Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Główny bohater ewangelicznej przypowieści o talentach przed wyruszeniem w drogę przekazuje swój ogromny majątek w ręce sług. Zna ich dobrze, wie, kogo na co stać. Dlatego urzędnik najbardziej uzdolniony otrzymuje sumę, na którą musiałby pracować sto lat. Najwyraźniej pan darzy swoich ludzi dużym zaufaniem, gdyż nie określa, jak mają pieniędzmi dysponować. Liczy na ich przedsiębiorczość. Po powrocie okaże się, że owszem, dwaj słudzy spisali się na medal, trzeci jednak zadaniu nie sprostał. Wiemy, że pod postacią bogatego pana ukrywa się inny Pan, ale kierujący się podobnymi zasadami. Bóg Ojciec jest głównym bohaterem tego opowiadania, a Jego majątkiem jest wszystko, cokolwiek istnieje.
Z tego Bożego bogactwa przypadł nam w udziale ten skrawek kosmosu, jakim jest Ziemia i najbliższa okolica. Natomiast cała reszta wciąż jest nieznana i z trudem poznawana. Wszystko, co wiemy o świecie, to z jednej strony bardzo mało, ale z drugiej strony ta skąpa wiedza pozwala zasadnie podejrzewać, że nasza rzeczywistość, powiedzmy: widzialna, dostępna naszym zmysłom i umysłowi, nie jest rzeczywiście jedyną i być może istnieje wiele innych światów ze sobą sprzęgniętych. Nie stawiajmy więc granic Bożej wszechmocy, czyli miłości.
Ewangeliczny bogaty człowiek, rozdając majątek sługom, liczył na ich twórczą aktywność, wierzył, że sami z siebie, w wolności, będą podejmowali decyzje, które doprowadzą do pomnożenia majątku. Bóg postępuje podobnie, nie chce przecież, jak mówi Jezus, mieć nas za niewolników, ale za dzieci, za domowników. Papież Franciszek mówi, że „życie moralne i religijne nie może ograniczać się do lękliwego i wymuszonego posłuszeństwa”. Są jednak ludzie, którzy starają się spełniać przykazania właśnie w taki sposób – Jezus zaś daje do zrozumienia, że nasze postępowanie nie może bazować na takiej formie strachliwej dyscypliny, ale jego regułą musi być miłość.
Musi ona zmierzać równocześnie i nierozłącznie ku Bogu oraz ku bliźniemu, i to jest druga zasada. To jedna z głównych nowości w nauczaniu Jezusa, która uzmysławia nam, że nie jest prawdziwą miłością Boga to, co nie wyraża się w miłowaniu bliźniego; i podobnie nie jest prawdziwą miłością bliźniego to, co nie czerpie z relacji z Bogiem. To znaczy, że przed Bogiem liczy się wierność, a mniej zysk. Dwaj słudzy otrzymują tę samą nagrodę bez względu na wielkość zysku, jaki zdobyli. Chodzi nie tylko o zachowanie przykazań, o przynoszenie owoców, ale przede wszystkim o postawę wobec otrzymanego kapitału. Dla Boga nie jesteśmy siłą roboczą, ani tylko zaufanymi współpracownikami, ale „współstwórcami” Wszechświata, wspólnego domu, gdzie Bóg będzie „wszystkim we wszystkich”. ©