Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Mało kto oczekiwał, że Papież dokona jakiegoś przełomowego gestu, skoro w planach wizyty nie było Bostonu - a jednak Benedykt zaskoczył i to jeszcze zanim dotarł do USA. Na pokładzie samolotu, w trakcie spotkania z dziennikarzami towarzyszącymi mu w podroży, nie pozostawił żadnych złudzeń co do oceny zdatności do posługi duszpasterskiej księży oskarżonych o pedofilię: "Kto dopuścił się pedofilii - powiedział dziennikarzom - nie może być kapłanem". Słowa wypowiedziane podczas lotu między kontynentami mają symboliczną wymowę - nie są skierowane jedynie do Kościoła w Ameryce. To bardzo ważne, bo jak pokazuje życie praktyka "zera tolerancji" dla pedofilii wśród duchownych może być przez biskupów różnie rozumiana.
Istotne było również zwrócenie przez Papieża uwagi na fakt, że homoseksualizmu i pedofilii nie można ze sobą wiązać. Benedykt XVI mówił o kryterium dojrzałości: "tylko osoby »czyste« będą dopuszczane do życia sakramentalnego" (kapłaństwa). To ważne słowa dla duchownych, którzy wiernie służą Bogu i Kościołowi jako osoby o skłonnościach homoseksualnych; wydaje się, że potwierdzają one wagę ich powołania, trwania w celibacie i pracy duszpasterskiej. Przy spadku powołań, zwrócenie uwagi na zaostrzenie kryteriów selekcji do seminariów, ponieważ "ważniejsze jest, by mieć dobrych kapłanów aniżeli licznych", jest postawieniem kropki nad "i".
Pedofilia duchownych nie jest jedynie problemem Kościoła jako instytucji; jest traumatycznym przeżyciem dla ofiar i ich rodzin. Pod ich adresem Benedykt XVI wypowiedział wiele ważnych i ciepłych słów, zdając sobie sprawę, że "żadne słowa nie są w stanie oddać bólu i krzywd, jakie zostały spowodowane przez takie nadużycia". Nie pozostał jedynie na poziomie deklaracji, ale spotkał się z ofiarami i słuchał ich historii, a potem się z nimi modlił. To był ważny gest, bo w osobie Papieża krok w kierunku ofiar zrobił Kościół hierarchiczny - ten, który zranił ich nie mniej od "szeregowych" pedofilów w koloratce. Papież dał przykład: pokazał, że ofiar należy słuchać oraz "podjąć wszelkie wysiłki, aby uczciwie i sprawiedliwie rozwiązać tę tragiczną sytuację i zapewnić tym dzieciom - które Chrystus głęboko pokochał i które są naszym wielkim skarbem - możliwość wzrastania w bezpiecznym środowisku".
Benedykt XVI nie wrócił do Rzymu z poczuciem "załatwionej sprawy". Kard. Sean O’Malley przekazał mu listę z danymi ponad tysiąca ofiar seksualnych nadużyć księży. Papież zabrał ich w swoim sercu, w ten sposób wracają one także do "centrum" Kościoła - tam, gdzie jest ich miejsce. "Gdy czytam sprawozdania - zwierzył się Benedykt XVI dziennikarzom - mam trudności ze zrozumieniem, jak mogło do tego dojść, że niektórzy kapłani mogli w ten sposób ponieść fiasko w misji niesienia ulgi, niesienia miłości Boga tym dzieciom...". Szukając odpowiedzi, musimy pamiętać, że nie wystarczy za wszystko obwinić pedofilów - reforma musi objąć nie tylko seminaria i kleryków, ale nasze myślenie o Kościele, aż po samą "górę", i uczyć nas innej za Niego odpowiedzialności.