Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zaś empiria wskazuje, że smażenie nie powinno przeszkadzać w pisaniu. Przerzucić należy co cztery zdania proste albo co trzy złożone i lepiej się nie mylić, bo w kuchni pojawi się swąd.
Tyle że naleśniki bez nadzienia z białego sera są zupełnie nieważne. Cóż robić, gdy w domu brak białego sera, a na zewnątrz listopadowa słota? Od czego są dzieci!
– Pójdź no po twaróg, ser biały ze sklepu przynieś!
– Dobra!
– Tylko szybko, żebyś zdążył, zanim rząd zakaże handlu w niedzielę. Ha, ha!
Naleśnik się smaży, ja podczytuję gazety i smaruję po ich marginesach. Cała Polska o Leśmianie! Wszyscy leją! Ja ciasto na patelnię, a koledzy krokodyle łzy, w związku z tym, że Senat RP nie zechciał, żeby rok 2017 był rokiem poety. Choć to okrągła 140. rocznica urodzin i 80. śmierci jednocześnie – okazja do takiej fety się nie zdarzy przez 10 najbliższych lat. Za kichanie na Leśmiana winią senatorów PiS-u, a najbardziej Stanisława Koguta i Zdzisława Pupę. Publicyści dramatycznie pytają: „Ale dlaczego?” .
Natomiast ja uważam, że takie darcie szat jest niemądre. A rozważania „dlaczego nie Leśmian” prowadzą na manowce rozsądku. Argumentem za Leśmianem ma być na przykład to, że jego twórczością zachwycali się prawicowi poeci Jacek Trznadel i Jarosław Marek Rymkiewicz.
„Gdyby senatorowie Kogut i Pupa zapytali tamtych?” – czytam w kolejnym komentarzu.
I co? Jaki wpływ na historię literatury może mieć dialog Trznadla z Kogutem (o Pupie i Rymkiewiczu nie wspominając)?
Dlaczego to Trznadel i Rymkiewicz mają dawać świadectwo moralności Leśmianowi, zachodzę w głowę, aż naleśniki skwierczą! I zaraz potem dociekania. Cóż ten Leśmian przewinił? Jedna znajoma pani polonistka uważa, że Leśmiana nie lubi się na prawicy, bo to samobójca! Może i tak! Ale teoria ma dwie wady. Po pierwsze pozbawia Polskę pięknego kawałka panteonu. Bo jeśli samobójcy nas brzydzą, to co robić z posłem Reytanem? Albo z Julianem Ordonem? Pułkownikiem Wołodyjowskim? Oraz Wandą, co nie chciała Niemca? A po drugie Leśmian się nie zabił. To Lechoń rzucił się z XII piętra hotelu Hudson. Ale mniejsza o to, w końcu obaj są na „Le”!
A może nie lubią go, że Żyd? Antoni Słonimski w „Kronice tygodniowej” z czerwca 1938 r. omawiał rezolucję Komisji Narodowościowej Rady Naczelnej Obozu Zjednoczenia Narodowego. W paragrafie IX wysoka Rada na wysokim C przestrzegała przed „przenikaniem” Żydów do takich dziedzin jak „prasa i książka, teatr, muzyka i plastyka oraz kino i radio”.
Słonimski – człowiek doświadczony – zauważył, że Żydom najlepiej wyszło jak na razie przenikanie do książki telefonicznej. Do innych książek przeniknęli w stopniu znikomym. A.S. wymienia sześciu istotnych literatów o mojżeszowych korzeniach. I jest wśród nich Leśmian! To był wielki komplement. I gdyby Leśmian przeczytał – idę o zakład – poszedłby zaraz do Adrii i z dumy upił się do upodlenia. Ale nie przeczytał, bo od pół roku nie żył. Bywa.
Samym „przenikaniem” – upiera się Słonimski – w literaturze daleko się nie zajedzie. Poezja nie działa tak, że grupka jakichś cyklistów zbiera się na naradę:
„– Wy, kolego, przenikajcie pierwsi, a ja zaraz za wami.
– Czy już przeniknęliście?
– Nie, ale właśnie w tej chwili przenikam...”.
Tyle Słonimski, ale nie wiem, czy warto mu wierzyć. W końcu sam nieźle przeniknął!
Trzecia teoria mówi, że IV RP już taka jest. Szuka wroga wszędzie i bez sensu. Zwolennicy tej hipotezy mówią: „Smutna prawda naszych czasów jest taka, że wystarczy jedno nieostrożne słowo i masz senatora P. na karku”. Sam nie wiem, czy mnie to przekonuje. Najdziwniejsze jest, że do twórczości Leśmiana nikt zastrzeżeń nie ma. Był wielkim poetą – słychać od lewa do prawa.
„W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem, zapodziani po głowy...”.
To kochają wszyscy, nieważne, że nikt nie wie, ani co to jest ten chruśniak, ani gdzie go szukać. Będą szukali, aż ust ich czerwień zgaśnie w zimnym śmierci fiolecie – ale nie znajdą, bez obawy.
Dzyń, dzyń.
– Masz ser?
– Tak, ale żółty.
– Twarogu nie było?
– Był, ale pani nie mogła znaleźć kodu.
– Kod jest wszędzie! Wystarczy oglądać „Wiadomości”, żeby to wiedzieć.
– Jasne, a co na śniadanie?
– Naleśniki.
– Ale z czym?
– Z Leśmianem! ©℗