Odzyskiwanie ciała

O ilu świętych nie można dziś odpowiedzialnie i bezkrytycznie opowiadać dzieciom, a zwłaszcza dziewczynkom?

23.08.2021

Czyta się kilka minut

Fot. GRAŻYNA MAKARA /
Fot. GRAŻYNA MAKARA /

Zbyt dostojnie i spokojnie oddane są kolejne odcinki jej historii. Zbyt estetycznie pokazany dramat młodej dziewczyny, którą zabił własny ojciec, po stracie żony postradawszy zmysły. Chciał się z nią żenić, bo tak bardzo przypominała swoją własną matkę. Czy takie historie są dobre na ołtarze? Działający w Antwerpii Goswin van der Weyden, tworząc ołtarz jej pamięci, namalował jedno ze swoich najlepszych ponoć dzieł. Czy takie święte nadają się dziś do opowiadania? A jeśli, to w jaki sposób? Ładne mi wakacje, dumać tak w muzeum przed obrazem flamandzkiego mistrza.

Uciekła za morze, aż do Geel we Flandrii, jak głosi legenda spisana w XIII wieku. Miała być żyjącą 500 lat wcześniej córką pogańskiego króla Irlandii. Historia jak w żywotach tylu świętych kobiet: dziewictwo, męczeństwo, asceza, przemoc.

O ilu świętych nie można dziś odpowiedzialnie i bezkrytycznie opowiadać dzieciom, a zwłaszcza dziewczynkom? Przebiegam w głowie listę. Rzymskie męczennice – problematyczne. Giną często odmówiwszy zamążpójścia, bo wybrały chrzest i drogę dziewictwa, wydane przez rodziców lub urażonych amantów. W ich świecie chrześcijaństwo promujące dziewictwo daje pretekst do odzyskania władzy nad sobą. Tyle że po śmierci ją tracą, poddane obróbce chrześcijańskich pisarzy popularyzujących ich kult. A co najlepiej się sprzedaje, również święte, jak nie golizna? Oto Perpetua, w scenach męki na arenie, dopisanych po jej śmierci, inaczej się przedstawia, niż gdy sama opisuje więzienne przeżycia. Albo młodziutka św. Agnieszka, erotyzowana w scenie opisu męczeństwa.

W poszukiwaniu świętych nadających się na wzór dla współczesnych kobiet zajrzyjmy w średniowiecze, a tam czeka np. Katarzyna ze Sieny. Podobało mi się, gdy wybierałam ją za patronkę przy bierzmowaniu, że kłóciła się z papieżem i zajmowała polityką. Nie rozumiałam jednak wtedy, że zabiła ją ekstremalna asceza i anoreksja. Czy to, że pierwszy ascetyczny epizod zbiegł się ze śmiercią jej siostry w połogu, ma jakieś znaczenie? Czy przestraszył ją los kobiety? Róża z Limy – by sięgnąć po przykład z innego kontynentu i o parę wieków późniejszy – spała na tłuczonym szkle, okaleczała się. I była zafascynowana ascetką ze Sieny, więc w sumie nic dziwnego, że robiła sobie krzywdę.

Tyle innych zamurowywało się w celach, biczowało, raniło. Trochę się to poprawia w późniejszych wiekach. Ale te wczesne święte mają niewiele opcji. Jeśli nie trafi się męczeństwo, to idą albo w wizje mistyczne, albo w ascezę. Albo w jedno i drugie.

Uciekały przed własną cielesnością w czasach, gdy bycie kobietą ściągało tyle niebezpieczeństw i tyle odbierało, że nie chciało się kobietą być. Szły w coś, co da im jakikolwiek autorytet: boską interwencję mistyczną lub hart ascetki. Wyjść jakoś z ciała, zapanować nad nim, choć nie masz władzy nad niczym, nawet nad sobą. Możesz je zagłodzić, oszpecić, a zatem zdjąć z matrymonialnego rynku. Osłabić tak, by już nie mogło grać wymaganych od kobiety ról.

Dziwne takie te święte, obce. I nie dla dzieci. Bardziej dla nas, ku przestrodze. Ale też nie tak zupełnie dalekie, bo i dziś liczne kobiety kontynuują dyscyplinowanie ciała. Wiele jest z niego niezadowolonych, odkąd zaczyna dojrzewać i odkąd świat inaczej na nie patrzy. A świat milionami oczu patrzy i sobie życzy, albo coś o ich ciele uważa. Ile potem muszą w sobie pokonać, by z wdzięcznością spojrzeć w lustro?

Nawet sportowczynie i olimpijki, które hartem ciała podbijają świat, nie są zwolnione z presji na to, jak przy okazji wyglądają. I tu dziś jest przestrzeń do zdobycia, kontrola, która może dać autorytet i służyć za wzór. Tym razem nie destrukcyjna, ale emancypująca. I tak najpierw Norweżki ubrały się na mistrzostwa do gry w siatkówkę plażową w spodenki, a nie majtki do bikini, co ściągnęło na nie kary. Potem gimnastyczki z Niemiec na olimpiadę ubrały się, zamiast w wycięte body – w leginsy i długie rękawy. Już w kwietniu zespół wystąpił tak na mistrzostwach Europy, co Niemiecka Federacja Gimnastyczna tłumaczyła jako stanowisko przeciw seksualizacji w gimnastyce. Swoje ciało odzyskała też amerykańska gimnastyczka Simone Biles, wycofując się z olimpijskich zawodów w trosce o stan psychiczny i fizyczny. Stres powodował utratę kontroli podczas akrobacji, co mogło doprowadzić do poważnej kontuzji. Wróciła do ostatniego konkursu zdobywając brąz, ale tłumaczyła: „Zrobiłam to dla siebie i tylko dla siebie”.

To lepsze czasy, ale wciąż dziwne. Bo czy newsem z igrzysk powinno być to, że sportowczynie ubierają się wygodnie i dbają o siebie?©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 35/2021