Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
1. Pierwszy z nich (z Jerzym Stuhrem na okładce) robi wrażenie rozpaczliwej improwizacji. Część poprzedniej ekipy już zniknęła; inna część wyraźnie się żegna; są jakieś sugestie nowej linii i nowi autorzy, dominuje jednak poczucie niepewności. Numer drugi (na okładce: Tusk, którego dopadł kryzys) jest w tym sensie wyrazistszy, iż nie ma w nim śladu dawnych redaktorów i współpracowników. Wszystko nowe; słychać napinanie muskułów i cichutki chór głosów: „my też potrafimy!”.
2. „Uważam Rze” Pińskiego łączy z „Uważam Rze” Lisickiego ten sam tytuł i nadtytuł „Tygodnik autorów niepokornych. Największy w Polsce”. Nadtytuł wydawał mi się zawsze trochę śmieszny, trochę bezczelny. Teraz, po wymianie redakcji, brzmi groteskowo.
3. Przejrzałem dwa numery dwutygodnika „W Sieci”; redaktor naczelny: Jacek Karnowski; reszta redakcji chwilowo utajniona. Nadtytuł w numerze pierwszym: „Nowe pismo dla ciekawych” (dlaczego taki nieśmiały?); w drugim – „Odważne pismo dla ciekawych” (to już bliższe stylu niepokornych). Pierwszy numer powstał przed zmianami w „Uważam Rze”; jego wydanie dostarczyło Grzegorzowi Hajdarowiczowi pretekstu do zwolnienia Pawła Lisickiego. Numer drugi powstał po przejęciu „Uważam Rze” przez nową redakcję; wkrótce zobaczymy, czy jego wydanie zaszkodziło komuś (albo pomogło).
4. Pismo Jacka Karnowskiego powstało (jak się wydaje) w wyniku tarć w pierwotnej redakcji „Uważam Rze” i miało być ostrzejszą wersją tygodnika Lisickiego. Gdyby plan się powiódł, oba pisma rozpoczęłyby nieuchronną walkę o czytelników. Kontratak Hajdarowicza unieważnił te zamierzenia i na nowo zjednoczył środowisko niepokornych autorów. Czy jest to zjednoczenie sytuacyjne, czy też trwałe – dowiemy się za jakiś czas (zwłaszcza że także Paweł Lisicki zapowiedział założenie nowego tygodnika). Na razie jego najbardziej widocznym skutkiem jest artykuł Piotra Zaremby pod tytułem „Za zmianami w »Rzeczpospolitej« i »Uważam Rze« stoi PO, partia wymęczona rządzeniem, wyjątkowo źle dziś znosząca jakąkolwiek krytykę”. Artykuł ozdobiony jest zdjęciem śmiejącego się podejrzanie i zacierającego dłonie właściciela wspomnianych w poprzednim zdaniu pism. Podpis: „Grzegorz Hajdarowicz: ofiara własnej nieudolności czy cyniczny, sterowany pionek?”. Gdybyż to ktoś znał odpowiedź na to pytanie...
5. Nie potrafię jednym spojrzeniem odróżnić winnych od niewinnych, stąd też: nie wiem, czy ktoś stoi za awanturą najpierw wokół „Rzeczpospolitej”, teraz zaś wokół „Uważam Rze”. Na tych awanturach nic nie zyskała ani Platforma, ani Grzegorz Hajdarowicz; to samo można powiedzieć o nowych redakcjach wspomnianych pism (nie mówiąc o ich czytelnikach). Kwitnie za to skłonność niepokornych autorów do mitologizowania własnych sukcesów i klęsk. Widać to w drugim numerze „W Sieci”; z pewnością: będzie to widoczne także w następnych numerach „odważnego pisma dla ciekawych”. Aż do momentu, gdy ktoś (z utajnionej na razie) redakcji poczuje potrzebę założenia jeszcze odważniejszego pisma dla jeszcze bardziej zaciekawionych.