Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Uczy tego Tora, nakazując „Przetoż opuści człowiek ojca swego i matkę swoję, i ciało z ciała mego; dla tegoż będzie nazwana mężatką, bo ona z męża wzięta” (Ks. Rodzaju 2, 24). W dniu ślubu, po zawarciu czegoś, co hebrajski nazywa kiduszim (rodzaj zaręczyn), kobieta zostaje uświęcona i odtąd obowiązują ją prawa związane z zakazem cudzołóstwa. Rabini na spotkaniu w Lydda, obecnie znanym jako Lod, w czasach wielkiej rewolty przeciw rzymskiej władzy, która ściągnęła straszne prześladowania ze strony Hadriana, postanowili, że czterech zbrodni nie wolno popełniać bez względu na okoliczności (człowiek raczej powinien wybrać śmierć niż grzech). Do owych zbrodni należały: idolatria, morderstwo, kazirodztwo i cudzołóstwo. Zasady moralne nabierały w ten sposób status prawa i ten, kto je łamał, zasługiwał na śmierć. Kobieta, która zdradziła męża, podobnie jak jej kochanek, zasługiwali na ukamienowanie. Tego samego wyroku mogła oczekiwać formalna narzeczona. Córkę kapłana oczekiwała straszna kara: spalenie na stosie.
W tekstach talmudycznych przyjmowano już (być może pod wpływem tych okropnych Rzymian) nieco łagodniejsze reguły – związek między winą i karą nie były aż tak odrażające. Rabini przyjęli mianowicie, że kobietę, która zdradziła męża, wolno skazać tylko wtedy, jeśli można udowodnić, że znała prawo i świadomie je złamała. Wybieg dobry, bo w praktyce zawsze można się było wykpić od najsurowszej z kar. Lecz cudzołożnice tylko do pewnego stopnia pozostawały bezkarne: zawsze czekał je rozwód. Kobieta, którą złapano na zdradzie, choć nie mogła zostać ukarana, mogła być przez męża oddalona. Co gorsza, traciła swój majątek i wedle prawa nie mogła poślubić swojego kochanka – nawet jeśli to uczyniła, prawo zmuszało ją do separacji.
Cudzołóstwem nie był wedle prawa stosunek z kimś wbrew własnej woli lub też taka sytuacja, gdy kobieta omyłkowo wzięła kochanka za swojego męża. Prawo to nie dotyczyło potomkiń kapłana, bo ten, z racji swojego urzędu, miał zachowywać najwyższe standardy czystości.
Zbrodni (tak to się nazywało) cudzołóstwa było i jest trudno dowieść, ale jeśli w czasach starożytnych mąż oskarżał żonę o zdradę, wówczas parę małżeńską prowadzono do Wielkiego Sanhedrynu. Tam byli przesłuchani, a kobietę proszono o wyznanie win. Jeśli się przyznawała, mąż otrzymywał rozwód. Jeśli twierdziła, że jest niewinna, wówczas prowadzono ją do wschodniej bramy Świątyni, gdzie kapłani przeprowadzali dość szkaradne badania opisane w Księdze Liczb, które określa się gorzką wodą przekleństwa. Ową wodą nacierano jej ciało, a potem kazano jej resztę wypić. Wszystko to jest opisane słowami aż ciężkimi od ohydy i okrucieństwa. Z czasem ten okropny zwyczaj został porzucony, a Talmud nakazywał łagodniejsze obchodzenie się z kobietami; po rozwodzie miano je jedynie biczować.
Nie było żartów. W literaturze religijnej poświęconej zdradom nie było wybaczenia. Nie było wielkich słów o żarliwej miłości. Małżeństwo uchodziło za świętość (choć prawo do rozwodu jest czymś u żydów oczywistym) – prawo religijne tej zasady broni od zarania dziejów ludu Izraela po dzień dzisiejszy. ©