Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ludowa rewolucja, wojskowy przewrót i walka o władzę wśród członków junty: takie trzy wydarzenia mieszkańcy 18-milionowego Burkina Faso w Afryce Zachodniej musieli przeżywać naraz, w ciągu zaledwie tygodnia. Najpierw pod naciskiem ulicy z kraju musiał uciekać prezydent – po tym, jak obywatelom nie spodobał się jego pomysł przedłużenia sobie kadencji (na zdjęciu: demonstranci w opanowanym studiu telewizyjnym). Potem miejsce prezydenta zajął jeden z generałów. Następnie władzy pozbawił go inny wojskowy. Mieszkańcy stolicy, którym wojsko „ukradło” rewolucję, znów wyszli na ulicę. Burkińskie wydarzenia ilustrują szerszy problem: coraz mniejszą ochotę afrykańskich głów państw na żegnanie się ze stanowiskami po upływie dozwolonych prawem kadencji. Dobra wiadomość jest taka, że obywatele i parlamenty coraz częściej się temu sprzeciwiają. W 2012 r. trzeciej kadencji pozbawiono prezydenta Senegalu; tak samo uczynił kilka miesięcy temu parlament Burundi. Podobny sprawdzian czeka wkrótce Rwandę, Dżibuti i Benin, których prezydenci myślą o korzystnych dla siebie zmianach w konstytucjach.