Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na czym jednak owo życie w imię Trójcy polega? Albo – żeby zapytać jeszcze precyzyjniej – na czym polega życie Trójcy, którym dzieli się Ona z nami? Łatwo jest postawić pytanie. O wiele łatwiej niż znaleźć odpowiedź – zwłaszcza taką, która by rezonowała jakoś w ludzkim doświadczeniu...
Jedną z takich prób odpowiedzi przypomina Gisbert Greshake w książce „Trójjedyny Bóg. Teologia trynitarna” (Wrocław 2009). Autorem tej próby jest Duns Szkot. Duns opisuje tajemnicę Trójcy jako tajemnicę współ-miłowania: Ojciec i Syn współ-miłują Ducha Świętego. Dzięki temu Bóg jest jeden i Bóg jest miłością – doskonałą! Bóg żyje współ-miłując i z ofertą takiego właśnie życia zwraca się poza siebie. „Bóg szuka (pragnie) współ-miłujących” (Deus vult condiligentes) – mówi Duns.
Ważne jest więc nie tylko to, czy kocham Boga. Ważne jest także (a może nawet ważniejsze!), kogo kocham wraz z Bogiem! O ilu ludziach – konkretnie – mogę powiedzieć, że kocham ich razem z Bogiem? Wychodzę do nich, bo kocham ich razem z Nim. Pomagam im, bo kocham ich razem z Nim. Wybaczam im, bo kocham ich razem z Nim. Cieszę się ich sukcesami, bo kocham ich razem z Nim. Nie zazdroszczę im osiągnięć, bo kocham ich razem z Nim itd.
Cała ludzka historia staje się historią zbawienia dzięki temu, że Bóg wychodzi do ludzi ze swoją miłością. Kocha ich, więc ich stwarza, podtrzymuje w istnieniu, obdarza wolnością, objawia im Prawdę, bierze na Siebie ich grzechy, włącza w swoje Ciało, jakim jest Kościół. Wszystkiego tego dokonuje wszakże nie sam jeden, w doskonałą (?) pojedynkę, ale wraz z ludźmi, którzy odnajdują w sobie Jego miłość (condiligentes) do swoich sióstr i braci.
Zapewne dlatego Ojcowie ostatniego Synodu Biskupów zapisali niemal na wstępie swoich „Propositiones”, iż źródłem nowej ewangelizacji jest Trójca Święta. Bez wejścia w tajemnicę Trójcy (nie teoretycznego, ale egzystencjalnego i sakramentalnego) człowiek nie ma pojęcia ani o potrzebie, ani o celach, ani o metodach i narzędziach, ani o właściwych motywach zaangażowania się w dzieło ewangelizacji, i trwania w nim mimo niepowodzeń.
Jak widać, ponowne odkrycie własnego chrztu w imię Trój-Jedynego Boga jest nam zadane nie tylko dla zrozumienia samych siebie, ale także swoich odniesień do innych.