Nasze chęci to nie wszystko

Pomaganie innym nie jest łatwe. Dylematy, z którymi się mierzymy, nie znikają nawet po latach działalności. Co więcej: gdyby tak się działo, powinna się nam zapalać ostrzegawcza lampka.

05.09.2017

Czyta się kilka minut

„Zupa na Plantach” – akcja pomocy osobom bezdomnym, Kraków, 23 kwietnia 2017 r. / BEATA ZAWRZEL / REPORTER
„Zupa na Plantach” – akcja pomocy osobom bezdomnym, Kraków, 23 kwietnia 2017 r. / BEATA ZAWRZEL / REPORTER

Pomaganie to nie obsługa pralki. Nie sposób napisać prostej instrukcji, jak osiągnąć zamierzony cel, niczego po drodze nie niszcząc. Bo człowiek to nie mechanizm, w którym naciśnięcie odpowiedniego guzika powoduje określony efekt. Zanim zacznie się pomagać drugiemu człowiekowi, warto jednak zadać sobie pewne pytania – mając świadomość, że kiedy już zacznie się pomagać, owych pytań – i dylematów – będzie jedynie przybywać.

Oto krótki poradnik dla wszystkich, którzy chcieliby zacząć pomagać, a nie wiedzą jak.

OSZACUJ SWOJE SIŁY. Ktoś, kto chce pomagać innym, ma już za sobą pierwszy, ważny krok. Odnalazł w sobie odrobinę wrażliwości, poczucia sprawiedliwości lub solidarności potrzebną, by coś zrobić. Teraz musi się zastanowić nad tym, komu chce pomagać. Krzywdy wokół nas jest wystarczająco dużo. Wyboru można dokonać na podstawie rozmaitych kryteriów – przypadku, zainteresowań, wyjątkowej potrzeby, w jakiej znajduje się dana grupa osób, własnych możliwości. Warto przy tym pamiętać, że wybór ten nie jest bez znaczenia – zarówno pod względem moralnym, jak i praktycznym.

Na początku trzeba więc dobrze oszacować swoje siły i zasoby. Uczciwe postawienie sprawy może doprowadzić do wniosku, że niekiedy lepiej jest (przynajmniej na początku) zorganizować jedną akcję, niż rozkręcać działalność na większą skalę. W pomaganiu potrzeba bowiem wierności. Nie można podchodzić do niego z przekonaniem, że samo robienie czegokolwiek dobrego usprawiedliwia wszelką bylejakość czy niesłowność.

ZANIM OBIECASZ – BĄDŹ PEWNY. Zanim obieca się cokolwiek ludziom, którym chce się pomagać – niezależnie od tego, czy są to osoby w kryzysie bezdomności, dzieci z rodzin dysfunkcyjnych, pacjenci hospicjum czy ktokolwiek inny – trzeba nabrać pewności, że jesteśmy w stanie tej obietnicy dotrzymać.

Jest to istotne zwłaszcza w przypadku nawiązywania relacji z tymi, którym się pomaga. Jeśli nie jesteśmy w stanie sprostać wyzwaniom związanym z jej budowaniem, lepiej na początku ograniczyć swoje zaangażowanie. Jakkolwiek warto przekraczać siebie, to próba przeskakiwania poprzeczki, którą w czynieniu dobra zawiesi się sobie zbyt wysoko, może poskutkować tym, że upadając po nieudanym skoku zrobimy krzywdę nie tylko sobie, ale i człowiekowi w trudnej sytuacji. Dlatego choćby robocza odpowiedź na pytanie o to, ile czasu, pieniędzy, energii i emocji jestem w stanie poświęcić pomaganiu, jest konieczna. Zwiększać ten zakres jest zawsze łatwiej i bezpieczniej, niż go zmniejszać.

NIE MUSISZ BYĆ LIDEREM. W kolejnym kroku warto rozejrzeć się wokół siebie, by dostrzec, kto robi podobne rzeczy, w jaki sposób i w czym nasza działalność może uzupełniać aktywność innych. A także: z kim warto współpracować. Są też takie przestrzenie, w które zwyczajnie nie warto się pchać, ponieważ są wystarczająco zapełnione sensownymi inicjatywami. Lepiej wtedy pomóc rozwijać istniejącą już działalność, zamiast podejmować nową, bliźniaczą.

Problemem polskiego sektora dobroczynnego jest między innymi duża konkurencja o środki (zarówno publiczne, jak i prywatne) – nie w każdej sytuacji warto ją jeszcze zaostrzać. Rezygnacja z aspiracji do bycia liderem, których twórcy rozmaitych inicjatyw często mają bardzo wiele, nie jest łatwa. Warto jednak pamiętać, że charyzmatyczna osobowość pomaga działać, ale niekiedy również przeszkadza dostrzec, że często lepiej jest współpracować niż koniecznie „być na swoim”. Efekt synergii zaangażowania wielu osób i akcji przynosi bowiem na ogół wartość dodaną.

PAMIĘTAJ O SAMOOGRANICZENIU. Ono również jest potrzebne w pomaganiu. Nie sposób przecież pomóc wszystkim i w każdym wymiarze. Trzeba więc sobie odpowiedzieć na pytanie, ujmując rzecz metaforycznie: czy chcemy raczej opatrywać rany, czy leczyć ich przyczyny? Jedno drugiego nie wyklucza, więcej: jedno i drugie jest potrzebne, a dyskusja nad moralną wyższością działań systemowych nad doraźnymi (lub odwrotnie) zbyt często służy przykryciu rzeczywistej abdykacji z prowadzenia i jednych, i drugich.

NIGDY NIE PRZESTAWAJ SIĘ UCZYĆ. To tylko niektóre z pytań, na które warto sobie odpowiedzieć, zanim ruszy się z działalnością. Nie tylko na tym etapie, ale także później – po prostu nieustająco – trzeba się również zastanawiać nad fachowością swoich działań. Dobra wola jest niezwykle ważna i często leży u podstaw sensownej aktywności, ale wiedza i profesjonalizm liczą się przynajmniej równie mocno. Dlatego rozejrzenie się wokół siebie powinno służyć nie tylko zidentyfikowaniu miejsc, w których jesteśmy w stanie uzupełnić braki dotychczas prowadzonych działań, ale również poznaniu dobrych praktyk i wzorców, wyników badań i źródeł, z których warto korzystać. Nieustanna edukacja to coś, co służy zarówno nam – dając poczucie, że nie działamy wyłącznie na podstawie intuicji (niejednokrotnie istotnej!), ale również wiedzy – jak i tym, którym niesiemy pomoc, zapewniając im z naszej strony coś więcej niż tylko moralnie słuszny zapał.

Z profesjonalizacją związany jest jeszcze jeden, bardzo praktyczny aspekt, jakim są pieniądze. Źródło finansowania działań ma spore znaczenie i każdy wybór (oparcie się na pieniądzach prywatnych, biznesowych czy państwowych) niesie ze sobą określone konsekwencje – takie jak konieczność prowadzenia akcji promocyjnych czy obowiązki sprawozdawcze.

BĄDŹ PARTNEREM. Jeszcze ważniejsze dylematy pojawią się w chwili rozpoczęcia działań. Rozterki moralne są wpisane w każdą działalność pomocową, a ich brak świadczy o problemie z refleksyjnością. Już samo rozróżnienie na tych, którzy pomagają (a więc mają i się dzielą), oraz tych, którym się pomaga (a więc którym brakuje i którzy przyjmują), jest zawsze ryzykowne. Bariera między wolontariuszami, którzy po godzinie spędzonej zimą z osobami w kryzysie bezdomności wrócą do ciepłych domów, oraz ich znajomymi, którzy kolejną noc będą musieli przetrwać na mrozie, jest niezwykle trudna do przekroczenia, bo ma charakter strukturalny. Nieświadomość jej istnienia prowadzi jednak do protekcjonalizmu w relacjach. I dotyczy to rozmaitych sfer pracy z grupami ludzi wykluczonych i znajdujących się w ciężkim życiowym położeniu. Szukanie możliwie partnerskich relacji w skrajnie niepartnerskich sytuacjach jest istotne zwłaszcza (choć nie tylko) tam, gdzie zależy nam na długotrwałym kontakcie oraz zmianie czyjegoś położenia, a nie tylko udzieleniu mu doraźnej pomocy.

POMYŚL: DLACZEGO TO ROBISZ? Wiele tych „zagwozdek” rozbija się ostatecznie o kwestię motywacji pomagającego. Dlatego również jej należy się przyglądać – przed, na początku oraz w trakcie działania.

Szukanie uczciwej odpowiedzi na pytanie o to, czy pomagam innym ze względu na swoje dobre samopoczucie, imperatyw moralny, nadzieję na wzajemność, poczucie solidarności czy empatię, jest potrzebne dla zachowania zdrowego podejścia do aktywności. Każda motywacja jest polifoniczna, a różne jej akordy mieszają się ze sobą. To, które brzmią najmocniej, ma jednak istotne znaczenie dla sposobu naszego pomagania i podejścia do niego, a w efekcie może mieć bezpośrednie przełożenie na sytuację osób, którym chcemy ulżyć w rozmaitym cierpieniu.

To, czy wpływ ten jest uświadomiony, czy nie, ma tu niestety drugorzędne znaczenie. Jak pisała Martha Nussbaum, amerykańska etyczka, „wiedza nie gwarantuje słusznego postępowania, ale ignorancja w zasadzie gwarantuje złe”. Dotyczy to również świadomości własnych motywacji. To właśnie ona broni nas przed traktowaniem tych, którym pomagamy, jako narzędzi do osiągania własnych celów – emocjonalnych, religijnych czy związanych z prestiżem społecznym.

PYTANIA BĘDĄ WRACAĆ. Nie ma się co łudzić, że dylematy znikną na którymkolwiek etapie działalności. Co więcej: gdyby tak się stało, powinna nam się zapalić ostrzegawcza lampka. Refleksyjność, dystans wobec swoich intuicji, pokora intelektualna oraz ta wobec osób, z którymi i dla których się działa, to niezbędne cechy osoby, która chce innym nieść wsparcie. Warto bowiem pamiętać, że – czego uczy praktyka – złe pomaganie może być gorsze niż jego brak. Nie jest tak, że nieważne, co się robi, byle robić. Nie znaczy to, że nie należy dać sobie czasu na naukę w praktyce i że jakikolwiek błąd powinien wpędzać nas w spiralę wyrzutów sumienia i gasić nasz zapał. Błędy są wpisane w działalność wszystkich – nawet świętych – którzy chcą wspierać innych. Co nie znaczy, że działać nie warto – wręcz przeciwnie. Nie tylko warto, ale także trzeba. Do takiego wniosku prowadzi zarówno namysł etyczny, obserwacja socjologiczna, jak i doświadczenie bezpośredniego spotkania z ludzką krzywdą i cierpieniem.

A że działanie będzie trudne? Tak to już bywa z rzeczami naprawdę wartościowymi. ©

IGNACY DUDKIEWICZ jest redaktorem magazynu „Kontakt” oraz portalu ngo.pl, publicystą i wolontariuszem. Zaangażowany w rozmaite akcje, głównie na rzecz osób bezdomnych.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 37/2017