Od morza do morza

Za nami wydarzenia pasjonujące, niewiele jest przecież spraw budzących tak wielkie zainteresowanie, jak tajemne szczegóły życia płciowego bliźnich.

04.02.2013

Czyta się kilka minut

To były szalone dni, rozjaśniające szarówkę tutejszej polityki i publicystyki. Temat bardzo chwycił – to widać gołym, za przeproszeniem, okiem. Każdy, komu miłe wystąpienia publiczne, zabrał już głos. Wprost lub za pomocą przenośni. Odniesiono się do sprawy na miarę fantazji i braku fantazji. Gdyby ktoś gibko zabrał się do rzeczy, mógłby już teraz sporządzić bez wysiłku rodzaj słownika czy atlasu oficjalnej polszczyzny sfery Erosa. Eros mównicy sejmowej pokazuje, jak blisko temu tematowi do terminologii stomatologicznej czy języka inseminatora – zwłaszcza gdy mówca jest przez życie, własne doświadczenie, szkołę i brak lektur profesjonalnie nieprzygotowany.

Najpewniej nadchodzące tygodnie przyniosą znów masę frajdy. Trudno bowiem znaleźć Erosowi ujętemu w kajdany polskiej debaty jakąkolwiek konkurencję. A jednak jest coś, co winno w ojczyźnie stłumić te niekiełznane rozhowory, intelektualne pokładziny i obnażenia. To opinia, ale i wróżba stosunkowo świeża. Na temat nas kręcący może nawet bardziej niż dochodzenie, jak wygląda zgodny z naturą stosunek płciowy. Oto wieści ze świata są takie, że w przyszłości, i to raczej niedalekiej, ludzie będą zmieniać masowo nazwiska. Głównie dzisiejsza młodzież, gdy już dorośnie. Tako rzekł człowiek o nazwisku Eric Schmidt z firmy Google. Ów przenikliwy badacz uważa, że masowe zmienianie nazwisk będzie wynikało z dojrzewania w ludziach myśli, iż to, co zamieścili w latach młodości na Facebooku, może ich gruntownie skompromitować w życiu dorosłym. Ta masa bzdur nie do wykreślenia z pamięci Wielkiej Chmury unoszącej się nad komputerami świata będzie wszak dostępna aż do wyczerpania się baterii w ostatnim smartfonie galaktyki. Tylko zmiana nazwiska może uchronić autora od odpowiedzialności za słowa i pozwolić się odciąć od balastu żenujących treści na temat własny, bliźnich, piłki, kotów czy świata.

W Polsce winien być to temat bardzo gorący i najpewniej takim się zaraz stanie. Seks nienaturalny i objaśnianie, jak ktoś się ongiś nazywał, lub jak nazywali się jego praszczurowie – to pasje u nas nie do stłumienia, czy to bromem kryzysów finansowych, wojnami, inflacjami, czy bezrobociem. To rodzimy bzik, a zarazem profesja silniejsze od najsilniejszych magnesów, zdolnych unieść najcięższe lokomotywy. Z tej racji Polska zostanie – bowiem już jest – światowym liderem usługi w dochodzeniu prawdy o ludziach. To będzie nasza Nokia, przy której Nokia fińska to w istocie warsztacik staroświeckiego rękodzielnika, przy której Boeing to w rzeczy samej cienko warczący samolot do oprysków.

Jesteśmy – tu i teraz – absolutnie mentalnie, warsztatowo i technologicznie przygotowani do wszelkich familijnych deszyfracji. Mamy wieki praktyki, począwszy od „Liber Chamorum” z roku pańskiego 1626, autorstwa pioniera takiej usługi – Waleriana Nekandy-Trepki. Świetne lata przed nami. Widać, że doczekamy się Polski od morza do morza, i że każdy z nas zasiądzie wreszcie na worze dolarów amerykańskich. Trafiamy wreszcie w swój czas.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2013