Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Okaże się, że zdarzenie, w którym ginie co najmniej 130 tys. mieszkańców stolicy, a samo miasto zostaje zrównane z ziemią, i to bez wyraźnych korzyści militarnych czy politycznych, można nazwać inaczej. Żeby taką woltę umysłową zrozumieć, najlepiej uważnie czytać Jarosława Marka Rymkiewicza, który uważa, że na krwi, która spłynęła ulicami Warszawy, wykiełkowała raz jeszcze prawdziwa polskość, tak więc katastrofa zmieniła się w wygraną.
W gruncie rzeczy nie trzeba nawet posiłkować się prozą JMR. Np. Marek Borowski, choć z ministrem spraw zagranicznych zgadza się w stu procentach, uważa, że niepowstańcy, a już szczególnie politycy, nie mają prawa do wygłaszania podobnych opinii. Czy to oznacza, że dyskusja o Powstaniu powinna być reglamentowana? Czy ze względu na szacunek dla jego uczestników - szacunek, którego nikt nie podważa - powinniśmy głosy krytyczne wyciszać albo cytować w wąskim gronie wybranych? Czy grzechem jest przypominanie, że w historii Polski heroizm jest bratem rodzonym klęski? Czy wątpliwości Sikorskiego rzeczywiście przypominają, jak to napisali warszawscy radni PiS, "praktyki władz komunistycznych" i nie da się ich pogodzić z odznaczaniem przez prezydenta bohaterów sierpnia i września ’44?
Jedno trzeźwe zdanie szefa dyplomacji może być w najbliższych miesiącach batem na Platformę Obywatelską. Propozycja posła Marka Suskiego, który wysyła Sikorskiego do Moskwy, to jedynie preludium. Kto wie, być może za chwilę okaże się, że jesienią 1944 dziadek ministra stał na drugim brzegu Wisły, zacierając ręce z radości.