Nie tylko emerytury

Zmiana wieku przechodzenia na emeryturę to w obliczu polskich przeobrażeń demograficznych tylko jedna z koniecznych korekt. I to wcale nie najtrudniejsza.

20.02.2012

Czyta się kilka minut

Z cyklu: "Portrety emerytów" - Ewa Krawczyk, na emeryturze od trzech lat. Pracowała w księgowości. Teraz więcej czyta, rozwiązuje więcej krzyżówek, częściej chodzi na spacery, ma więcej czasu dla rodziny. W tym roku chciałaby pojechać na Bałkany / fot. Tomasz Wiech
Z cyklu: "Portrety emerytów" - Ewa Krawczyk, na emeryturze od trzech lat. Pracowała w księgowości. Teraz więcej czyta, rozwiązuje więcej krzyżówek, częściej chodzi na spacery, ma więcej czasu dla rodziny. W tym roku chciałaby pojechać na Bałkany / fot. Tomasz Wiech

Klamka chyba zapadła. Można się spierać, czy to presja czasu zrobiła swoje, czy rząd Donalda Tuska z niemrawej pierwszej kadencji przechodzi właśnie (z nieprzymuszonej woli) do reformatorskiej ofensywy. Tak czy inaczej, determinacja, z jaką ogłaszane są rządowe zmiany dotyczące wieku przechodzenia na emeryturę, pozwala chyba na ostrożny optymizm (o tym, że zmiany są konieczne, mówią właściwie wszyscy ekonomiści; niektórzy – jak Leszek Balcerowicz – wskazują nawet na potrzebę zmian szybszych).

Jeśli zapowiedzi gabinetu Tuska przejdą w formie zaproponowanej przez rząd – dwa możliwe polityczne scenariusze to poparcie zmian przez Ruch Palikota bądź przekonanie nieprzekonanego współkoalicjanta z PSL (w tym drugim przypadku nie obędzie się zapewne bez kompromisów, czytaj: „rozwodnienia” reformy) – nowy system zacznie obowiązywać od 2013 r. Co to oznacza dla poszczególnych grup wiekowych Polaków? Dla kobiet poniżej 38. i mężczyzn poniżej 58. roku życia – że na emeryturę odejdą dopiero po osiągnięciu 67. roku życia; dla kobiet 40-letnich – że przestaną pracować po osiągnięciu wieku 66 lat; dla 50-latek – koniec pracy w wieku 63 lat. Wreszcie dla dzisiejszych emerytów, a także dla tych, którzy na emeryturę (wedle starych zasad) mają przejść w najbliższych latach – że nie zmieni się nic lub prawie nic.

Jeżeli zmiany dojdą do skutku, Polska dołączy do licznego grona państw Unii, które podobne reformy już wprowadziły bądź mają zamiar zrobić to wkrótce. W Wielkiej Brytanii wiek zakończenia aktywności zawodowej – dziś taki sam jak w Polsce – zostanie ujednolicony do poziomu 65 lat. W Holandii, Hiszpanii, Niemczech i Danii zostanie podniesiony z jednolitego 65 do 67 lat.

Warto przy okazji toczącej się debaty nie tylko rozliczać z obietnic rządzących, ale też wnikliwie przepytywać na jej okoliczność opozycję i związki zawodowe. Nie, nie chodzi o odbieranie PiS-owi, SLD czy NSZZ „Solidarność” prawa do votum separatum w sprawie wieku emerytalnego, ale domaganie się koncepcji wykraczających poza sakramentalne „nie”. Pytanie, co Jarosław Kaczyński, Leszek Miller czy Piotr Duda mieliby do zaproponowania Polakom w przypadku, gdyby doszło do proponowanego przez nich referendum – że to perspektywa właściwie nierealna, to zupełnie inna sprawa – a odpowiedź (jakkolwiek sformułowano by pytanie) okazałaby się odmowna, to chyba najlepszy test sprawdzający, czy opór przed zmianami ma podstawy merytoryczne, czy jest czczą demagogią.

***

Po co właściwie zmiany emerytalne w Polsce, w kraju, który jest jednym z najmłodszych społeczeństw UE? Gdyby do proponowanych reform przykładać perspektywę jednej parlamentarnej kadencji, można by spokojnie machnąć ręką: ani przeprowadzenie reformy nie da wiele w najbliższych latach, ani jej zaniechanie nie zrujnuje w tak krótkiej perspektywie państwowej kasy.

Tyle że to właśnie Polska będzie wedle wszelkich prognoz jednym z najszybciej starzejących się społeczeństw Europy, np. już w roku 2035 co czwarty Polak może mieć 65 lat lub więcej, a w roku 2060 – to prognoza stosunkowo świeża, o której niewiele na razie się mówi, za to robiąca chyba największe wrażenie – mediana wieku Polaków może wynieść 54 lata! W świetle tych prognoz odpowiedź na pytanie, dlaczego powinniśmy pracować dłużej, wydaje się oczywista: zachowanie obowiązujących zasad przechodzenia na emeryturę wymusi albo ograniczenie świadczeń do poziomu uniemożliwiającego godne życie na starość, albo dalsze zwiększanie dotowania ZUS z budżetu państwa.

I nie chodzi tylko – jak twierdzą niektórzy sceptycy – o mechaniczną zmianę „cyferek”. To prawda: zmiana ustawowego progu przejścia na emeryturę nie musi automatycznie oznaczać realnego zwiększenia liczby lat na rynku pracy. I dziś przecież wielu Polaków, którzy nie osiągnęli jeszcze ustawowego wieku emerytalnego, pozostaje poza nim. Tyle że część z nich to właśnie „ofiary” takich, a nie innych zasad przyznawania świadczeń (choćby istnienia przywilejów związanych z wcześniejszymi emeryturami czy niechęci pracodawców do zatrudniania osób zbliżających się do emerytury).

***

W ferworze dzisiejszej debaty warto także przypominać, że zapowiadana przez rząd zmiana to w kontekście polskich przeobrażeń demograficznych tylko jedna z koniecznych korekt. W dodatku wcale nie najtrudniejsza. I nie chodzi tylko o konieczne przekształcenia na rynku pracy, który dziś – wskazuje na to chociażby ostatni raport Instytutu Spraw Publicznych na temat wieku emerytalnego – nie posiada zbyt wielu cech sprzyjających pracy osób w starszym wieku.

W debacie na temat demografii zapominamy o ludziach, którzy za rok, 10 czy 20 lat – niezależnie od tego, jaki będzie wiekowy próg przechodzenia na emeryturę – pracować już nie będą (czy to z powodów jedynie metrykalnych, czy zdrowotnych). O ile zmiana wieku przechodzenia na emeryturę – jakkolwiek politycznie trudna i niepopularna – wymaga „tylko” determinacji rządzących, o tyle zmiany w polityce społecznej wobec starzejącego się społeczeństwa będą wymagały wielu lat.

Jak wspomóc rodzinę w jej funkcjach opiekuńczych (wobec dzieci i niesamodzielnych seniorów), by pokolenia aktywne zawodowo mogły godzić życie rodzinne z pracą? Jak dostosować instytucje opiekuńcze do zwiększającego się i zmieniającego się w szybkim tempie zapotrzebowania na tego rodzaju usługi? Jak dostosować do zmieniających się realiów służbę zdrowia – to pytania, na które odpowiadać sobie będzie musiał obecny (i każdy kolejny) rząd, i na które próbujemy odpowiedzieć na kolejnych stronach.

Jak może wyglądać Polska AD 2030 bez odpowiednio dostosowanej do demografii polityki społecznej, możemy wyobrazić sobie już dziś – spoglądając na szybciej niż przeciętnie starzejące się zakątki kraju. Choćby na „najstarszy” w Małopolsce powiat miechowski, którego mieszkańcy – w tym przedstawiciele samorządowych placówek pomocowych – opowiadają nam o starzeniu się ich społeczności, a także o tym, co z tego wynika (bądź nie wynika) dla lokalnej polityki społecznej.

***

Pesymistyczna wizja AD 2030 to wcale nie „stara” Polska. To „stara” Polska ze starym, anachronicznym, nieprzystającym do naturalnych przemian systemem pomocy społecznej; bez zróżnicowanej infrastruktury opiekuńczej, z niemądrymi zasiłkami i nieprzystosowaną do potrzeb seniorów służbą zdrowia.

Rzecz jasna ta wizja wcale nie musi się spełnić. „Zmiany demograficzne to również szansa” – przekonuje w wywiadzie dla „TP” prof. Piotr Błędowski, gerontolog. Pod warunkiem, że będziemy do nich przygotowani.

Na razie nie jesteśmy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w tematyce społecznej i edukacyjnej. Jest laureatem Nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej i – wraz z Bartkiem Dobrochem – nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Trzykrotny laureat… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2012