę z poglądami marksistowskimi doprowadziła go w 1988 r. przed oblicze prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Hiszpan miał się tłumaczyć ze swojego postępowania, orientacji duszpasterskiej i stanowiska wobec spraw kościelnych i społecznych. Kard. Joseph Ratzinger chciał od razu zadać pytania. Casaldáliga poprosił, aby najpierw się pomodlili (biskup Balduíno, z którym się przyjaźnił i współpracował, skomentuje później, że od tamtego dnia w Watykanie modlitwą poprzedza się wszystkie podobne przesłuchania).

„Był buntownikiem i rewolucjonistą. Z powodu niektórych swoich opinii i duszpasterstwa wezwano go do Watykanu. Ale przezwyciężając wszelkie nieporozumienia, Casaldáliga potwierdził swoją wierność papieżowi” – powie po jego śmierci znajomy misjonarz ks. Ronaldo Mazula.


Czytaj także: Mirosław Wlekły: Msza koguta


Od 1984 r. biskup Pedro żył ze swoim – jak mawiał – bratem Parkinsonem. Nie tracił jednak zapału. W 1994 r. wspierał rdzennych mieszkańców meksykańskiego Chiapas. W 1999 r. opublikował „Deklarację miłości do Rewolucji Kubańskiej”.

W wieku 75 lat, po ośmiu przebytych malariach, z pogłębiającą się chorobą Parkinsona, Casaldáliga złożył rezygnację z funkcji biskupa. Został jednak w diecezji i kontynuował misję, choć Watykan próbował bez rozgłosu wyprowadzić go daleko stąd. W tamtym czasie biskupowi znów grożono śmiercią, tym razem za obronę Indian Szawantów (Xavante).

Mawiał: „Ja, grzesznik i biskup, marząc o Kościele przyodzianym jedynie w Ewangelię i sandały, wyznaję moją wiarę w Kościół, czasami pomimo Kościoła. Wierzę bowiem w Królestwo Boże, które urzeczywistnia się w Kościele i do którego podąża wraz z Kościołem”. Uważał, że konsumpcjonizm konsumuje przede wszystkim ludzką godność.

W 2012 r. prezydent Brazylii Dilma Rousseff odznaczyła Casaldáligę (wraz z biskupem Balduíno) za obronę praw człowieka. „Księża biskupi Pedro Casaldáliga i Tomás Balduíno są ludźmi, których Brazylia nauczyła się podziwiać i którymi się szczycę. Pragnę poinformować, że państwo nie będzie oszczędzać swoich możliwości, aby zagwarantować im bezpieczeństwo i ochronę” – powiedziała prezydent.

Życiorys na serial

Wieść o biskupie z Mato Grosso niosła się po świecie. Hiszpan Francisco Escribano napisał książkę opartą na jego losach „Descalzo sobre la tierra roja” („Boso na czerwonej ziemi”). Na jej podstawie powstał w 2013 r. serial pod tym samym tytułem. „Kiedy ktoś kradnie ziemię, okrada Jezusa” – mówi główny bohater filmu.

Kościół dopiero niedawno dostrzegł wagę spraw, o które całe życie walczył biskup ubogich. Pytam o to siostrę Rosę Bertoldo, która znała biskupa i uczestniczyła w ubiegłorocznym Synodzie dla Amazonii.

– Przekaz dokumentu końcowego Synodu dla Amazonii i adhortacji papieskiej „Umiłowana Amazonia” mówi o tym wszystkim, o co walczył w swoim życiu Pedro. Był marzycielem i dowodem na to, że warto marzyć.

Tymczasem niedawno w Brazylii zmienił się rząd. Nowym prezydentem został prawicowy piewca dawnej dyktatury wojskowej – Jair Bolsonaro. Jeszcze w ubiegłym miesiącu bp Casaldáliga podpisał list protestacyjny przeciw prezydenckim „zaniedbaniom, apatii i odrzucaniu najbiedniejszych”.

„Pedro chciał sprawiedliwości, dostatku, radości, pełni życia dla wszystkich – twierdzi Adriano Ciocca, obecny biskup São Félix do Araguaia. – Bez względu na rasę, płeć, kulturę i wyznanie”.

„Był człowiekiem wolnym jak wiatr i konsekwentnym” – mówią o nim misjonarze Mari Carmen i Fernando, przyjaciele z Gwatemali. Za życia porównywali go do zamordowanych biskupów Óscara Romero i Enrique Angelellego; nazywali go „żyjącym męczennikiem”.

– Pedro miał wielki wkład w rozwój, obronę poszkodowanej ludzkości i ochronę przyrody – mówi siostra Bertoldo. – Dla mnie dwa elementy jego życia są szczególnie ważne. Pierwszy to jego miłość do wykluczonych, do najbiedniejszych, ludzi ziemi, Indian. Żył z nimi i nieustannie walczył w ich imieniu, zdecydowanie, ale bez agresji. Drugi to jego wielki przekaz nadziei. Pedro był jej ambasadorem.

Był też poetą. W jednym z wierszy napisał:

Do odpoczynku
potrzebuję tylko
drewnianego krzyża
deszczu i słońca
kawałeczka ziemi
i zmartwychwstania.

Zmarł 8 sierpnia. Pochowano go wedle jego życzenia: boso, w prostej trumnie, bez kwiatów i mitry, z drewnianym krzyżem na piersiach, wykonanym przez Szawantów. Trumnę do grobu nieśli Indianie.

„Spocznie tak jak żył: wśród biednych, wśród maluczkich” – powiedział podczas uroczystości pogrzebowych bp Ciocca.

Zgodnie ze swoim życzeniem: na dawnym cmentarzu Karajów, pomiędzy grobami chłopa, prostytutki i bezimiennych Indian.

O. Kasper Kaproń, pracujący w Boliwii polski franciszkanin, napisał, że złożono go w najpiękniejszej katedrze świata: w cieniu drzewa, nad brzegiem Araguai, pod sklepieniem tysięcy gwiazd. ©

 

Za pomoc dziękuję o. Kasperowi Kaproniowi OFM.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 35/2020