Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na pewno nie nad grzechem. Autor Księgi proroka Jonasza mówi, że Bóg ulitował się nad niedolą niniwian. Jeśli tak, to wynika z tego, że pomiędzy grzechem i niedolą zachodzi jakiś związek.
Jak pogodzić sprawiedliwość z miłosierdziem w odniesieniu do Boga, który przecież, jeśli chce być wieczny, nie może być zmienny, bo zmiennością cechuje się to wszystko, co czasowe, nietrwałe? Dzisiaj takimi dylematami głowy sobie już nie zaprzątamy, a przynajmniej mniej nas to obchodzi niż chrześcijan żyjących w złotym okresie rozwoju scholastycznej teologii, czyli w XIII i XIV stuleciu.
Zmagali się z tą kwestią zawodowi, akademiccy teologowie, ale nie tylko. Na przykład Juliana z Norwich zawodowym teologiem nie była, ale amatorem wyśmienitym. Nie była też zakonnicą, choć pustelnicą, i to w środku miasta. Potwierdza to opinia wystawiona jej twórczości przez Tomasza Mertona, który postawił ją na równi z Katarzyną ze Sieny i Brygidą Szwedzką. Tyle tylko że Juliana, jak pozostałe kobiety, uprawiała teologię mistyczną, o której cokolwiek by się nie powiedziało, jedno zawsze będzie prawdą – jest bliższa życiu od każdej innej.
Juliana mówi tak: „Wówczas ujrzałam, jak Chrystus odczuwa współczucie dla nas z powodu grzechów. I tak jak przedtem wypełniło mnie cierpienie i współczucie z powodu Męki Chrystusa, tak teraz wypełniło mnie po części współczucie dla moich sióstr i braci chrześcijan, gdyż tymi mocno ukochanymi ludźmi, którzy będą zbawieni, a mianowicie sługami Boga, Świętym Kościołem wstrząsną w tym świecie smutki, udręki i utrapienia, tak jak ludzie trzepią sukno na wietrze. A na to Bóg odpowiedział w ten sposób: »Uczynię z tego wielkie rzeczy w niebie, coś, co posiada wartość przez całe wieki, i coś, co bez końca pełne jest radości«”. Trochę przydługi ten cytat, ale na zimowe wieczory w sam raz. Zwłaszcza gdy zasnąć trudno i zaczynają do nas z przeszłości wracać ludzie i sprawy, o których wolelibyśmy nie pamiętać. Ogarnia nas wstyd, a i strach – bo jeśli Bóg istnieje...
A jeśli Bóg istnieje, to dobrze, nie wszystko stracone, i na wstydzie i lęku, a tym bardziej na zapominaniu nie musimy poprzestawać. Bóg, według Juliany, nie reaguje na grzech gniewem, ale współczuciem, a to znaczy, że nie obmyśla kary, czy nawet zemsty, a przeciwnie, spieszy na ratunek. Dalej Juliana twierdzi, że grzech jest złudzeniem, właściwie nie istnieje, a więc jest mamidłem, które niestety trudno odróżnić od realnej rzeczywistości.
Dlatego Bóg tak nas skonstruował, iż grzech złączył z cierpieniem. Wniosek z tego można wysnuć taki – gdy zaczyna w naszym sumieniu coś szwankować, a nawet wyć, to znak, że i nas dotknęło nieszczęście niniwian. A to znaczy, że ratunek jest blisko, na wyciągnięcie ręki.