Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
By uwrażliwić wiernych na ten problem, a także by charyzmat zakonny “cieszył się szczególnym zrozumieniem i szacunkiem", Komisja Episkopatu ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego opublikowała list pasterski “o radzie i ślubie czystości" (w następnych latach pojawią się listy poświęcone kolejnym radom ewangelicznym: ubóstwa i posłuszeństwa). Praktykowana przez zakonników “czystość jest pozytywną prowokacją wobec dzisiejszej hedonistycznej kultury" - napisał bp Andrzej Dzięga, przewodniczący Komisji.
Uwagę osób żyjących w małżeństwie, słuchających przed tygodniem tego listu w kościołach, mogła jednak uderzyć pewna niekonsekwencja. Choć w dokumencie wspomina się o czystości właściwej różnym stanom życia (małżeństwu, życiu samotnemu, wdowieństwu) oraz mówi się o “wielu dobrych drogach i charyzmatach", to jednak czystość praktykowana przez osoby konsekrowane jest wielokrotnie określana jako “pełna", “doskonała". Jeżeli czystość zakonna jest pełna i doskonała, to z konieczności czystość praktykowana przez wierzących małżonków musi być niepełna i niedoskonała. Zapytajmy, co tę niepełność i niedoskonałość powoduje - współżycie płciowe? Czy używanie języka, którego konsekwencje - w sposób niezamierzony, ale nieuchronny - godzą w wartość małżeństwa, jest najbardziej odpowiednim sposobem dowartościowywania życia zakonnego?
W liście czytamy, że wybór drogi rad ewangelicznych “pociąga za sobą absolutne oddanie się Bogu »niepodzielnym sercem« (por. 1 Kor 7,34) i coraz to dokładniejsze upodobnienie się do Chrystusa ukrzyżowanego. Ślub czystości jest więc wyrazem najgłębszej, wyłącznej i całkowitej miłości człowieka do Boga. Jest też odpowiedzią na wezwanie Boga, aby Go miłować »z całego swego serca, z całej duszy swojej i ze wszystkich swoich sił« (Pwt 6,5)". To zestawienie obok siebie “charakterystycznej" dla życia zakonnego “niepodzielności serca" i realizacji przykazania miłowania Boga “z całego serca" jest dla małżonków bolesne. Trudno uwolnić się od sugestii, że sam stan życia w małżeństwie uniemożliwia wypełnianie do końca najważniejszego przykazania - wszak małżonkowie mają serce z konieczności “podzielone".
A przecież można spojrzeć na oba charyzmaty inaczej - ukazując ich rzeczywiste wzajemne dopełnianie się. Jeżeli rezygnacja z małżeństwa i wstrzemięźliwość seksualna jest możliwa i nie “szkodzi" człowiekowi, a dowodem na to jest wiele wspaniałych zakonnic i zakonników, to fakt ten ukazuje, że seksualnością nie rządzi jakaś biologiczna konieczność - fatum. Ma to ważne konsekwencje dla małżeństwa - małżonkowie nie są przecież ulepieni z innej, gorszej gliny. Można powiedzieć, że ta sama czystość (wolność od przymusu i relacja z Bogiem), choć inaczej realizowana, jest możliwa w małżeństwie. Wierzące i kochające się małżeństwo jest “empirycznym dowodem" na to, że miłość do Boga i miłość do drugiego człowieka się nie wykluczają, przeciwnie - przywołują się i budują wzajemnie.