O jedność coraz trudniej. Czy Zachód pójdzie na kompromis z Putinem

Niektórzy politycy mówią: „Ukraina nie może przegrać”. Inni: „Ukraina powinna wygrać”. Różnica między oboma postawami jest zasadnicza, podobnie jak ich skutki.

06.06.2022

Czyta się kilka minut

Najcięższe walki trwają dziś ­w ­Siewierodoniecku, gdzie w miniony weekend siły ukraińskie odbiły część miasta. Na zdjęciu: zagraniczni ochotnicy walczący u boku Ukraińców w Siewierodoniecku, 2 czerwca 2022 r. / fot. SERHII NUZHNENKO / REUTERS / FORUM /
Najcięższe walki trwają dziś ­w ­Siewierodoniecku, gdzie w miniony weekend siły ukraińskie odbiły część miasta. Na zdjęciu: zagraniczni ochotnicy walczący u boku Ukraińców w Siewierodoniecku, 2 czerwca 2022 r. / fot. SERHII NUZHNENKO / REUTERS / FORUM /

Im dłużej trwa inwazja, tym silniejsze stają się dyskusje dotyczące zachodniej strategii i podejścia do Rosji. W ostatnich dniach podgrzał je kolejny wywiad prezydenta Emmanuela Macrona, w którym stwierdził on, że pomimo „historycznego błędu” popełnionego przez Putina, „Zachód nie może sobie pozwolić na poniżanie Rosji”. Podobne głosy dobiegają również z Niemiec, Austrii czy Węgier. Jest to czytelna oznaka, że po pierwszym szoku wywołanym rosyjską agresją, która wywróciła do góry nogami system bezpieczeństwa w Europie, do głosu zaczynają dochodzić tzw. pragmatycy. Twierdzą oni, że najlepszym wariantem byłoby szybkie zakończenie wojny nawet za cenę „oddania czegoś” Putinowi. To ostatnie najczęściej nie jest podnoszone wprost, ale sygnały są zrozumiałe.


ATAK NA UKRAINĘ | KORESPONDENCJE, ZDJĘCIA, ANALIZY | CZYTAJ NA BIEŻĄCO W SERWISIE SPECJALNYM >>>


Na razie Unia Europejska wciąż jest w stanie – niezależnie od różnic wewnętrznych – przyjmować kolejne pakiety sankcji wobec Rosji. O jedność jest jednak coraz trudniej, co pokazała batalia o przyjęcie embarga na rosyjską ropę. Niemal miesięczną dyskusję wywołał sprzeciw Węgier, które groziły wetem, o ile nie dostaną długookresowego wyłączenia z zakazu importu surowca z Rosji. Premier Viktor Orbán zagrał bardzo ostro i po raz pierwszy w tak demonstracyjny sposób zakwestionował unijny konsensus. W efekcie udało mu się ugrać to, co chciał. Niezależnie od tego faktem jest, iż jeszcze niedawno nie do wyobrażenia było, że w Europie za pół roku wejdzie w życie embargo na import rosyjskiej ropy drogą morską, a za osiem miesięcy – na import produktów naftowych. Będzie to znaczące uderzenie w podstawy finansowe Rosji.

Jednocześnie z dyskusjami o sankcjach trwają zabiegi o zwiększenie pomocy wojskowej dla Ukrainy. Staje się oczywiste, że bez stałego wsparcia z Zachodu siły ukraińskie nie byłyby w stanie kontynuować walki. Dla powstrzymania trwającej rosyjskiej ofensywy Kijów potrzebuje więcej ciężkiego sprzętu, w szczególności artylerii. Doskonale rozumieją to państwa wschodniej flanki NATO, w tym Polska, która stała się drugim najważniejszym – po Stanach Zjednoczonych – dostarczycielem wsparcia militarnego dla Ukrainy.

Większy problem ze zrozumieniem powagi sytuacji mają Niemcy, gdzie trwają niekończące się dyskusje na temat możliwości zwiększenia pomocy dla Sił Zbrojnych Ukrainy. Na razie niewiele z tego wynika – co pokazuje, że nasi zachodni sąsiedzi, a przynajmniej kanclerz Olaf Scholz i jego współrządząca SPD, nie są w stanie pokonać bariery mentalnej i nazwać rzeczy po imieniu. Zamiast hasła „Ukraina nie może tej wojny przegrać”, co powtarza Scholz, przekaz powinien brzmieć: „Ukraina powinna tę wojnę wygrać”. Różnica jest zasadnicza. Berlin obawia się bowiem konsekwencji rosyjskiej przegranej. A sądząc po retoryce płynącej z Paryża, nie jest w tym odosobniony.

Różnicujące się postawy państw Zachodu na wojnę sprawiają, że coraz bardziej widoczne są dwie nieformalne grupy państw. Pierwszą można w uproszczeniu nazwać „partią zawieszenia ognia”, lobbującą za tym wariantem, nawet jeśli konsekwencje tego miałyby być dla Ukrainy niekorzystne. Przewodzą jej Niemcy i Francja, za którymi widoczne są m.in. Węgry i Austria. Druga grupa to „partia zwycięstwa”, do której można zaliczyć Wielką Brytanię, Polskę, kraje bałtyckie, Szwecję i – w znacznym stopniu – Stany Zjednoczone. Państwa te rozumieją, jak wysoka jest stawka tej ­wojny i że bynajmniej nie chodzi w niej tylko o Ukrainę.

Przyszłość Europy, Rosji i porządku międzynarodowego zależy od tego, która z tych grup odniesie sukces.

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia w Warszawie. Specjalizuje się głównie w problematyce politycznej i gospodarczej państw Europy Wschodniej oraz ich politykach historycznych. Od 2014 r. stale współpracuje z "Tygodnikiem Powszechnym". Autor… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 24/2022