Na sankach i u rodziny

Zakończone w ostatnią niedzielę ferie zimowe, skumulowane w tym roku do dwóch tygodni dla wszystkich województw, zapamiętane zostaną raczej jako feeria administracyjnej hipokryzji i ludzkiego kombinowania.

18.01.2021

Czyta się kilka minut

Fot. Bartek Dobroch /
Fot. Bartek Dobroch /

Podjęta przed świętami decyzja o zamknięciu stoków narciarskich na okres do końca ferii – wydłużony do 31 stycznia – dotknęła przede wszystkim właścicieli wyciągów. Cztery miliony polskich narciarzy mniej przejęły się restrykcjami. Wielu wybrało przebranżowienie lub slalom między „niedogodnościami regulacyjnymi”, jak nazwała rządowe zakazy była minister Jadwiga Emilewicz, wciągnięta razem z synami na listę dopuszczonych do korzystania z wyciągu zawodników.

Zamiast możliwych do okiełznania tłumów na stokach, mieliśmy niezdystansowaną kolejkę na Śnieżkę i inne wyprawy szturmujące najpopularniejsze polskie szlaki i szczyty, często półnago, w zgodzie z modą na morsowanie, które wynurzyło się z wody i ruszyło w góry. Trasowi narciarze masowo przerzucali się na skitury i biegówki. Były zgromadzenia pod popularnymi schroniskami, grupowe kuligi i renesans rodzinnego, często stadnego saneczkarstwa. Krótki stok pod Biskupią Kopą na Opolszczyźnie (na zdjęciu) mnogością postaci i ludzkich interakcji przywodził na myśl raczej sceny z zimowych obrazów Bruegla niż wizję malowaną w wyobraźni twórców pojęcia „narodowej kwarantanny”.

Ferie sprzyjały więc bogatym, sprytnym i uprzywilejowanym. W Zakopanem czy pod schroniskiem Andrzejówka w Sudetach parkowały kampery. Na narty w Alpy można było wybrać się jedynie do Szwajcarii, gdzie wedle ścisłych reguł sanitarnych pracowała większość wyciągów oraz hoteli. W Polsce miejsce ukróconych wyjazdów służbowych zajęły pobyty „u rodziny w górach”. Często tej na nowo odkrytej albo świeżo przyszytej.

W ostatnią niedzielę fala powrotów od owych rodzin zakorkowała zakopiankę. Równie skutecznie jak za czasów ferii w starej dobrej normalności. 

Polecamy: SPECJALNY SERWIS KORONAWIRUS I COVID-19

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz od 2002 r. współpracujący z „Tygodnikiem Powszechnym”, autor reportaży, wywiadów, tekstów specjalistycznych o tematyce kulturalnej, społecznej, międzynarodowej, pisze zarówno o Krakowie, Podhalu, jak i Tybecie; szczególne miejsce w jego… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 4/2021