O dopasowaniu

01.11.2021

Czyta się kilka minut

Trzeba dziś przywołać dwa niedawne wydarzenia tylko pozornie śmieszne. Oto Wielki Kustosz polskich kompleksów zasnął podczas ogłaszania własnej doktryny wojennej, a prezydent RP na koniec Konkursu Chopinowskiego wygłosił krótką mowę, jakoby definiującą polskość, nadwiślański klimat i krajobraz.

Zaczniemy od konferencji ludzi odpowiedzialnych za tutejsze bezpieczeństwo, to znaczy za sprawy wojskowe. Z rosnącym zdumieniem śledziliśmy transmisję z tego wydarzenia. Rzec tu trzeba, że nie byliśmy przygotowani na taki scenariusz, ani profesjonalnie, ani emocjonalnie. Jesteśmy bowiem wychowani na tradycyjnych, bo korporacyjnych sposobach konstruowania konferencji i towarzyszących im prezentacji. Wszystko jest w nich przewidywalne do bólu – scenografia, kolejność referatów, ubrania referentów, zestawy przeźroczy, pliki papierów dodających każdemu powagi, tony wypowiedzi i ruchome wykresy, najlepiej wielokolorowe. Generalnie wszystko w prezentacjach urządzanych w salach konferencyjnych musi mieć swój czas, swoje miejsce, swoje blaski i mroki, w tym ostatnim mieści się przerwa na kawę zrobioną z mielonych pazurów, grzebieni i kopyt, ciurkającą ze srebrnego kubła. Takoż, plus minus, wyglądało ogłoszenie naszej najnowszej doktryny wojennej. Nie było kawy, ale wszystko inne, do czasu, było bardzo standardowe.

Mieliśmy więc ową konieczną, szczekliwą wojskową twardość, tak się w kraju podobającą, przeźrocza, które wszyscy uwielbiają, w tym zdjęcie czołgu, no i ciągi liczb, które nigdy nikogo nie nużą. Zwłaszcza gdy są to liczby sumujące żołnierzy pod bronią i bez broni. W trakcie tej porywającej fabuły, w której stworzeniu udział wziąć musieli najlepsi synowie pułku, mimochodem niejako zobaczyliśmy zaśnięcie genialnego przywódcy. Był to punkt zwrotny, pozornie zwiotczający twardość wojennych komunikatów. Reakcje nań były do bólu przewidywalne. Niestety.

Nasze zdumienie i niesmak wzbudziły komentarze ludzi kompletnie nierozumiejących powagi sytuacji. Nie będziemy rzecz jasna przytaczać tych żałosnych, bezmyślnych i głównie niegrzecznych zdań. Wszyscy ci ludzie nie zauważyli bądź nie rozumieją zmian, jakie zaszły w świecie polityki, w kreacji wizerunku, w promocji, w budowaniu nastroju i czytelnych dla elektoratu zasad prezentowania się silnej władzy. Amatorzy uważają, że publiczne zasypianie jest znakiem negatywnym, jest objawem słabości i śmiesznym wydarzeniem w życiu starszego pana. Otóż trzeba powiedzieć jasno – jest całkowicie na odwrót. Spanie w trakcie najgrubiej brzmiących zapowiedzi, podczas wysypywania deklaracji wojennych, podczas muzyki marszowej, relacjonowania – pardon – Ordre de Bataille, podczas chrzęstu oręża, gdy słychać zewsząd kwik koni, buczenie pikujących bombowców i chóralne śpiewy murarzy stawiających mur na granicy – to demonstracja siły, a nie słabości. Przecież to jasne. Świat dzisiejszy jest oparty na dosłownym przekazie. Czy wielki wódz się lęka? Czy mamy się bać? – pyta najszarzej szary obywatel. I dostaje na te pytania wizualizację jego nastroju. Wódz śpi, śpijcie i wy. Tyle. Doczekamy się i Putina śpiącego podczas ważnych transmisji z Kremla, i Bidena chrapiącego w Gabinecie Owalnym. Tak będzie.

Pozostaje mało miejsca na analizę przemowy prezydenta RP na zakończenie konkursu dla pianistów. Trzeba jej wysłuchać, bo nie da się tego streścić. Pozorna nieważność tego polityka, tego, co mówi, jak wygląda i co robi, jest takoż myląca, bo jest z tego samego gatunku pomyłką interpretacyjną, jak oceny publicznej drzemki Wielkiego Kustosza. Otóż bądźcie czujni, nie mówcie, że postać prezydenta RP i atrybuty jego osobowości wam się już przejadły, że się przejadły wszystkim. To nie jest prawda. Jest on bowiem pionierem trendu (ładnie powiedziane). Trend ów polega na idealnym dopasowywaniu się polityków do wyborców, a dopasowanie to jest totalnie obcisłe. Nigdy wcześniej tak nie było. Dlatego też przemowa do pianistów była tak ciekawa i na miejscu.©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 45/2021