Niemcy w trudnej sytuacji

23.02.2003

Czyta się kilka minut

Postawa Niemiec wobec wojny z Irakiem jest powszechnie znana. Nie mam zamiaru jej oceniać, uczyni to historia. Jest jednak godne zastanowienia, że Niemcy (czy raczej rząd niemiecki) zajmują takie stanowisko już teraz - pod przymusem logiki zachowań, zapoczątkowanych w trakcie kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi jesienią ubiegłego roku.

Już wtedy kanclerz Schroder posunął się zbyt daleko jak na dostępną wiedzę i rozsądek. Z ust kanclerza oraz jego współpracowników padały deklaracje, że Niemcy nigdy nie wezmą czynnego udziału w wojnie przeciwko Irakowi. Polityk nie powinien tak postępować, bo nie jest wróżką i nie może przewidzieć przyszłości. Jednak kanclerz Niemiec złożył takie obietnice i teraz trudno byłoby mu się z nich wycofać, zważywszy na kształt rządzącej koalicji. Innymi słowy, kanclerz Niemiec stał się więźniem rozpętanej przez siebie (na użytek wewnętrznej polityki) histerii i nie ma już swobody wyboru.

Nie należy sześćdziesiąt lat po wojnie ciągle używać straszaka niemieckiego. Jednak Niemcy zawsze będą krajem szczególnej troski. Powstanie wspólnoty europejskiej (a także wspólnoty atlantyckiej) w kilka lat po wojnie i jej dalszy rozwój miały przecież na celu nie tylko względy ekonomiczne, ale także polityczne, a jednym z najważniejszych było zapewnienie, że Niemcy będą nie tylko państwem pokojowym, ale także lojalnym i wiarygodnym członkiem wspólnoty zachodniej, w tym przede wszystkim NATO. Dlatego też budzi niepokój sytuacja, kiedy kanclerz Niemiec nie jest w swoim politycznym po stępowaniu wolnym człowiekiem, lecz więźniem sytuacji wewnętrznej.

We wszystkich krajach rząd podejmując tak zasadnicze decyzje, jak przystąpienie do koalicji wojennej, musi się liczyć z opinią własnego społeczeństwa, a także z tym, że w przypadku niepomyślnego przebiegu wojny może stracić władzę. Jednak w przypadku Niemiec rząd straciłby władzę przed ewentualnym przystąpieniem do wojny, a więc jest pozbawiony swobody manewru. Działanie tego rządu nie jest obecnie rozmyślne w dosłownym rozumieniu tego słowa, ale postępuje on tak, a nie inaczej, bo sam siebie wpędził w sytuację przymusową.

Zostawmy wszelako Niemcy i zastanówmy się nad tym, czy w krajach demokratycznych wolno i należy doprowadzać do sytuacji, kiedy to władza wykonawcza sama siebie wplątuje w sytuacje bez wyjścia? Naturalnie przypadek Niemiec nie jest pierwszy w dziejach. Jednak wszystkie inne znane mi przypadki miały znacznie bardziej złowrogi charakter. Wśród rządów, które doprowadziły do wybuchu I wojny światowej, były także rządy demokratyczne, które tak się rozpędziły z propagandą prowo-jenną i propagandą nienawiści, że już nie mogły się z tej absurdalnej wojny wycofać.

Innymi słowy, demokratyczny rząd nie może i nie powinien znaleźć się w takiej sytuacji, kiedy to jego decyzje są powodowane przez logikę emocji lub logikę niepotrzebnych i przedwczesnych obietnic. Demokratyczny rząd musi być niesłychanie ostrożny, kiedy prowadząc kampanię wyborczą podejmuje problemy międzynarodowe. Wszystkie konkrety są tu zbędne, bo elastyczność i możliwość podejmowania kompromisowych decyzji stanowią o sensie demokracji.

Przypadek Niemiec potraktujmy na razie jako ostrzeżenie przed stosowaniem pewnych metod w kampaniach wyborczych -co jest ważne w Polsce przed referendum europejskim - i przed politykami, którzy dla odniesienia zwycięstwa gotowi są stosować wszystkie możliwe sposoby, wszystkie obietnice, nie bacząc na to, że przyszłość jest nam wszystkim nieznana.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 8/2003