Oscary trafione i chybione

Najciekawszy film tegorocznej edycji Oscarów okazał się filmem najbardziej przez Akademię skrzywdzonym.

23.02.2015

Czyta się kilka minut

Gala wręczenia Oscarów. Foto: Robyn Beck/AFP/EAST NEWS
„Boyhood” Richarda Linklatera to kino najdalsze od efekciarstwa i ekstremalnie cierpliwe.
 
Jeden z polskich kandydatów do Oscara porównał niedawno oscarową ceremonię do Disneylandu i targu końskiego. Takie złośliwości przypominają trochę bajkę o lisie i kwaśnych winogronach. Bo choć nikt nie ma złudzeń, że gala w Teatrze Dolby jest jedną wielką medialną szopką, grą interesów i pokazem mody, to jednak zwycięzcy płaczą ze szczęścia najprawdziwszymi łzami.

Czy tego chcemy, czy nie, od prawie 90 lat Oscary rządzą. W tym roku, dzięki zwycięstwu „Idy”, złota statuetka nabrała dla nas nowego blasku, a cały ten zgiełk, blichtr i gigantyczny oscarowy show wydawały się trochę mniej uciążliwe niż zazwyczaj. 

Wygrani

Bank został rozbity w tym roku przez film, który na upartego można by uznać za ironiczny komentarz do oscarowych zapasów. Jednakże „Birdman”, uhonorowany główną statuetką, a także nagrodą za reżyserię, zdjęcia i scenariusz oryginalny, jednocześnie krytykuje i na swój sposób celebruje dzisiejszy showbiznes. Reżyser Alejandro González Iñárritu w swojej tragikomedii o dawnym gwiazdorze kina popularnego szukającym splendoru na Broadwayu postawił przede wszystkim na popis operatorski (imitacja kina nakręconego w jednym ujęciu) oraz aktorski (wielki powrót Michaela Keatona grającego tu poniekąd samego siebie).

„Birdman” to ambitny filmowy fajerwerk i takie właśnie kino triumfowało podczas tegorocznych Oscarów. Grający na skrajnych emocjach „Whiplash” Damiena Chazelle’a zdobył nagrody za dźwięk, montaż, a także za drugoplanową rolę J.K. Simmonsa jako sadystycznego nauczyciela gry na perkusji. Z kolei „Grand Budapest Hotel” Wesa Andersona, zwariowana amerykańska fantazja o przedwojennej Mitteleuropie, okraszona cytatami z literatury, historii sztuki i kina, okazała się bezkonkurencyjna w kategoriach „dekoracyjnych” (najlepsze kostiumy, charakteryzacja, scenografia i muzyka).

Z kinem atrakcji przegrało kino oparte na faktach. Co ciekawe, aż połowa spośród filmów nominowanych do głównego Oscara powstała na podstawie autentycznych zdarzeń i biografii. „Selma” Avy DuVernay opowiada o marszach organizowanych przez Martina Luthera Kinga w celu zagwarantowania Afroamerykanom praw wyborczych (film otrzymał Oscara tylko za piosenkę). „Snajper” jest ekranizacją autobiografii legendarnego amerykańskiego komandosa walczącego w Iraku (nagroda za montaż dźwięku). „Teoria wszystkiego” Jamesa Marsha to fabularyzowana biografia Richarda Hawkinga, zaś „Gra tajemnic” Mortena Tylduma przywołuje tragiczny życiorys Alana Turinga – wybitnego matematyka, który przyczynił się do złamania kodu Enigmy, i zarazem prześladowanego homoseksualisty, który w 1954 r. popełnił samobójstwo (film doceniono za najlepszy scenariusz adaptowany).

Kapryśna uroda

Najciekawszy, moim zdaniem, film tegorocznej edycji Oscarów okazał się filmem najbardziej przez Akademię skrzywdzonym. „Boyhood” Richarda Linklatera to kino jak najdalsze od efekciarstwa i ekstremalnie cierpliwe. Reżyser kręcił historię amerykańskiej rodziny przez 12 lat, przyglądając się, jak jego aktorzy dorastają i starzeją się wraz z bohaterami. W filmie fabularnym chyba nigdy dotąd nie udało się sfotografować upływającego czasu w sposób tak płynny i tak autentyczny. Gdzieś w tle zmieniają się mody, zmienia się Ameryka, najmocniej porusza jednak dynamika zmian najbardziej intymnych. Los starszych bohaterów powolutku się domyka, podczas gdy młodsi mogą jeszcze śmiało wychylać się w przyszłość. Efekt tego pozornie prostego filmu daje się porównać do najbardziej potoczystej literackiej prozy.

Dobrze, że chociaż rozegrana w półtonach drugoplanowa rola Patricii Arquette w „Boyhood” została dostrzeżona przez członków Akademii. Nagroda za rolę pierwszoplanową powędrowała do Julianne Moore, nominowanej do Oscara już po raz piąty. Rola chorej na alzheimera kobiety w filmie „Motyl Still Alice” Richarda Glatzera i Washa Westmorelanda to precyzyjnie budowany obraz gasnącej świadomości, zapis stopniowego oddalania się od bliskich i od samej siebie, ale także „odklejania się” od języka (Alice, jak na ironię, jest profesorem lingwistyki). A także coraz bardziej rozpaczliwa próba ogarnięcia narastającego chaosu. Ktoś powie: dla aktorki, zwłaszcza tego formatu, to istny samograj. Moore nie korzysta jednak z żadnych gotowców i wchodzi w swoją postać bardzo dyskretnie.

Przypadek Moore odsłonił przy okazji kapryśną urodę Oscarów: czasem przychodzą one zbyt późno, a czasem niespodziewanie za szybko. Aktorka zasłużyła na tę nagrodę już co najmniej dwukrotnie – za film „Godziny” i „Mapy gwiazd”. Spokojnie natomiast mógł poczekać Eddie Redmayne, czyli odtwórca Hawkinga w „Teorii wszystkiego”. Jego rola, oparta bardziej na imitacji niż kreacji, potwierdza starą prawdę, że w Hollywood najlepiej sprzedaje się aktorstwo powierzchownie ekstremalne. Takie, które wymaga radykalnej fizycznej metamorfozy, wiąże się z kalectwem czy nieuleczalną chorobą, a już najlepiej, gdy stoi za tym postać o znanym nazwisku.

Przegrani

Najbardziej spektakularnym przegranym Oscarów okazał się „Snajper” Clinta Eastwooda, który niedawno wszedł do naszych kin. Klęska wydaje się tym bardziej zaskakująca, że film o pokłosiu amerykańskiej wojny w Iraku to najbardziej kasowy tytuł spośród kandydatów do głównej statuetki. Reżyser „Bez przebaczenia” najwyraźniej chciał przypodobać się wszystkim i nakręcił swój film z perspektywy prostego chłopaka z Teksasu, który polowania i rodeo zamienia na sport znacznie bardziej niebezpieczny. Jednakże „Snajper”, który miał opowiadać o spustoszeniu, jakie wywołuje wojenna przygoda w życiu komandosów i ich rodzin, okazał się kolejnym tytułem, w którym wojna została potraktowana jako widowisko. Paradoksalnie największe wrażenie wywołuje scena, w której niewiele widać – kiedy jednostka SEALs ściera się z terrorystami podczas burzy piaskowej w Mieście Sadra. I dopiero ostatnie minuty filmu nadają prawdziwego ciężaru batalistycznym popisom i powierzchownej psychologii. Niestety, to nie Eastwood wymyślił takie zakończenie, ale po prostu życie. Tymczasem „Snajper” miota się pomiędzy patosem, z którym traktuje głównego bohatera, a próbą narracji antyheroicznej. Choć Eastwood nie wątpi w sens amerykańskiej interwencji na „Dzikim Wschodzie”, próbuje przyozdobić swój film innym pytaniem o sens, rodem bardziej z tragedii niż z kina wojennego. To jednak wojennemu „mięsu” poświęca reżyser najwięcej uwagi, traktując jego wymiar polityczny czy egzystencjalny nader zdawkowo i ostrożnie.

Atmosfera tegorocznych Oscarów również nie sprzyjała takim zachowawczym scenariuszom. Zarówno prowadzący galę aktor Neil Patrick Harris, jak i liczni laureaci, przekrzykiwali się w deklaracjach politycznej poprawności: postulowali równo-uprawnienie kobiet i szacunek dla odmienności, przypominali o problemach rasowych, a nawet robili aluzje do seksistowsko-rasistowskiego doboru oscarowych nominacji. Faktem jest, że tegoroczna gala, nie licząc nagród dla aktorek, okazała się przede wszystkim świętem białych mężczyzn. Sytuacja nieco się zmieniła, gdy na scenie pojawiła się meksykańska ekipa „Birdmana”, a Iñárritu nie omieszkał upomnieć się o godność swoich rodaków w USA. Po raz kolejny chciałoby się wierzyć, że te wszystkie piękne słowa nie służyły wyłącznie moralnemu dowartościowaniu oscarowego targowiska próżności.

Czytaj także:

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2015