O milczeniu

Wziął Abraham drwa przygotowane do spalenia ofiary, włożył je na swego syna Izaaka i ruszył z nim w drogę, mając w rękach zapaloną głownię i nóż.

17.03.2014

Czyta się kilka minut

Po jakimś czasie odezwał się Izaak: „Ojcze!”. A on odpowiedział: „Słucham, synu”. Wtedy Izaak powiedział: „Widzę tu ogień i drwa. A gdzie jest baranek na ofiarę całopalenia?”.

Odpowiedział Abraham: „Bóg sam upatrzy sobie, synu mój, baranka ofiarnego. I poszli dalej” (Rdz 22, 6-8).

Obraz jest przerażający. Wyglądało to tak, jakby skazany na śmierć niósł swoją szubienicę na własnych ramionach. (Ten wątek powraca już w Nowym Testamencie w obrazie męki Jezusa). Obok szedł ojciec z nożem w jednym ręku i pochodnią w drugim. Ten nóż w żydowskiej tradycji jest wielce znaczący. Cokolwiek jedzą Żydzi, to jest właśnie zasługą noża. Syn, wówczas, jak powiadają, trzydziestosiedmioletni mężczyzna, nie był jeszcze świadomy swego przeznaczenia. Można rzec, że przez trzy dni wędrowali w pełnej harmonii i jedności i we wzajemnym zawierzeniu. Ale Izaak chce wreszcie poznać sens tej wyprawy. Pojawia się w nim cień niepewności, a może i lęku. Są to ostatnie znane słowa tego, który ma zabić, i ofiary. Ojciec udziela odpowiedzi wymijającej, ale i groźnej. Rzeczy nie nazywa wprost. Słowa o ofiarowaniu Izaaka padają w znanym midraszu.

„Tato – zapytał drżącym głosem – widzę, że drewno i ogień masz, a gdzie jest baran ofiarny?

– Ty nim jesteś synu. Ciebie Bóg wybrał na ofiarę.

– Skoro taka jest Boża wola, jestem gotów. Żal mi tylko mamy (...) Kochany ojcze, spełnij jak najszybciej wolę Stwórcy i spal mnie. Pozostały po mnie popiół zabierz i daj go mamie”.

Tak może ta rozmowa układała się w głowie Abrahama. Może takiej odpowiedzi oczekiwał od syna. Nawet te mądre myśli Izaaka brzmią jakoś zbyt pięknie. Abraham oczekiwał od niego pokory i odwagi zarazem. Z całą pewnością takie niewypowiedziane słowa zaistniały. Izaak wiedział odtąd i czuł, że to on jest tym właśnie barankiem. O tym był przekonany wielki Raszi. Mimo że ojciec i syn wiedzieli już o sobie wszystko, poszli razem, jak czytamy. Szli razem, mając przed sobą wspólny cel, nie zmieniając swoich postaw. Izaak nie płakał, nie uciekał przed przeznaczeniem i wyrokiem. Szli w ciszy.

Midrasz sprowadza rzecz do tajemniczego obrzędu ofiarowania i przenosi ciężar zdarzenia z czynu i cierpienia na wszystko wyjaśniające słowa. Jest, jak śmiem sądzić, w biblijnej opowieści coś więcej. Ojciec nie skłamał. Nie powiedział niczego wprost, nie oznajmił ani tego, że Izaak będzie ofiarą, ani że nie wie, kto ma być złożony na ołtarzu. Dał enigmatyczną odpowiedź, w której najważniejsze jest to, co niewypowiedziane, i samo milczenie. Abraham nie pozostawia ostatniego słowa skazańcowi, który musi w sobie przetrawić tę odpowiedź. Nie skarży się Abraham na swój los. Nie próbuje usprawiedliwić przed synem. Nie wyjaśnia tajemnicy wezwania i nakazu Boga: „Idź!”. W słowach Abrahama jest też nadzieja, że rzeczywiście zdarzy się cud i pojawi się prawdziwy ofiarny baran, ale ojciec wiary musi jednak działać wbrew nadziei. Abraham milczy, milczy syn – i na tym polega ich ofiara i udręka. Tego, co ma się stać, ani nie sposób po ludzku, słowem usprawiedliwić, ani oswoić. Pisał o tym Søren Kierkegaard w ostatnich częściach „Bojaźni i drżenia”. „Jeżeli bowiem, mówiąc, nie mogę się dać zrozumieć, to milczę, chociaż bym gadał od rana do wieczora. Tak jak w przypadku Abrahama. Można powiedzieć wszystko oprócz jednej rzeczy, a skoro nie może powiedzieć tego tak, aby inni zrozumieli, nie mówi nic”.

Mężczyźni zbliżają się do szczytu góry w całkowitym milczeniu. Czy dlatego, że onieśmiela ich dym idący z ziemi do nieba, w którym jest obecność Boga? A może dlatego, iż wiedzą, czują, że już się stało, że nie ma odwrotu, muszą w sobie pogodzić się z opatrznością i przeznaczeniem? To ostatnie milczenie nie jest groźne. Sięga głębi i dlatego jest wstrząsające.

Gdy dochodzą do góry, zmienia się tempo tekstu. Staje się powolniejsze i dokładniejsze. Możemy zobaczyć Abrahama, który buduje ołtarz z kamieni. Potem związał Izaaka i położył na ołtarzu. Każde z tych zdarzeń zostaje zatrzymane i każde z nich odbywa się w milczeniu. Możemy usłyszeć uderzenie kamieni, szmer przeciąganego sznura. Ale ojciec i syn nie wypowiadają w tym najstraszniejszym momencie ani jednego słowa. Owo milczenie zda się być tym samym, co modlitwa, ale ma w sobie też coś demonicznego. Zawiera się między rozpaczą i zawierzeniem. Zresztą Biblia zabrania gadulstwa. Nie ceni kwiecistych i wzniosłych słów. Dlatego na niej można uczyć się poezji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1951-2023) Socjolog, historyk idei, publicysta, były poseł. Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. W 2013 r. otrzymał Nagrodę im. ks. Józefa Tischnera w kategorii „Pisarstwo religijne lub filozoficzne” za całokształt twórczości. Autor wielu książek, m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2014