Oszuści, Buszmeni i świecące żaby

Marzec upłynął pod znakiem doskonalenia nauki jako takiej – oraz, oczywiście, odkrycia pierwszych na świecie fluorescencyjnych płazów.

03.04.2017

Czyta się kilka minut

Świecący dinozaur przy autostradzie w Terlingua (Teksas), niedaleko granicy z Meksykiem, 27 marca 2017 r.  / Fot. Rodrigo Abd / AP / EAST NEWS
Świecący dinozaur przy autostradzie w Terlingua (Teksas), niedaleko granicy z Meksykiem, 27 marca 2017 r. / Fot. Rodrigo Abd / AP / EAST NEWS

W połowie marca grupa polskich naukowców opisała w „Nature” (P. Sorokowski i in. „Predatory journals recruit...”) rezultaty fascynującego eksperymentu. Powstała fikcyjna profesor filozofii: dr hab. Anna Olga Szust z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jej CV zostało następnie wysłane do 360 czasopism naukowych z prośbą o dołączenie do ich komitetu redakcyjnego. Redagowanie porządnego czasopisma to wyróżnienie, które spotyka naukowców po latach pracy, a jednak Annie O. Szust udało się wejść w skład redakcji aż 48 periodyków. Jakim cudem?

Nauka opiera się organizacyjnie na konferencjach, publikacjach i książkach. W przeciwieństwie do jakości czyjejś pracy i głębi czyjegoś zrozumienia świata konferencje i artykuły łatwo policzyć: stąd powszechna „punktomania” polegająca na mierzeniu dorobku naukowego właśnie w ten sposób. Na fakcie tym pasożytują niezliczone organizacje, które – za drobną opłatą – pozwalają w zasadzie każdemu na wygłoszenie referatu konferencyjnego, opublikowanie artykułu, a nawet książki.

To właśnie w ten światek wkradli się autorzy eksperymentu. E-mail od Anny O. Szust wysłali do 120 czasopism z renomowanej listy JCR, 120 z nieco mniej kontrolowanej listy DOAJ oraz 120 „podejrzanych”. Odpowiedzi z redakcji porządnych czasopism były czasem uprzejme, czasem mniej, jednak żadna nie była pozytywna. Po upływie 24 godzin prof. Anna O. Szust została natomiast przyjęta do komitetu redakcyjnego aż ośmiu czasopism z dwóch ostatnich list. Po paru tygodniach jej nazwisko widniało już na stronach czasopism, z którymi w ogóle nie kontaktowali się autorzy!

Jest to oczywiście bardzo zabawne, ale warto się zastanowić, z kogo tak naprawdę się śmiejemy. Winna całemu procederowi nie jest konkretna indyjska firma, która tworzy czasopismo o mądrze brzmiącym tytule i świetnie na tym zarabia. To oni raczej śmieją się z nas. Nie powinniśmy też chyba wyśmiewać młodych naukowców, którzy wpadają w pułapkę i – trochę przez przypadek (tytuły tych czasopism naprawdę brzmią wiarygodnie), może trochę z wyrachowania – uczestniczą w tym cyrku, napędzając go. Za istnienie tego patologicznego rynku odpowiadają przecież wyłącznie twórcy „punktomanii”. To oni wyrzeźbili tę niszę w ekosystemie nauki.

Z innych: Buszmeni, zwani też nieco lepiej San (to trochę tak, jak Inuici nie przepadają za słowem „Eskimosi”), to grupa ok. 80 tys. rdzennych mieszkańców południowej Afryki. Wielu z nich do niedawna żyło w społecznościach łowiecko-zbierackich. Posługują się interesującymi dla lingwistów językami (z charakterystycznymi głoskami „klikowymi”), zaś genetycznie należą do najstarszych populacji ludzkich, dlatego od dekad koncentruje się na nich uwaga naukowców. Uwaga dość... kłopotliwa. W ostatnich latach nasiliły się zwłaszcza wnioski o badania genetyczne, a w ministerstwach Botswany i Namibii kolejkują hordy genetyków żądnych krwi i śliny San. Nawet prowadząc eksperymenty we własnym kraju, nie zawsze łatwo jest wytłumaczyć uczestnikom, na co właściwie wyrażają zgodę; problem ten rośnie do spektakularnych rozmiarów w przypadku osób porozumiewających się wyłącznie w języku !kung.

W 2010 r. opublikowano pełen genom czterech członków jednego z namibijskich plemion San, po czym wybuchł skandal, gdy podważono poprawność wyrażonej przez nich zgody (w formie nagrania wideo) na udział w badaniu. Wychodząc naprzeciw tego typu problemom, 2 marca rada plemienna grupy San wystosowała (zob. E. Callaway „South Africa’s San people...”) pierwszy w Afryce zestaw warunków-wskazówek dla naukowców. Południowoafrykański prawnik Roger Chennells, współautor dokumentu, mówi, że ich nadrzędnym celem jest promowanie wysokiej jakości badań naukowych. Można przypuszczać, iż wniosek złożony przez prof. Annę O. Szust nie spełniłby wymagań Buszmenów San.

Na koniec: odkryta została pierwsza fluorescencyjna żaba – nadrzewna południowoafrykańska rzekotka Hypsiboas punctatus (C. Taboada i in. „Naturally occurring fluorescence...”). Okazuje się, że uderzająca barwa i jasność tych żabek wynikają z „podkradania” światła ultrafioletowego, którego energia zostaje następnie emitowana jako światło widzialne. Jest to więc rzeczywiście fluorescencja, a nie znacznie powszechniejsza bioluminescencja (którą posługują się meduzy, świetliki i inne), czyli emisja światła na drodze reakcji chemicznych. Gdy patrzymy na H. punctatus, nawet 20 proc. światła nie jest po prostu odbitym światłem słonecznym, lecz dodatkową porcją, pochodzącą z fluorescencji. Zjawisko to nasila się w okolicach zmierzchu. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof przyrody i dziennikarz naukowy, specjalizuje się w kosmologii, astrofizyce oraz zagadnieniach filozoficznych związanych z tymi naukami. Pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, członek Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2017