Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wyjaśnienie nie na wiele się zdało. Fakt, że dekret podpisany przez kardynała Sodano 31 maja 2005 r. utrzymał w mocy to, co zawierał pochodzący z 1978 r. dekret sekretarza stanu kard. Jeana Villot, niczego nie zmienił. Vittorio Messori napisał, że teraz wokół księży unosi się zapach pieniędzy, że chodzi o klerykalną kontrolę nad słowem i jego wolną interpretacją.
W gwałtownych reakcjach jest nieco histerii. Od lat wydawnictwa chcące publikować papieskie teksty zwracały się do Libreria Editrice Vaticana, która od 1978 r. zajmuje się papieskimi prawami autorskimi. Nie dotyczy to czasopism zamieszczających publiczne wypowiedzi papieża i inne dokumenty, dostępne w watykańskim biurze prasowym Sala Stampa. Jednak - w praktyce - prawo do zamieszczenia takiego tekstu w książce wydawnictwo musi nabyć, płacąc odpowiednią kwotę. Tego dotychczas nie przestrzegano. Jan Paweł II uzyskiwał pieniądze za prawa autorskie do swoich książek i - jak wiadomo - z reguły przeznaczał je na wzniosłe cele.
Czy zwiększenie kosztów tych publikacji zaszkodzi ich popularyzacji? Prawdopodobnie nie, bo opłaty są umiarkowane i będą miały znikomy wpływ na cenę. Jednak mimo wszystkich racji za, opłaty za prawa do tekstów magisterium (nie mówię o dziełach autorskich, wcześniejszych i powstających już w czasie sprawowania pontyfikatu) robią złe wrażenie. Nadzieja w tym, że prawa te będą udzielane gratis, jak w przypadku encykliki Benedykta XVI. Ale prawa autora do jego własności intelektualnej są święte i nienaruszalne. Nawet w przypadku papieży.