Niemiecka Droga Synodalna: Watykan się krzywi

Podczas niemieckiej Drogi Synodalnej świeccy uczyli się sięgać po swoje prawa, biskupi – z bólem rezygnować z przywilejów.

20.03.2023

Czyta się kilka minut

Plenerowe nabożeństwo błogosławienia par tej samej płci oraz osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach. Kościół Zmartwychwstania Chrystusa w Kolonii. Niemcy, 9 maja 2021 r. / SASCHA STEINBACH / EPA / PAP
Plenerowe nabożeństwo błogosławienia par tej samej płci oraz osób rozwiedzionych żyjących w nowych związkach. Kościół Zmartwychwstania Chrystusa w Kolonii. Niemcy, 9 maja 2021 r. / SASCHA STEINBACH / EPA / PAP

Młody człowiek z poważną twarzą zwraca się do przedstawiciela Watykanu. „Chciałbym, żeby nas Ksiądz uważnie posłuchał i przekonał się, że nasze teksty poruszają się wewnątrz prawa kościelnego. (...) A to znaczy, że problem, który wy, w Watykanie, robicie z tych tekstów, wcale nie istnieje. Ale jeszcze ważniejsze jest, żeby Ksiądz wreszcie spojrzał na ludzi. Na ludzi, którzy ucierpieli z powodu przemocy w Kościele. Przemoc jest warunkowana systemowo, to zostało wykazane naukowo, i chciałbym, żeby Watykan i Ksiądz wreszcie przyjęli to do wiadomości i wtedy również zrozumiecie, że potrzeba nam pilnych reform”. Tak na rozpoczęcie piątego, ostatniego już zebrania plenarnego niemieckiej Drogi Synodalnej zwrócił się do nuncjusza papieskiego w Niemczech abp. Nikoli Eterovicia przedstawiciel Związku Niemieckiej Młodzieży Katolickiej (BDKJ), Gregor Podschun.

Już na poprzednich zebraniach plenarnych wskazywał, że Watykan używa szkodliwego języka w odniesieniu do Drogi Synodalnej – np. krytykując jej demokratyczny ustrój, oskarża ją o „protestantyzację”. Podschun przepraszał braci ewangelików za nieekumeniczny język Stolicy Apostolskiej sugerujący, że zbliżanie się do rozwiązań protestanckich jest ujmą. Jego słowa pokazują napięcie, które przez trzy lata narastało między Watykanem a Kościołem w Niemczech.

Watykan się krzywi

Na początku roku obserwowaliśmy nową odsłonę tego napięcia, gdy w odpowiedzi na wątpliwość kilku niemieckich biskupów Watykan wypowiedział się nieprzychylnie wobec planowanego przez Drogę Synodalną powołania rady synodalnej – ciała złożonego z reprezentantów różnych środowisk kościelnych, również świeckich. Miałaby ona wypracowywać decyzje dotyczące przyszłości Kościoła niemieckiego wspólnie z biskupami. Rada ma powstać do 2026 r. Na razie jej zarys jest bardzo ogólny: wiadomo, że miałaby uczestniczyć w procesach decyzyjnych, a biskupi na mocy własnego zobowiązania mieliby brać jej opinię pod uwagę.

Nie jest jasne, jak miałoby się to nowe ciało sytuować w obecnym porządku prawnym: jego przygotowaniem zajmie się Komisja Synodalna, złożona z 27 członków zgłoszonych przez Centralny Komitet Katolików Niemieckich (ZdK), 27 z ramienia Konferencji Episkopatu Niemiec oraz 20 wybranych w głosowaniu podczas ostatniego spotkania we Frankfurcie.

Komisja będzie również kontynuowała prace nad dokumentami, które zostały przygotowane przez komisje Drogi Synodalnej, ale nie zdążyły przejść całego procesu dwóch czytań i w związku z tym nie zostały uchwalone – o zapobieganiu przemocy wobec kobiet oraz o wprowadzeniu synodalności do codziennej praktyki kościelnej.

Wpływ tego rzymskiego napomnienia był odczuwalny na ostatnim zebraniu plenarnym Drogi i podczas jego przygotowywania. Biskupi zaproponowali zmiany w dokumencie „Wspólne debatowanie i decydowanie” już po przepisowym czasie, co wprowadziło kolejne napięcia wśród uczestników Drogi i przesunęło tekst do późniejszej redakcji. Również przyjęte teksty przeszły w wersji łagodniejszej niż pierwotnie. Siostra Katharina Ganz, przełożona generalna franciszkanek z Oberzell, tak to podsumowała: „Biskupi, to jest moje wrażenie, stali się z powodu interwencji z Rzymu trochę strachliwi, dyplomatyczni. (...) Koniec końców dyskusja nad tekstami oddaje dylemat, który mamy stale w Kościele: to biskupi decydują o akceptacji tego, co metodologicznie i pod względem treści tu powstaje. I my, świeccy, bierzemy w tym udział: zagłosowaliśmy za przyjęciem tekstu »Przepowiadanie Ewangelii przez kobiety w słowach i sakramentach«, mimo że ważne tematy z niego wyleciały, jak choćby namaszczenie chorych czy spowiadanie przez świeckich – to wszystko już było w historii Kościoła. To wszystko zostało wyjęte, bo biskupi boją się, że spowodowałoby to rozmycie rozumienia kapłaństwa”.

Rzym od początku się od Drogi Synodalnej dystansował. Franciszek kilkakrotnie podkreślał, że synodalność nie ma w sobie nic z demokracji. Ostatnio, w styczniu, w rozmowie z Associated Press Franciszek wyraził zaniepokojenie, że niemiecka „tak zwana droga synodalna” została „stworzona przez elity”, a nie przez cały lud Boży, oraz że zmierza w kierunku ideologizacji.

Wyjątkowość Drogi

Wraz z piątym zebraniem plenarnym 11 marca Droga Synodalna, bezprecedensowy proces rewizji systemu władzy w Kościele katolickim i mechanizmów wykluczenia, w którym po równo wzięli udział świeccy i duchowni, dobiegła końca. Z konkretnych rozwiązań przyjętych końcowo przez zgromadzenie mało kto jest chyba zadowolony – zachowawcza część Kościoła niemieckiego oraz wielu zagranicznych obserwatorów wieszczy schizmę i zarzuca Drodze zanegowanie nauki katolickiej. Kręgi postępowe narzekają, że nie udało się wypracować wyraźnej zmiany, która obligowałaby biskupów. Ale w bilansie nie to jest najważniejsze. Droga otworzyła publiczną debatę na wiele tematów, które dotychczas były tabu w Kościele, nade wszystko zaś dokonała ważnej zmiany paradygmatu myślenia o kościelnym nauczaniu – kondycja osób skrzywdzonych, ale także dyskryminowanych oraz tych, którym odmawia się realizacji swojego powołania, staje w centrum jako papierek lakmusowy tego, czy system i doktryna są wierne Ewangelii.

Takie było też pierwotne zadanie Drogi – wspólnej inicjatywy ZdK i episkopatu w reakcji na raport o przemocy seksualnej względem nieletnich, przeprowadzony w latach 2014-2017, zwany powszechnie „MHG-Studie”, od pierwszych liter miast, których uniwersytety go przygotowały (Mannheim, Heidelberg, Gießen). To niezależne naukowe badanie pokazywało nie tylko skalę przemocy oraz jej ukrywania, ale także strukturalne czynniki, które ją powodują i ułatwiają. Stąd główne zadanie Drogi: zaproponowanie takich zmian w strukturze i nauczaniu kościelnym, które zatrzymałyby dziejącą się w Kościele przemoc. Droga Synodalna składała się z uczestników spotykających się co pół roku na zebraniach plenarnych oraz z czterech komisji, które przygotowywały teksty odnoszące się do czterech kluczowych dziedzin, w których zmiany są konieczne: władza, kształt kapłaństwa, dopuszczenie kobiet do urzędów kościelnych oraz etyka seksualna.

„Nasze wyrzuty sumienia, świeckich i duchownych, muszą wykraczać daleko poza przemoc seksualną: musimy wyznać, że przez wieki zdradzaliśmy Jezusa, że wypaczyliśmy Jego nauczanie. Musimy nauczyć się korzystać z naszego sumienia i to bez względu na cenę, jaką przyjdzie nam za to zapłacić” – deklaruje na stronie internetowej Drogi Daniel Noa, prawnik i teolog pracujący z ofiarami przemocy w Kościele.

To postawienie skrzywdzonych w centrum debaty kościelnej, niezależnie od tego, jak wiele kosztowałoby przemeblowanie katolickiej nauki i praktyki, jest nie tylko najcenniejszą lekcją Drogi Synodalnej, ale i kluczową różnicą między niemieckim procesem a globalnym synodem ogłoszonym przez Franciszka. W tym ostatnim, jak dotąd, zbierane są przeróżne kwestie, którymi żyją katolicy na całym świecie – na razie chodzi o słuchanie, wcale nie jest pewne, że te zebrane doświadczenia będą prowadzić do podważenia jakichkolwiek rozwiązań doktrynalnych czy systemowych.

Tymczasem synod niemiecki od początku startował z pewnikiem: we wspomnianych czterech dziedzinach na pewno potrzebujemy natychmiastowych zmian, stawką jest krzywda ludzka. Ta różnica podejścia nie jest błaha: gotowość do podania w wątpliwość kościelnego nauczania w obliczu doświadczenia przemocy nie jest oczywista i jest historycznym krokiem, który Kościół niemiecki zdecydował się uczynić. W tym należy upatrywać przyczyn coraz gorzej skrywanej niechęci Rzymu, ale i wielu Kościołów lokalnych do niemieckiej Drogi.

Rewolucyjne propozycje

Tego rozdźwięku między Watykanem a Niemcami na pewno nie pomogą zniwelować uchwalone teksty. Dwa z nich, przygotowane przez komisję „Życie w udanych związkach”, dotykają tematów wrażliwych w debacie katolickiej – i dochodzą do wniosków, które w wielu kontekstach kościelnych są nie do pomyślenia.

„Błogosławieństwo dla par, które się kochają” to krótki dokument wzywający biskupów do oficjalnego dopuszczenia w swoich diecezjach celebracji błogosławieństwa dla par, które o to proszą, a z różnych powodów nie mogą przystąpić do sakramentu małżeństwa. Chodzi więc głównie o pary tej samej płci oraz osoby rozwiedzione żyjące w nowych związkach. Zaleca się również odgórne przygotowanie wytycznych liturgicznych dla takich błogosławieństw oraz formację dla osób, które miałyby ich udzielać: księży lub świeckich specjalnie do tego posłanych przez biskupów.

„Postępowanie wobec różnorodności płci” wzywa natomiast Kościół powszechny do zweryfikowania w świetle współczesnych badań dotychczasowej antropologii płci i jej biblijnej legitymizacji, do poszanowania integralności cielesnej osób interseksualnych oraz do zaprzestania poniżania osób transseksualnych i interseksualnych, zwłaszcza poprzez przypisywanie im „ideologii gender”. „Powielając takie stanowiska, instytucje katolickie, odpowiedzialne osoby w Kościele i politycy katoliccy czynią się współodpowiedzialnymi za trwające wykluczenie i prześladowanie osób, które nie odpowiadają powszechnym wyobrażeniom o normalności płciowej” – czytamy.

O ile te dwa teksty szczegółowe idą daleko w swoich propozycjach, o tyle pozostałe mocno zostały utemperowane. Zamiast konkretnych postulatów przedstawiają delikatne prośby do papieża o przemyślenie takich kwestii jak możliwość diakonatu kobiet czy obowiązkowość celibatu dla księży. „Delikatniej już nie można” – komentują niemieckie gazety. Choć w odbiorze innych Kościołów lokalnych nawet te zmiany, dla Niemców delikatne, mogą być szokujące. Dokument „Przepowiadanie Ewangelii przez świeckich w słowach i sakramentach” postuluje dopuszczanie kobiet do głoszenia kazań, co de facto było już praktyką w niejednym niemieckim kościele.

▪ ▪ ▪

Podczas ostatniego zebrania plenarnego odbyło się także pierwsze czytanie tekstu „Środki zapobiegające przemocy wobec kobiet w Kościele” przygotowanego przez komisję „Kobiety w posługach i urzędach Kościoła”. W ramach jesiennego spotkania tekst ten spadł z wokandy, wobec czego zabrakło czasu na drugie czytanie i uchwalenie go. O ile „MHG-Studie”, raport, który dał początek Drodze, dotyczył przemocy ­seksualnej wobec dzieci i młodzieży, o tyle dziś zauważana jest również przemoc duchowa, a wśród ofiar dostrzega się także dorosłych – w sposób szczególny kobiety.

Konieczność przygotowania takiego tekstu wcale nie była zresztą oczywista już podczas dyskusji w komisji argumentowano, że problem przemocy seksualnej, której doświadczają kobiety w Kościele, nie ma związku z ich obecnością na urzędach. Fakt, że udało się ten opór przełamać i doprowadzić chociaż do pierwszego czytania, jest znaczący – zagrożenie przemocą potraktowane zostało jako istotne doświadczenie kobiet w obecnym systemie kościelnym i częściowo jako konsekwencja dyskursu kościelnego.

Poza osiągnięciem, jaki stanowi ten dokument, kobiety są dziś prawdopodobnie najbardziej zawiedzioną grupą wśród uczestników i kibiców Drogi. Katoliczki zrzeszone w kobiecych organizacjach, które mnóstwo pracy włożyły w przygotowywanie debaty synodalnej, po kolei na różnych etapach musiały rezygnować z co konkretniejszych propozycji. Żeby nie drażnić Kościoła powszechnego, żeby biskupi zgodzili się zagłosować za dokumentem, żeby Watykan nie patrzył krzywo – powodów (auto)cenzury było dużo.

Ale i w tym gorzkim bilansie jest druga wielka lekcja Drogi Synodalnej: wspólne decydowanie o kształcie Kościoła to sztuka, w której nie jesteśmy wyćwiczeni, i system, który musimy dopiero zbudować. Świeccy będą uczyć się sięgać po swoje prawa i przejmować odpowiedzialność, biskupi – z bólem rezygnować z przywilejów i przyzwyczajać się do tego, że muszą zdawać sprawę ze swojego urzędu (przypomnijmy np., że na jesiennym zgromadzeniu świeccy wymusili na biskupach jawność głosowań nad dokumentami). Eksperyment niemiecki pokazuje jeden z możliwych scenariuszy, jak taki pierwszy krok ku nowemu kształtowaniu Kościoła może wyglądać.

Wynik eksperymentu: na tym etapie, jeśli uczestnicy Drogi Synodalnej coś poczytują za sukces, to sam fakt wspólnego dotrwania do końca. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 13/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Cena przetrwania