Na górze i na dole

Na górze jest polityka i wielkie zamysły, plany, gry, układy i przedsięwzięcia. Od twarzy polityków roją się ekrany telewizorów i strony magazynów, od ich słów tętnią mikrofony, pęcznieją szpalty dzienników. Każde tło jest dobre, nie tylko dostojne budynki rządowe i publiczne, ale nawet świątynie i gościnne wnętrza ideowych wspólnot. I tylko czasem niespodziewanie - tak jak w "Informacjach z 13 listopada - pojawi się zaskoczona twarz intelektualisty, socjologa, który rozpoczął przygodę poselską, a teraz na korytarzu sejmowym przyznaje z prostotą, że stąd - to znaczy z Wiejskiej - wydaje mu się bardzo daleko do Polski.

20.01.2006

Czyta się kilka minut

Wyznanie, którego słucham z niejakim rozbawieniem, bo odkrycie to na swój użytek zrobiłam już w roku 1990, dokładnie w tym samym miejscu.

To nie musi być reguła, Panie Profesorze. Nawet przeciwnie: to tylko sygnał czegoś, co nieustannie zagraża, ale kiedy zaczyna być jedyną realnością, to trzeba chyba bić na alarm. Mimo że dookoła tak jest ciekawie, bo nie wiadomo, kto tu na swoim postawi i czyje okaże się na wierzchu.

Bo np. teraz, już od dziesięciu dni co najmniej, w Polsce na samym dole nie ma gry politycznej i nie ma zmagań partyjnych. W Polsce jest gololedź. Śnieg wprawdzie nie pada tak jak w Japonii, spadł właściwie raz tylko, potem trochę stopniał, ale potem zamarzł i pozostał już na amen, bo trzyma mróz. A pozostał, bo nikt z nim nic nie zrobił. Nie było czegoś takiego jak sprzątanie, odgarnianie, wywożenie. Nie poszły w ruch żadne szufle, łopaty, łomy do rozbijania lodu, żadne ciężarówki wywożące zwały zalegające na jezdniach i chodnikach. Nikt nie sypie piaskiem, popiołem, żużlem. Ludzie łamią ręce i nogi, pogotowie nie nadąża. Samorządy zaprzestały komunikatów o wypadkach pieszych. Żadne awaryjne ekipy bezrobotnych nie ruszają do pracy, która zaoszczędziłaby setki tysięcy złotych za stłuczki samochodowe i zwolnienia lekarskie. Gołoledź - siła wyższa, którą trzeba przeczekać, najlepiej zajmując lud polityką.

Odrobinę podobnie jest w sferze duchowej, którą tak się szczycimy. Jednego nie brak nam tu na pewno: pięknych, budujących słów. W radiach i na szpaltach, w książkach i broszurach, w docierających wciąż do nas naukach. Nie brak nam autorów, nauczycieli, kaznodziejów, także proroków wskazujących kierunki krucjat. Są piękne oczekiwania i wspomnienia. I miejsca najcenniejszych przeżyć. To naprawdę się liczy. Ale na samym dole jest jeszcze życie. Bezlitośnie prozaiczne, jak na przykład dochodzenie do kresu. Ten temat to już może na inny raz, na inny czas - przyjrzenie się z całą odwagą, jak bardzo samotny i bezradny jest wtedy człowiek.

Dziś inny głos z dołu. Pisze czytelniczka: "Zachęcam Redakcję do podjęcia tematu duszpasterstwa. Nie tego dla wybranych grup, ale dla ogółu. Nasi księża budują kościoły, stawiają pomniki, organizują pielgrzymki, działają niesłychanie aktywnie. Ale duszpasterstwo w sensie ścisłym? Cieszą kolejki do konfesjonału, ale anonimowy ksiądz nie może prowadzić rozwoju duchowego anonimowego penitenta, a do wyjątków należą kościoły, gdzie jest napisane, kto kiedy w danym konfesjonale spowiada".

No właśnie. Taka prośba o pomoc, z samego dołu. Nieważna?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2006