Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na kilometrze kwadratowym okopało się tam kilkuset ekstremistów, otoczonych przez bojowników Syryjskich Sił Demokratycznych (koalicji pod egidą Kurdów), których wspiera zachodnie lotnictwo i siły specjalne. Ofensywę utrudniał system tuneli, ataki „kamikadze” (przy pomocy aut z materiałem wybuchowym) i fakt, że w miasteczku przebywało wielu cywilów. W rękach IS mogli być też zakładnicy, jak włoski jezuita Paolo Dall’Oglio. Tyle zostało z „kalifatu” („państwa bożego), który w 2014 r. proklamował w Iraku i Syrii „kalif” Baghdadi (obejmowało ono teren wielkości Wielkiej Brytanii z 8 mln mieszkańców).
Zachodni wojskowi ostrzegają, że to nie koniec IS: jego dowódcy mieli już dawno rozpocząć tworzenie podziemnej siatki, która w Syrii i Iraku może liczyć kilkanaście tysięcy ludzi. Jeśli zgodnie z wolą Trumpa USA wycofają żołnierzy z Syrii, może to stworzyć próżnię i ułatwić powrót dżihadystów. W miniony weekend Trump wezwał Anglię, Francję i Niemcy, by przejęły i osądziły 800 dżihadystów, swych obywateli, wziętych do niewoli. Jeśli tego nie uczynią, ostrzegł Trump, trzeba będzie ich wypuścić.
CZYTAJ TAKŻE:
DO ZOBACZENIA W AFRINIE: Obce państwa wgryzły się w ten kraj, a największy kawałek przypadł Rosji i Iranowi. Po ośmiu latach śmierci, zniszczenia i wygnania w Syrii nie widać nadziei na pokój. Reportaż Pawła Pieniążka >>>