„Ida” idzie przez świat

Aż do 64 krajów został dotychczas sprzedany polski film „Ida”.

14.07.2014

Czyta się kilka minut

Zobaczyło go ponad milion widzów. Mówi się, że takiego sukcesu nie mieliśmy w kinematografii od czasu Krzysztofa Kieślowskiego, czyli od dwudziestu lat. W USA frekwencja na filmie Pawła Pawlikowskiego przekroczyła już 300 tysięcy, a biorąc pod uwagę fakt, że jest to film mówiony wyłącznie po polsku (w przeciwieństwie do „Trzech kolorów” Kieślowskiego czy dzieł Agnieszki Holland), możemy mówić o niemającym dotąd miejsca fenomenie.

Co w opowieści o nowicjuszce odkrywającej swe żydowskie korzenie tak bardzo urzeka kinomanów od Buenos Aires po Tajpej? Krytycy i dziennikarze stanowią osobny gatunek widza i tworzą swoistą międzynarodówkę, więc ich podobne w tonie zachwyty raczej nie dziwią. Wśród znacznej części publiczności działa pewnie kinofilski snobizm – wszak „Ida” to film bardzo mocno naznaczony stemplem kina artystycznego: czarno-biały, nakręcony w staroświeckim formacie, estetycznie dopieszczony, zanurzony w klimatach retro... Jednak to byłoby za mało.

U Pawła Pawlikowskiego uderza przede wszystkim prostota opowieści, która choć tak bardzo uwikłana w przeklętą polską historię, okazuje się ze wszech miar uniwersalna. Krzyżujące się losy bohaterek: jeden tragiczny i przegrany, drugi otwarty na zmianę, mają siłę mitu. Dlatego „Ida” potrafi przyciągać widzów bez względu na szerokość geograficzną i kulturowe zaplecze.

Tymczasem w Polsce, mimo zgarnięcia najważniejszych nagród na festiwalu w Gdyni i entuzjastycznych z początku recenzji, „Ida” nie miała imponujących wyników frekwencyjnych. Liczba 114 tysięcy widzów nie robi wrażenia (firma Solopan dystrybuująca u nas film spodziewała się przynajmniej trzykrotnie większej widowni), zwłaszcza w zestawieniu z półmilionową widownią francuską. Do filmu przylgnęła u nas łatka „znowu o Żydach”, niezdrowa atmosfera wokół „Pokłosia” Pasikowskiego również zrobiła swoje. Zachwyty światowej prasy szybko ostudzone zostały przez rodzimych publicystów, zarzucających „Idzie” utrwalanie – świadome lub nie – stereotypu żydokomuny czy „chrystianizację” tematu Zagłady.

Zapewne dopiero dziś, po tych wszystkich zagranicznych splendorach, w obliczu coraz bardziej realnych szans na Europejską Nagrodę Filmową czy nominację do Oscara, „Ida” mogłaby zostać przez polską widownię należycie doceniona.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2014