Papież zdogmatyzowany

Bolesław Prus pytał ponad sto lat temu: co jest istotniejsze - jeszcze jeden pomnik Mickiewicza czy powszechny dostęp do jego literackiej spuścizny? Pytanie pozostaje aktualne. Czy pamięć o Papieżu i jego przesłanie rozmyje się w powodzi symbolicznych gestów i bogoojczyźnianych inicjatyw, czy może ziarno padnie na podatny grunt i w polskiej przestrzeni fantazmatycznej narodzi się wreszcie rzeczywistość? Śmierć Jana Pawła II mogłaby stać się przełomem w polskim (a może nie tylko) życiu społecznym. Poprawianie sobie narodowego samopoczucia za pomocą nowych postumentów i ulic poświęconych Papieżowi będzie smutnym dowodem gremialnego zapoznania sensu papieskiego orędzia. Aż chce się zapytać: kiedy wreszcie wadowickie kremówki przestaną stanowić leitmotiv polskiej “refleksji", a zastąpi je obraz człowieka silnego charakteru i takiejże wiary, obdarzonego poczuciem odpowiedzialności za siebie i innych, u którego ambicja nie była synonimem pychy, ale oznaczała wierność wyznawanym ideałom?

Rzeczywistość dzieje się codziennie, a nie tylko od święta. Jednak wizja trudnej i niejednokrotnie mozolnej pracy nad sobą, która nie gwarantuje natychmiastowej satysfakcji, nie jest zbyt porywająca. Źle się jednak stanie, jeśli postać Karola Wojtyły - Polaka-Europejczyka, więcej: Polaka-Obywatela Świata - stanie się narodowym idolem, który oprócz dość płytkiego samozadowolenia, będzie mógł w nas wzbudzać tylko poczucie gorzkiej niemocy dosięgnięcia wzoru, jakim z pewnością jest dla większości z nas Jan Paweł II. Od stosunku do świadectwa pozostawionego przez Papieża będzie zależało, czy polski kompleks zostanie pokonany, czy też pogrążymy się weń jeszcze głębiej. Druga z tych możliwości jest niestety realna. Problem w tym, że rzadko rozpoznawana i głośno artykułowana, jako że polska świadomość narodowo-religijna jest świadomością silnie zmistyfikowaną. Brodząc w rzekomo sielskiej swojskości nie dostrzegamy, że - na podobieństwo Beckettowskiej Winnie ze “Szczęśliwych dni" - coraz głębiej zapadamy się w prowincjonalnym grzęzawisku. Śmierć Papieża jako wezwanie do odpowiedzialnego kształtowania polskiego losu mogłaby się okazać Jego pośmiertnym triumfem. Może nie jest to tylko postulat ze sfery pobożnych życzeń? Może do przełomu mogłoby dojść nie tylko w umysłach kibiców nienawidzących się klubów, ale i w tych spośród miłujących Papieża rodaków, którzy stanowią przykry dowód społecznej schizofrenii, jako że z kultem jego osoby nic nie przeszkadza im łączyć np. antysemityzmu czy wynikającego z zalęknienia nacjonalizmu?

Określenia: Jan Paweł Wielki czy Jan Paweł Święty świadczą o dojmującej potrzebie odnalezienia w teraźniejszości świętości i autorytetu. Jednak postać Papieża unieśmiertelnionego, ale i unieruchomionego przez umieszczenie go na piedestale; Papieża, którego nauka zostanie bezrefleksyjnie zdogmatyzowana i potraktowana jako zestaw nienaruszalnych prawd wiary - to perspektywa, która niepokoi. Samej wierze, jak recepcji nauczania Kościoła, musi towarzyszyć zarówno troska o niezaprzepaszczenie tego, co najistotniejsze, jak swobodna refleksja. Prawdziwie międzyludzkie jakości rodzą się w dialogu. Jeśli monopol na prawdę posiada tylko jeden rozmówca, nawet przy założeniu jego nieomylności, jego partner staje się biernym odbiorcą jednostronnej wypowiedzi. Nauczanie papieskie nie powinno stać się częścią nietykalnych prawd wiary. Lepiej jeśli wytworzy ono przestrzeń pozytywnie rozumianego sporu. Wtedy bowiem będzie ono żywe - wzbudzające emocje, a nawet kontrowersje, ale przecież istotnie dotykające ludzkich niepokojów. Bezrefleksyjna wiara i “miękkie" przyjmowanie nauczania kościelnego wiedzie do erozji sfery wyzwania, w której dopiero może się narodzić prawdziwa odpowiedź, będąca przyjęciem odpowiedzialności. Inaczej nauczanie papieskie stanie się jedynie czczonym cielcem wywołującym albo fanatyczną zaciekłość, albo - co bardziej prawdopodobne - znużenie, usprawiedliwiające ignorancję.

MACIEJ CHOJNOWSKI (Warszawa)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2005