Niech nas zobaczą

Prawie 70 lat po wojnie Polacy ratujący Żydów stają się ważnym elementem polityki historycznej. Wciągani na sztandary, choć w tym, co robili, byli przeraźliwie samotni.

18.11.2013

Czyta się kilka minut

W Warszawie szykują się dwa pomniki, w Toruniu kaplica, a papież poświęcił kamień węgielny pod Muzeum Pamięci Polaków Ratujących Życie Żydów na Podkarpaciu im. Rodziny Ulmów, budowane w Markowej. Inicjatywy upamiętnienia Sprawiedliwych się mnożą, a dyskusja wokół nich robi się coraz głośniejsza.

GĘSTO PRZED MUZEUM

Przypomnijmy: niedługo przed otwarciem Muzeum Historii Żydów Polskich i 70. rocznicą Powstania w Getcie Warszawskim, w kwietniu br. prof. Barbara Engelking ujawniła, że władze RP zamierzają tego dnia ogłosić budowę pomnika Sprawiedliwych obok muzeum. Zauważała, że ten niewielki fragment Warszawy symbolicznie „należy do Żydów” i nie wolno go zawłaszczać, zaś dzień jest niefortunny, bo także poświęcony pamięci o Żydach i nie powinno się w jego trakcie natarczywie przypominać: „a myśmy pomagali”. W dalszej dyskusji badacze związani z Centrum Badań nad Zagładą Żydów zastrzegali, że choć sama idea budowy pomnika jest słuszna, to miejsce jest nieodpowiednie: obawiali się, że w sercu getta stanie pomnik triumfu narodowego zadowolenia. Z kolei Rafał Szymczak i Agnieszka Graff, potomkowie ocalonych, apelowali: „jako ludzie, którzy Sprawiedliwym zawdzięczają życie, nie godzimy się na upolitycznienie i instrumentalizację pamięci o Nich”.

Już w 1988 r. w pobliżu obecnego Muzeum posadzono dąb – Drzewo Wspólnej Pamięci Polaków i Żydów, upamiętniające pomordowanych i ratujących. W 1995 r. nieopodal stanął kamień upamiętniający „Żegotę” (Radę Pomocy Żydom przy Delegacie Rządu). W tym roku nastąpił ciąg dalszy: o nazwanie ulicy Warszawy imieniem Wallenberga zwrócili się do władz miasta ambasadorowie Izraela, Szwecji i Węgier, a Biuro Geodezji zaproponowało alejkę oddzielającą Muzeum od skweru. Pomysł zaakceptowała Komisja Nazewnictwa Miejskiego, ale radni Śródmieścia go odrzucili, argumentując, że skwer powinien upamiętnić osobę, która zasłużyła się w historii Polski. Wskazano Irenę Sendlerową (rzecz jasna radnym nie przyszedł na myśl żaden zasłużony Żyd, choć alejka znajduje się przed muzeum opowiadającym o tysiącletniej obecności Żydów w Polsce) i 15 maja prezydent RP i prezydent Warszawy nadali imię ikony Sprawiedliwych 22-metrowej uliczce.

Niedługo potem, 11 czerwca Hanna Gronkiewicz-Waltz odsłoniła przy jednej z alejek przed muzeum ławeczkę Jana Karskiego. Ławeczka jest grająca: po naciśnięciu guzika opowiada głosem kuriera jego historię. Słychać słabo, bo głośniczki skierowane są na trawnik.

TŁOCZNO PRZED KOŚCIOŁEM

Podczas dyskusji na temat pomnika inicjowanego przez władze państwowe zauważano, że przecież to będzie już drugi taki pomnik w Warszawie. Rzeczywiście, w październiku 2011 r. Rada Miasta przyjęła uchwałę o budowie pomnika Polaków Ratujących Żydów na pl. Grzybowskim. Polaków Ratujących Żydów, a nie Sprawiedliwych, bo pomnik ma być oparty na polskiej narracji o II wojnie światowej.

 – Udzielanie pomocy Żydom oznaczało stawianie oporu, uzupełnimy więc naszą wiedzę na temat Polski Walczącej – podkreśla w rozmowie z „Tygodnikiem” prof. Jan Żaryn, szef komisji historycznej Komitetu dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów. Komisja, którą kieruje profesor, zbiera nazwiska osób ratujących, ale uwzględnia też instytucje państwowe i kościelne. Są na niej Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata jerozolimskiego instytutu Yad Vashem, postaci z tworzonego przez IPN Indeksu represjonowanych za udzielanie pomocy Żydom, a także zakony żeńskie udzielające pomocy. Są osoby z listy Ewy Siemaszko, zawierającej nazwiska Polaków zamordowanych wraz z przechowywanymi Żydami przez ukraińskich nacjonalistów, i z listy tworzonej przez historyczkę teatru Janinę Herę na podstawie tzw. sierpniówek (akt powojennych procesów z paragrafu o kolaborację z okupantem). Do tego dochodzi 800 relacji zgromadzonych przez komitet i zdeponowanych w Archiwum Akt Nowych oraz tworzona przez ks. Pawła Rytel-Adrianika lista kapłanów.

Pozostaje oczywiście pytanie, jak scalić i zweryfikować wszystkie te listy oraz według jakich kryteriów definiowana jest pomoc. Czy będą umieli dokonać tego członkowie komisji, pracujący społecznie i mający różne kompetencje? Jan Żaryn deklaruje, że na potrzeby powstania pomnika można zweryfikować listę 10 tys. nazwisk. Tyle, według szacunków architekta Czesława Bieleckiego (również członka komitetu), powinno się zmieścić na długim na 80 metrów a wysokim na 3 metry murze, który ma być jego podstawą.

Prof. Żaryna nie zniechęca to, że część nazwisk może się nie zmieścić. Teraz najważniejsze, by pomnik powstał, potem może listę da się jakoś uzupełnić. Z samego pomysłu umieszczenia nazwisk nie chce rezygnować, bo – jak mówi – „imienna lista jest w stanie porazić”.

Koszt pomnika szacowany jest na 2 mln zł, które wyłoży stołeczny ratusz i Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Ma składać się z instalacji w przylegającej do kościoła Wszystkich Świętych arkadzie Marconiego, pomnika na skwerze wzdłuż wschodniej ściany świątyni, i ścieżki edukacyjnej w jej podziemiach. „Tygodnikowi” nie udało się ustalić, czy konserwator zabytków zgodził się, by obudować zabytkowy kościół 80-metrowym murem.

LISTA W ETERZE

Listę nazwisk kompletuje też Radio Maryja. Nazwiska Polaków, którzy zginęli w obronie Żydów, mają zostać umieszczone w dolnej kaplicy budowanej w Toruniu świątyni-wotum. O. Rydzyk osobiście namawia do kontaktowania się z ks. Pawłem Rytel-Adrianikiem i przekazywania mu nazwisk. Dziękując za pomoc Radia Maryja, ks. Rytel-Adrianik pisał, że odebrano już 10 tys. połączeń telefonicznych, a zebrane dane dotyczą 12 tys. Polaków narażających życie pomagając Żydom. „Słuchacze przekazali informacje na temat tysięcy osób, o których nic wcześniej nie było publikowane. To oznacza, że gdyby nie apel w Radiu Maryja, to nikt nie dowiedziałby się o tych bohaterskich Polakach” – dziękował ks. Rytel-Adrianik.

Definicja pomagających, których lista po naukowej weryfikacji ma trafić do kaplicy, jest szeroka – obejmuje choćby podanie kromki chleba, bo za to też groziła śmierć. Jak zweryfikować naukowo, czy ktoś podał kromkę, nie wiadomo. Opisując swoje badania w „Naszym Dzienniku”, ks. Rytel-Adrianik podsumowuje: „Kwerenda przeprowadzona w archiwach w Polsce, USA, Izraelu, na Białorusi, na Litwie i w Niemczech pokazuje, że pomoc Żydom przez duchowieństwo katolickie w Polsce była zjawiskiem powszechnym”.

W jakość obu list wątpi dr Dariusz Libionka z Centrum Badań nad Zagładą Żydów, który śledzi publikacje ks. Rytel-Adrianika, a dla rocznika „Zagłada Żydów” recenzował jego książkę „Dam im Imię na Wieki”, napisaną wraz z Edwardem Kopówką.

– Widzę u niego powtórki z innych, często wątpliwej jakości publikacji, przytaczane zupełnie bezkrytycznie – mówi zirytowany. – Naciągane liczby. Wszystko nieosadzone w kontekście źródłowym. Brak metody. A przecież krytyki źródeł historycznych uczą na pierwszym roku.

DWA CZY JEDEN

Przeciwko budowie pomnika na pl. Grzybowskim zbierane są podpisy pod listem do Rady Pamięci Walk i Męczeństwa oraz do prezydent Warszawy. Pismo wyraża zastrzeżenia osób, które ocalały z Zagłady, oraz ratujących, a także ich dzieci i wnuków. Nie są przeciwni pomnikowi jako takiemu, ale boją się konfliktów wokół listy nazwisk oraz tego, że będzie manifestacją polityki historycznej. „Chcemy, żeby to był nasz pomnik. Prosimy, uszanujcie to” – apelują. Rafał Szymczak, inicjator listu, tłumaczy, że podpisy celowo zbierane są na papierze, a list sformułowany tak, że tylko konkretna grupa osób może się pod nim podpisać. Spodziewa się ok. 40 podpisów. Nie chodzi o ilość: można było zebrać w internecie kilka tysięcy, ale taki apel miałby mniejszą siłę.

Mamy także koncepcję Międzynarodowego Żydowskiego Komitetu Budowy Pomnika Wdzięczności „Ratującym–Ocaleni”. Z nią spierać się najtrudniej, skoro sami Żydzi chcą budować pomnik ratującym. W komitecie są nazwiska głównych darczyńców Muzeum Historii Żydów Polskich, 15 listopada na konferencji Komitetu wystąpił również związany z muzeum Waldemar Dąbrowski. Członek Komitetu Konstanty Gebert zauważa, że pomnik wyrażający wdzięczność nie powinien być planowany i finansowany przez rząd czy urząd miasta. Zygmunt Rolat i Wiktor Markowicz, główni inicjatorzy, przyznają, że to spóźniona inicjatywa.

– Powinniśmy go byli zbudować wiele lat temu. Drzewka w Yad Vashem są takie same, ale waga ryzyka w Polsce była zupełnie inna – podkreśla Rolat, sam uratowany z getta w Częstochowie.

Konkurs na projekt zostanie ogłoszony wkrótce, jego ramy nie są jeszcze określone, ale z tego, co mówią członkowie Komitetu, raczej nie będzie listą nazwisk. Ma bowiem, jak podkreślają, być pomnikiem wszystkich, którzy w najmniejszym stopniu pomagali Żydom. I ma stanąć koło Muzeum Historii Żydów Polskich. Jak tłumaczy Waldemar Dąbrowski, będzie to dopełnienie osi równowagi moralnej, na którą złoży się pomnik bohaterów getta, muzeum oraz planowany pomnik ratujących.

Zygmunt Rolat mówi wprost: – Jeśli pomnik powstanie gdziekolwiek indziej, zobaczy go dużo mniej młodych ludzi, którzy przecież wkrótce setkami tysięcy będą odwiedzać nowe muzeum.

***

Jak to się dzieje, że jesteśmy bliscy wybudowania dwóch pomników upamiętniających to samo? Oba projekty dzieli półgodzinny spacer, ale też sposób patrzenia na historię. Łączy to, że oba znajdą się na trasach żydowskich wycieczek: żeby ich nikt nie przeoczył. Żydowski pomnik, budowany z inicjatywy ocalonych, zbudujemy w dawnym getcie. Drugi, polski, postawimy przy kościele.

 Prof. Jan Żaryn pytany o możliwość połączenia wysiłków mówi wprost: to są dwie historie, wychodzimy z zupełnie innych doświadczeń. Konstanty Gebert dodaje: – Im więcej, tym lepiej. Cieszyłbym się, gdyby powstała moda na upamiętnianie Sprawiedliwych.

Oficjalnie nikt nie przyzna, że pomniki są wobec siebie polemiczne. Nikt też nie mówi głośno, że pomnik powinien być jeden: postawiony przez państwo polskie ze środków publicznych pomnik Polakom ratującym Żydów. Metaforyczny, bez wykutej w kamieniu mniej lub bardziej umownej listy. Pomnik odwagi cywilnej obywateli ratujących innych prześladowanych obywateli. Pomnik, przy którym hołd ratującym będą mogli złożyć i prof. Żaryn, i Zygmunt Rolat. W którym zmieszczą się ci z list Żaryna, Radia Maryja, Yad Vashem i ci, których rodziny wciąż obawiają się, że sąsiedzi się dowiedzą.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2013