Nowe numery

Przekartkowałem dwa numery tygodnika „Uważam Rze” pod miłościwym panowaniem Jana Pińskiego.

17.12.2012

Czyta się kilka minut

1. Pierwszy z nich (z Jerzym Stuhrem na okładce) robi wrażenie rozpaczliwej improwizacji. Część poprzedniej ekipy już zniknęła; inna część wyraźnie się żegna; są jakieś sugestie nowej linii i nowi autorzy, dominuje jednak poczucie niepewności. Numer drugi (na okładce: Tusk, którego dopadł kryzys) jest w tym sensie wyrazistszy, iż nie ma w nim śladu dawnych redaktorów i współpracowników. Wszystko nowe; słychać napinanie muskułów i cichutki chór głosów: „my też potrafimy!”.


2. „Uważam Rze” Pińskiego łączy z „Uważam Rze” Lisickiego ten sam tytuł i nadtytuł „Tygodnik autorów niepokornych. Największy w Polsce”. Nadtytuł wydawał mi się zawsze trochę śmieszny, trochę bezczelny. Teraz, po wymianie redakcji, brzmi groteskowo.


3. Przejrzałem dwa numery dwutygodnika „W Sieci”; redaktor naczelny: Jacek Karnowski; reszta redakcji chwilowo utajniona. Nadtytuł w numerze pierwszym: „Nowe pismo dla ciekawych” (dlaczego taki nieśmiały?); w drugim – „Odważne pismo dla ciekawych” (to już bliższe stylu niepokornych). Pierwszy numer powstał przed zmianami w „Uważam Rze”; jego wydanie dostarczyło Grzegorzowi Hajdarowiczowi pretekstu do zwolnienia Pawła Lisickiego. Numer drugi powstał po przejęciu „Uważam Rze” przez nową redakcję; wkrótce zobaczymy, czy jego wydanie zaszkodziło komuś (albo pomogło).


4. Pismo Jacka Karnowskiego powstało (jak się wydaje) w wyniku tarć w pierwotnej redakcji „Uważam Rze” i miało być ostrzejszą wersją tygodnika Lisickiego. Gdyby plan się powiódł, oba pisma rozpoczęłyby nieuchronną walkę o czytelników. Kontratak Hajdarowicza unieważnił te zamierzenia i na nowo zjednoczył środowisko niepokornych autorów. Czy jest to zjednoczenie sytuacyjne, czy też trwałe – dowiemy się za jakiś czas (zwłaszcza że także Paweł Lisicki zapowiedział założenie nowego tygodnika). Na razie jego najbardziej widocznym skutkiem jest artykuł Piotra Zaremby pod tytułem „Za zmianami w »Rzeczpospolitej« i »Uważam Rze« stoi PO, partia wymęczona rządzeniem, wyjątkowo źle dziś znosząca jakąkolwiek krytykę”. Artykuł ozdobiony jest zdjęciem śmiejącego się podejrzanie i zacierającego dłonie właściciela wspomnianych w poprzednim zdaniu pism. Podpis: „Grzegorz Hajdarowicz: ofiara własnej nieudolności czy cyniczny, sterowany pionek?”. Gdybyż to ktoś znał odpowiedź na to pytanie...


5. Nie potrafię jednym spojrzeniem odróżnić winnych od niewinnych, stąd też: nie wiem, czy ktoś stoi za awanturą najpierw wokół „Rzeczpospolitej”, teraz zaś wokół „Uważam Rze”. Na tych awanturach nic nie zyskała ani Platforma, ani Grzegorz Hajdarowicz; to samo można powiedzieć o nowych redakcjach wspomnianych pism (nie mówiąc o ich czytelnikach). Kwitnie za to skłonność niepokornych autorów do mitologizowania własnych sukcesów i klęsk. Widać to w drugim numerze „W Sieci”; z pewnością: będzie to widoczne także w następnych numerach „odważnego pisma dla ciekawych”. Aż do momentu, gdy ktoś (z utajnionej na razie) redakcji poczuje potrzebę założenia jeszcze odważniejszego pisma dla jeszcze bardziej zaciekawionych.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 52-53/2012