Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nadawca nie byle jaki, bo Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego, Departament Środowiska, Rolnictwa i Geodezji. Jest to, niestety, prognoza. Prognoza zanieczyszczenia powietrza dla miasta Krakowa. Dla przykładu poniedziałek 20 maja 2013 r.:
„Dzisiaj, jutro i pojutrze na obszarze Krakowa zanieczyszczenie powietrza ozonem może przekroczyć poziom dopuszczalny. Zaleca się ograniczenie przebywania na powietrzu, szczególnie przez dzieci, osoby starsze i chore na astmę, a także ograniczenie czasu uprawiania sportów i ćwiczeń na otwartym powietrzu – zwłaszcza w godzinach 11.00 – 16.00”. Jest to komunikat zarazem zaskakujący i oczywisty. Z jednej strony wszak Kraków to Kraków – więc coś musi wisieć w powietrzu. Jednakowoż nie spodziewałem się, że będzie wisieć także w okresie – nie bójmy się tego słowa, wszak wiosny w ogóle już nie ma – letnim, słonecznym.
Przyzwyczaiłem się bowiem do komunikatów o treści odrobinę innej, choć zakończonej identyczną konkluzją:
„Dzisiaj, jutro i pojutrze na obszarze Krakowa zanieczyszczenie powietrza pyłem PM10 może przekroczyć poziom dopuszczalny. Nie należy przebywać na otwartym powietrzu zbyt długo. Dotyczy to zwłaszcza kobiet w ciąży, dzieci i osób starszych oraz chorych na astmę, choroby alergiczne skóry, oczu i choroby krążenia. Wczoraj zanieczyszczenie powietrza pyłem PM10 przekroczyło poziom dopuszczalny na stacjach pomiarowych: Kraków, al. Krasińskiego, Kraków, ul. Bulwarowa, Kraków, ul. Bujaka”.
Zawiadomienia tej treści otrzymywałem codziennie od listopada do połowy kwietnia bodajże. Czyli w sezonie grzania w piecach butelkami po coli, szmatami nasączonymi przepracowanym smarem silnikowym i innymi pychotkami. Mieszkańcy królewskiego grodu generalnie chronili się w ten sposób przed chłodem. Grzali tak siebie i swoich bliskich oraz bliźnich, miejscowych i przyjezdnych. Następnie wszyscy solidarnie (Solidarność!) braliśmy to w płucka jako rakotwory. Pół roku intensywnych inhalacji z pewnością zaprocentuje w przyszłości, zwłaszcza jeśli ktoś nie zdołał „ograniczyć czasu uprawiania sportów i ćwiczeń na otwartym powietrzu”.
Zaiste, nie warto wychodzić z zaklętego kręgu niemożności na otwarte powietrze, skoro w powietrzu zwisa rak. Pozostańmy po cichutku w powietrzu zamkniętym, bo przecież tutaj od zawsze syf, tak było od zawsze, więc nie warto nic zmieniać, toż to syf dziedziczny. Podarujmy odrobinkę także przyjezdnym – niech coś wyniosą z wizyty w światowym dziedzictwie UNESCO.
„I pięknie jest, i dobrze bardzo jest”, jak śpiewamy w Polsce już od lat. Zwłaszcza w Mało-Polsce. Zawsze my, wtajemniczeni, możemy posiedzieć w domu (zwłaszcza w godzinach 11-16) i coś sobie poczytać. Na przykład foldery o krakowskich zabytkach, lub ulotki wyborcze. Albo enuncjacje władz miejskich w stylu: „Ciszej nad tą urną, której na imię Kraków”. Nie płoszmy turystów.