Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tak brzmi kolejne przykazanie i jemu wierni byli wszyscy żydzi (niegdyś) pod karą ukamienowania. Zresztą po co kamienować, skoro witają sobotę jako królową i piękną narzeczoną pokłonem oraz niemal miłosną pieśnią „Przyjdź mój umiłowany”. Mój przyjaciel Mariusz w piątek długo wybiera kwiaty. Na wsi cierpliwie chodzi po polu, by zebrać dla niej wiele ziół. Modli się długo, nuci pieśni, głośno woła psalmami, uświęca wino, a przez cały dzień studiuje Torę. Studiuje całym sobą, z oddaniem i uwagą. Żyje tego dnia jak prawdziwy żyd, choć jest chrześcijaninem. Długo poszukiwał takiego skupienia, samotności i ciszy. Przez jeden dzień jest eremitą.
W Torze wiele razy jest mowa o przestrzeganiu soboty. Znaczenie tego święta wywodzi się z dwóch fundamentalnych dla judaizmu przekonań. Tak uczył kilkaset lat temu Majmonides. Po pierwsze, w ten oto sposób czcimy i potwierdzamy zasady Stworzenia. Szabatem czynimy z owej kosmicznej zasady prawdę ogólnoludzką. W ten sposób wszyscy dowiadują się o przesłaniu Tory. Po drugie, uświęcenie Soboty związane jest z niewolą egipską. W Księdze Powtórzonego Prawa czytamy: „A pamiętaj, żeś był niewolnikiem w ziemi egipskiej (...) przetoż ci przykazał Pan, Bóg twój, abyś obchodził dzień sobotni” (5, 15). W czasach niewoli praca nie zależała od naszej woli, nie my decydowaliśmy o czasie odpocznienia. Wolni stajemy się, gdy panujemy nad swoim czasem. Już w sam szabat stajemy poza czasem, ponad koniecznością, przymusem pracy oraz zarabiania pieniędzy.
W mistycznej Księdze Zohar radość szabatu uchodzi za powrót do tego, co idealne. Sprawia, że rozbłyska światło doskonałej harmonii świata i wychodzimy poza wszelkie ziemskie troski. Raz w tygodniu znajdujemy się – uczą mistycy – poza targającymi nas niepokojami i konfliktami. Trud tygodnia zostaje zniesiony, nasza godność odzyskuje swoją moc. Niektórzy rabini powiadają, że na ten dzień Bóg uruchamia w nas tę lepszą duszę. Szabat znosi podział na to, co uchodzi za sacrum i profanum. Znajdujemy się na powrót w harmonii z całością życia i wszystkimi jego wymiarami. Poznajemy smak przyszłego wieku.
Bóg nakazuje uświęcanie soboty, a dokonuje się to poprzez odmówienie w piątkowy wieczór błogosławieństwa nad winem, kiedy to przypomina się czas stworzenia i pierwszy z dni odpocznienia. Zakazana jest wszelka praca, ale czym ona jest i czego dotyczy, samo przykazanie nam tego nie mówi. O tym dowiadujemy się już z rabinicznych traktatów i tysiącletniej tradycji. Wiemy, że nie wolno używać ognia, podróżować, zarabiać. Pracą bywa w pewnych interpretacjach noszenie w tym dniu czegokolwiek, np. pieniędzy. Można co prawda w swoim mieszkaniu przestawiać meble czy zamieść podłogę, ale gotować strawy już nie. Jedno jest pewne: przez jeden dzień, który zaczyna piątkowy zmierzch i kończy sobotnia noc, władzę nad nami powinny stracić pieniądze, dążenie do zysku, świat materialnych potrzeb.
Szabat w wykładach rabinów jest ideałem życia doskonałego, ideałem, który może powracać do każdego z nas co tydzień. Ten stan ducha powinien mieć zapach kwiatów, czystości, nakazywać staranny strój, cieszyć błogosławieństwem wina. I chcemy, by temu wszystkiemu towarzyszyły anioły, które zapraszamy na ten dzień. ©